W środę zapadł wyrok Trybunału PZM w sprawie Jakuba Jamroga. Zdunek Wybrzeże Gdańsk musi dokonać wypłaty zaległości w wysokości około 76 tysięcy złotych, czyli kwotę, jakiej domagał się zawodnik. Wydawać by się mogło, że sprawa tym samym została zakończona. Ta może mieć jednak ciąg dalszy.
Trybunał orzekł, że zarówno zawodnik, jak i klub poniosą koszty postępowania. Mateusz Klejborowski, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Klejborowski/Bernaciak, który reprezentuje interesy Jakuba Jamroga, powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty, że strona, która wygrywa proces, nie powinna zostać obciążona kosztami. W związku z tym on i jego klient rozważają zaskarżenie w części wyroku Trybunału PZM do sądu powszechnego. Znany gorzowski adwokat Jerzy Synowiec daje im duże szanse na sukces.
- Jest taka zasada, że ten, kto przegrywa, ponosi wszelkie koszty. Nie wiem, co stało za pomysłem, by Wybrzeże nie zostało obciążone kosztami procesu w całości. Moim zdaniem ta decyzja jest bezsensowna. To jest zaprzeczeniem idei, bo wygrywasz, a i tak musisz ponieść koszty. To nie twoja wina, że nie zapłacili ci. Wygrałeś i wykazałeś swoje racje. Chyba, że wyrok jest po środku, wtedy te koszty rozdziela się po połowie. Jeśli Jamróg żądałby 150 tysięcy, a dostałby 75 tysięcy, to nie ma dyskusji. Wiemy, że tak jednak nie było - mówi dla WP SportoweFakty Synowiec.
ZOBACZ WIDEO: Emil Sajfutdinow o swoim powrocie: Rozumiem decyzje PZM. Jestem już stęskniony
Jerzego Synowca nurtuje też inna kwestia. Rzecznik prasowy gdańskiego klubu, Rafał Sumowski, powiedział, że wyrok Trybunału PZM jest zgodny z tym, co Wybrzeże proponowało w trakcie próby zawarcia ugody. Gorzowski radny zastanawia się zatem, dlaczego w ogóle doszło do finału sprawy przed trybunałem.
- Czegoś w tej sprawie nie rozumiem. Skoro rzecznik prasowy Wybrzeża mówi, że wyrok jest zgodny z tym, co proponowali w trakcie próby zawarcia ugody, to czemu nie spełnili żądania zawodnika i nie wpłacili tej kwoty na konto zawodnika? Temat byłby zamknięty, a postępowanie umorzone. Jeżeli oni proponowali taką kwotę, jaką zarządził sąd, to po co w ogóle był ten proces? - kończy Jerzy Synowiec.
Zobacz także:
Mateusz Jabłoński wraca do żużla!
Były zawodnik walczy z nowotworem