- Ten mecz pokazał, że drużyna ma potencjał. Mam wrażenie, że wcale nie jesteśmy skazani na miejsce w dolnych rejonach tabeli - mówi nam główny sponsor Orła Łódź. - Cieszy mnie to, że wśród seniorów nikt za bardzo nie odstawał. Z tego powodu najbardziej było mi szkoda pana Brennana, który czekał na swoją szansę, ale nie było za bardzo za kogo go wstawić. Wszyscy spisywali się podobnie - dodaje Witold Skrzydlewski.
Szef łódzkiego klubu nie ma żalu do zawodników za porażkę w Bydgoszczy, bo zdaje sobie sprawę, jak w przypadku Orła wyglądały przygotowania do inauguracji.
- Mam na uwadze, że to był pierwszy poważny sprawdzian tego zespołu w warunkach bojowych. Trzeba pamiętać, że ta drużyna jeździła wcześniej na treningi, ale nie miała sparingu. Do Bydgoszczy pojechaliśmy zatem trochę w ciemno, a mierzyliśmy się z rywalem, który jednak te sparingi odjechał. Owszem, wynik mógł być lepszy, bo dwa biegi w tym meczu przegraliśmy frajersko 1:5. Uważam jednak, że i tak nie było źle. Najważniejsze, że przejechaliśmy to bez upadków i kontuzji - przekonuje.
Skrzydlewski dodał też, że spodziewał się nieco więcej po Abramczyk Polonii, która jest uważana za jednego z faworytów rozgrywek. - Być może w ich przypadku zadziałała trema związana z pierwszym meczem nowego sezonu. Jechali u siebie, chcieli się bardzo pokazać się przed kibicami. To mogło zrobić swoje - podsumowuje.
ZOBACZ WIDEO: Budżety uszczuplone po wyborach? Europoseł PIS mówi o rozliczaniu polityków i Łukasza Mejzy
Zobacz także:
Pedersen bohaterem Grudziądza
To nie był spacerek dla Apatora