Żużel. Wygrali pierwszy mecz po 12 latach. Bajerski wie, że w tej chwili to było maksimum

WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: żużlowcy PSŻ-u Poznań
WP SportoweFakty / Sandra Rejzner / Na zdjęciu: żużlowcy PSŻ-u Poznań

PSŻ Poznań w niedzielne popołudnie podejmował na swoim domowym torze Landshut Devils. Poznaniacy szybko objęli prowadzenia i w drugiej fazie spotkania kontrolowali sytuację. Ostatecznie zwyciężyli 48:42 i dobrze zainaugurowali sezon w 1. Lidze.

Skorpiony do swojego pierwszego spotkania w 1. Lidze Żużlowej w sezonie 2023 podchodzili w roli minimalnego faworyta, jednak brak spokojnych treningów na swoim torze mógł spowodować, że ich przewaga z racji bycia gospodarzem mogła się zmniejszyć. Szczególnie że przed rozgrywkami sporo zmieniło się również w samej nawierzchni.

Tomasz Bajerski jeszcze przed meczem mówił w rozmowie z naszym portalem, że ebebe PSŻ Poznań ma po prostu nowy tor. Przed samym startem rozgrywek jego podopiecznym na własnym owalu udało się potrenować jedynie w czwartek. - Tor był bardzo porównywalny do tego, co było na treningu, więc staraliśmy się jakoś dopasować do tego i się udało. Myślę, że na dzisiaj to, co osiągnęliśmy, to jest maksimum - przyznał za to po meczu.

Mimo wszystko wielkopolska ekipa już od pierwszego biegu spisywała się bardzo dobrze. W nim para Antonio Lindbaeck-Adrian Cyfer zwyciężyła 4:2. Po dwóch seriach startów kompletem punktów dysponowali wspomniany wcześniej Szwed oraz Jonas Seifert-Salk, który wyglądał, jakby znał każdą ścieżkę na Stadionie POSiR Golęcin. Po dziewiątej gonitwie gospodarze prowadzili nawet 32:22.

W drugiej części spotkania stracili jednak kilka "oczek" ze swojej przewagi. - Przyjezdna drużyna też się dopasowuje. Pierwsza seria startów, potem druga, raz pójdą w jedną stronę, raz w drugą i w końcu się dopasują, są szybcy i jadą. Na spokojnie będziemy wszystko analizować, jeździć i starać się wygrywać jak najwięcej - przekonywał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy

Zadowolony z początku zawodów może być również Karol Żupiński. Co prawda w biegu juniorskim był drugi, ponieważ przed nim przyjechał Norick Bloedorn. W czwartej gonitwie ponowie zajął drugą lokatę, ale tym razem na mecie uplasował się za kolegą ze swojej drużyny, zostawiając za swoim plecami Lukasa Baumann oraz Erika Bachhubera. Ostatecznie 20-latek zdobył cztery punkty.

Opiekun PSŻ-u po spotkaniu mówił, że jego młodzieżowiec potrzebuje więcej jazdy, a wyniki wraz z upływem czasu będą jeszcze lepsze. W jego opinii to samo dotyczy się Adriana Cyfera i Kevina Fajfera, którzy spisywali się bardzo nierówno. Obaj zdołali wygrać po jednym wyścigu, ale również potrafili przyjechać na ostatniej pozycji. W końcowym rozrachunku zdobyli łącznie 11 "oczek".

Oczy wielu kibiców w trakcie niedzielnej potyczki były skierowane w kierunku Aleksandra Łoktajewa, wracającego po rocznej przerwie do ligowego ścigania. Fani zgromadzeni na trybunach przywitali Ukraińca dużymi owacjami. On odwdzięczył się im całkiem przyzwoitą jazdą, zapisując na swoim koncie 9 punktów. Bardzo zadowolony z jego postawy był Bajerski. - Sasza ma naprawdę charakter i jedzie z zębem - podsumował występ swojego żużlowca szkoleniowiec Skorpionów.

Czytaj także:
Żużel. Będzie kara dla Jasona Doyle’a? Mamy komentarz PGE Ekstraligi
Żużel. Szok w Lesznie. W meczu Unii z Wilkami zadecydował ostatni wyścig!