Żużel. Stracił sezon przez wojnę. Powrócił po roku przerwy do ligowego ścigania

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Aleksandr Łoktajew

W niedzielę PSŻ Poznań na swoim torze podejmowało Landshut Devils. Był to dla nich powrót do pierwszoligowego ścigania po 12 latach. Innym ważnym wydarzeniem był występ Aleksandra Łoktajewa, który z powodu wojny nie ścigał się przed rokiem.

[tag=22137]

ebebe PSŻ Poznań[/tag] w niedzielne popołudnie pokonało Trans MF Landshut Devils na Stadionie POSiR Golęcin - 48:42. Najlepszym zawodnikiem spotkania był Jonas Seifert-Salk, zdobywca 13 punktów. Z dobrej strony pokazał się także Aleksandr Łoktajew, który w pięciu biegach zgromadził 9 "oczek", jednocześnie wygrywając pierwszy bieg po powrocie do ligowego ścigania.

- Mało jazdy było wcześniej, a na własnym torze prawie w ogóle jej nie było. Dodatkowo przez całe życie też miałem mało okazji do startowania w Poznaniu. Dzisiaj tor mi pokazał, że są inne linie oraz ścieżki i można tutaj naprawdę wyprzedzać, ścigać się i robić więcej punktów - powiedział po zakończonym spotkaniu.

Przypomnijmy, że Ukrainiec stracił cały poprzedni sezon przez rosyjską inwazję na jego kraj. 29-latek kilkukrotnie chciał przyjechać do Polski i dołączyć do swojej drużyny, ale jego sytuacja z potencjalnym wyjazdem z Ukrainy była skomplikowana. Ostatecznie udało się to zrobić dopiero po sezonie, gdy przyjechał na chwilę do stolicy Wielkopolski i odbył kilka treningów.

ZOBACZ WIDEO: Janowski o medalu w Grand Prix: Krąży wśród znajomych. Dobrze, że wreszcie jest

Tomasz Bajerski wraz z zarządem ocenili ten występ bardzo dobrze, co poskutkowało przedłużeniem kontraktu z zawodnikiem, pomimo tego, że nie wystąpił on w barwach Skorpionów ani razu w 2. Lidze Żużlowej. Mimo wszystko nawet po tym nie było stuprocentowej pewności, że Łoktajew zdoła przyjechać do naszego kraju, ponieważ sytuacja za naszą wschodnią granicą cały czas jest dynamiczna.

Na szczęście to się udało i wraz ze swoją drużyną przygotowywał się do tegorocznych zmagań w 1. Lidze Żużlowej. W Poznaniu wszyscy wierzą, że brązowy medalista Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów z 2011 roku będzie jednym z liderów zespołu. - Bardzo się cieszę, że już jestem na stałe w Polsce. Będę wracał jak najszybciej na swoje obroty i poznawał ten tor, żeby jak najwięcej pomagać drużynie i wygrywać tutaj wszystkie mecze - przekonywał urodzony w Bałakowie zawodnik.

Chociaż zawody rozpoczął w bardzo dobrym stylu, to później nie zdołał już wygrać żadnej gonitwy. Wychodził on dobrze spod taśmy i często na szczycie w pierwszym łuku jego pozycja była wyższa niż po przekroczeniu mety. Ukrainiec cały czas starał się gonić swoich rywali i było widać, że bardzo mu zależy na poprawianiu swojej lokaty, jednak był on po prostu zbyt wolny.

- Dużo mam sprzętu do testowania i wszystkiego nie spróbowałem jeszcze. Dzisiaj znowu jechałem na nowym silniku, który jest zupełnie innego kształtu i zapłonu. Można powiedzieć, że uczyłem się go dzisiaj w trakcie meczu. Przez to były błędy w trakcie jazdy i w zmianach. Może tego brakowało w prędkości - przyznał były zawodnik m.in. Falubazu Zielona Góra.

Po takiej przerwie, która została spowodowana nie z jego winy, głód jazdy u poznańskiego żużlowca jest bardzo duży. Mimo wszystko nie nakłada on na siebie zbyt dużej presji i wysokich celów. - Razem z drużyną chcę wejść do fazy play-off i wygrać wszystkie domowe mecze, a dalej to już zależy jak się będzie rozwijać sytuacja - zakończył Aleksandr Łoktajew.

Czytaj także:
Żużel. Zengota wrócił i został bohaterem. "Atmosfera przed meczem była podgrzewana"
Żużel. Włókniarz sam sobie zaszkodził. Prezes Świącik reaguje!