Żużel. "Jestem przerażony". Były działacz mówi o tym, co zobaczył w Lesznie

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu od lewej: Jason Doyle oraz Chris Holder
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu od lewej: Jason Doyle oraz Chris Holder

Fogo Unia Leszno pokonała w niedzielę Cellfast Wilki Krosno, lecz to spotkanie mogło dać fanom tego klubu sporo powodów do niepokoju. Rufin Sokołowski, były prezes Unii, przyznaje wprost, że leszczynian czeka w tym sezonie spora nerwówka.

Jeszcze tydzień temu na łamach WP SportoweFakty Rufin Sokołowski zapowiadał, że Cellfast Wilki Krosno będą dla Fogo Unii Leszno najgorszym rywalem na start ligowych zmagań (więcej TUTAJ). Chodziło tutaj przede wszystkim o to, że w kontekście walki o utrzymanie, gospodarze musieli to spotkanie wygrać. Goście natomiast mogli do niego podejść z większą swobodą. Mało jednak brakowało, a pokonaliby leszczynian.

Dopiero w ostatnim wyścigu Janusz Kołodziej oraz Grzegorz Zengota przechylili szalę zwycięstwa na korzyść Fogo Unii.

- Jestem przerażony tym, co zobaczyłem w Lesznie - mówi nam Rufin Sokołowski, zawieszając głos. - Wilki nie wygrały tego spotkania tylko przez to, że miały pecha. Takie rzeczy w żużlu się zdarzają. Natomiast martwi mnie, że Unia nie miała przewagi w żadnej formacji, nawet wśród juniorów. Zawodnicy gospodarzy byli wolni. Zastanawiam się, jak oni mają wygrywać kolejne mecze na własnym stadionie? - dopytuje nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy

Nie po raz pierwszy w karierze Fogo Unię z opresji ratował Kołodziej, który kilka razy wyprzedzał rywali na dystansie. Wysoki poziom praktycznie całe spotkanie trzymał też Zengota, lecz reszta zawodników prezentowała się nierówno. Może się okazać, że każdy mecz na własnym stadionie będzie dla Byków batalią na śmierć i życie.

- W tym roku wygrywanie meczów wyjazdowych nie jest za bardzo realne. Oczywiście Unia powinna walczyć tam o jak najlepsze wyniki, ale zdecydowanie ważniejsze jest zwyciężanie na własnym torze, a to staje pod znakiem zapytania - podkreśla Sokołowski.

Teraz przed leszczynianami dwa mecze wyjazdowe. W najbliższą niedzielę Fogo Unia o godz. 16:15 ma się zmierzyć na wyjeździe z faworytem ligi Betard Spartą Wrocław. Tydzień później, 23 kwietnia, natomiast odbędzie się spotkanie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz.

Nasz rozmówca podkreśla, że mimo wyraźnej różnicy potencjałów kadrowych, Unia nie powinna ponieść wysokiej porażki we Wrocławiu.

- Osobiście widzę znaki zapytania przy formie Piotra Pawlickiego i Taia Woffindena. To nie powinien być na pewno mecz na 60:30 dla gospodarzy. Wrocławianie będą mieli przewagę, ale bardzo jednostronnego widowiska się nie spodziewam. Bardziej mnie ciekawi, jak leszczynianie poradzą sobie tydzień później w Grudziądzu. Tam, jeśli już przegrają, to muszą powalczyć o jak najkorzystniejszy wynik, by później mieć realną szansę na bonus - kończy Sokołowski.

Czytaj także:
Bartosz Smektała mówi o meczu z Cellfast Wilkami. "To nie jest żadne wytłumaczenie"
Damian Ratajczak nie pokonał żadnego seniora. "Boli mnie to"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty