Gorzowska Stal od początku była faworytem starcia z , a wysokie zwycięstwo żółto-niebieskich tylko utwierdziło w przekonaniu, że podopieczni trenera mają czym postraszyć rywali. Mimo wszystko szkoleniowiec zwraca uwagę na pewne elementy, które drużyna musi poprawić.
- Po tych perturbacjach, gdzie chłopcy czekali tydzień z niecierpliwością, dwa razy przyjeżdżali i dwa razy odjeżdżali z kwitkiem, bo nie było treningów, myślę, że mamy jeszcze materiał do analizy. Chociażby Mateusz Bartkowiak w wyścigu dwunastym, który niefartownie wypadł. Jeżeli chodzi o Martina Vaculika, można powiedzieć, że to była trochę taka wpadka niekontrolowana, widać, że jest jeszcze pogubiony na tym torze. To 1:5 nie powinno się wydarzyć, ale to jest żużel i każdy z każdym może tutaj wygrać - tłumaczył szkoleniowiec po zakończonym spotkaniu.
Popisowe zawody odjechali liderzy - Anders Thomsen oraz Szymon Woźniak - którzy w kluczowych momentach mijali na trasie rywali takich jak Nicki Pedersen czy Max Fricke.
ZOBACZ WIDEO: Czy powiększanie ligi ma sens przy takiej pogodzie? Eksperci wspominają październikowy finał na błocie
- To co rzadko się zdarzało, czyli objechanie w biegu piętnastym Pedersena przez Thomsena i Woźniaka, to już jest wisienką na torcie. Kilka wyścigów mieliśmy fajnych, mniej zer w naszym zespole zadecydowało, że byliśmy równiejszą drużyną i to też pokazuje, że nasz wybór na Oskara Fajfera to nie była pomyłka - wyjaśnił Chomski.
Wspomniany zawodnik z pozytywnej strony pokazał się podczas wtorkowego spotkania na Jancarzu, przywożąc 8 punktów i 2 bonusy. Swoją postawą mógł zaskoczyć tych, który w niego nie wierzyli. - Bardzo mi się podobał Oskar Fajfer, więc niech kibice oraz znawcy troszeczkę spuszczą z tonu, dajmy chłopakowi czas i spokój. Pokazał serce do walki i przywiózł cenne punkty - mówił szkoleniowiec.
W trakcie meczu dało się zauważyć znaczne różnice pomiędzy polami startowymi. Większość zwycięstw odnosili zawodnicy, którzy startowali z pól wewnętrznych. Trener wyjaśnił, że miała na to wpływ pogoda w ostatnich dniach.
- Start został tak zrobiony, bo był on ratowany, ponieważ warunki pogodowe były takie, że trochę było w nim wody. Ale właśnie to jest ważne, że chłopcy potrafili wyciągnąć wnioski. A ograć Nickiego, tak jak robił to Thomsen, pokazuje, że kibice już chyba w końcu mogą być zadowoleni - ocenił.
Gospodarze pokazali, że potrafią wysoko punktować, nawet jeśli w ich szeregach nie ma już Bartosza Zmarzlika, który przez lata stanowił o sile gorzowskiej drużyny. - Myślę, że Bartosz jest teraz w innym klubie i jego etap tu się zakończył. Stworzyliśmy inną drużynę, opartą o innych zawodników. Doszły dwa ogniwa, czyli wskoczył Wiktor Jasiński, który był rezerwowym na pozycji U24 oraz przyszedł Oskar Fajfer i tak to wygląda - zakończył Chomski.
Czytaj także:
- Kibice Stali Gorzów wywiesili transparent. Relacje z prezesem coraz bardziej napięte!
- Najlepszy polski sędzia pomijany od dwóch kolejek. Co się dzieje?