Żużel. Bardzo ostre słowa byłego zawodnika. "Dyscyplina potrzebuje VAR-u. Bez tego za często dochodzi do jej profanacji"

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Andreas Lyager
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Andreas Lyager

- Miniony weekend znów pokazał, że sędziowie są zbyt często głównymi bohaterami zawodów. Niektóre decyzje bulwersują i wypaczają losy meczów. VAR przywróciłby porządek - mówił Piotr Markuszewski, dawny lider GKM-u Grudziądz.

Decyzje podjęte w meczach pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Tauron Włókniarzem Częstochowa oraz Enea Falubazem Zielona Góra a Abramczyk Polonią Bydgoszcz odbiły się w sieci szerokim echem.

Markuszewski nie gryzie się w język

Przytłaczająca część kibiców nie zgadzała się z wykluczeniem Piotra Pawlickiego z powtórki piątego wyścigu we Wrocławiu oraz Andreasa Lyagera z trzynastej odsłony hitowego spotkania na zapleczu PGE Ekstraligi.

- Ja rozumiem, że zawód sędziego nie jest prosty, ale niektóre decyzje są wręcz bulwersujące. Spójrzmy na potyczkę we Wrocławiu. Artiom Łaguta wykonuje poprawny manewr i wyprzedza Kacpra Woryną przy krawężniku. W tej samej chwili po zewnętrznej zawodnik Tauron Włókniarza jest prawidłowo wyprzedzany przez Piotra Pawlickiego, ale na widok Rosjanina odbija w kierunku bandy, wjeżdżając w wychowanka Unii Leszno, za co ten ostatni zostaje wykluczony. Tego już kompletnie nie potrafię sobie wytłumaczyć - mówił Piotr Markuszewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Betard Sparty "gwiazdorzy"? "Ludzie nie rozumieją, że to narzędzia marketingowe"

- Szczęście w nieszczęściu, że Betard Sparta wygrała to spotkanie, ale walka toczy się jeszcze o bonus, a incydent wpłynął na końcowy rezultat. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że z kolei bydgoscy kibice są niezadowoleni po tym, jak Andres Lyager został wykluczony za rzekome sprokurowanie wypadku Krzysztofa Buczkowskiego, którego wyprzedził o długość motocykla, uprzednio składając się znacznie szybciej w drugi łuk. Przecież gdyby nie ta sytuacja, mecz zakończyłby się zgoła innym wynikiem, to był punkt zwrotny, który o wszystkim przesądził. Takich historii jest po prostu za dużo - dodał były zawodnik GKM-u, nie kryjąc poirytowania.

"Tracą na tym wszyscy"

Gdy jakiś czas temu w piłce nożnej pojawił się system wideoweryfikacji, część fanów była sceptyczna co do sensu tego rozwiązania. Ostatecznie jednak projekt zakończył się sukcesem. Czy w żużlu mogłoby być podobnie?

- Według mnie VAR jest niezbędny i trzeba o tym głośno mówić. Bez niego za często dochodzi do profanacji dyscypliny. Widzę to w ten sposób, że trzy osoby, najlepiej byli zawodnicy, którzy mają przecież inne spojrzenie na dyscyplinę, siadają przed monitorami i w przypadku kontrowersyjnych sytuacji służą pomocą. To mogłoby znacznie zredukować liczbę błędów popełnianych przez arbitrów, bo ich niektóre decyzje zwyczajnie wypaczają losy meczów. Myślę, że VAR przywróciłby porządek - kontynuował wychowanek klubu z Grudziądza.

- Sędzia nadal miałby decydujący głos, ale słysząc podpowiedzi od trzech osób znających regulamin i pomagających mu w podjęciu najsprawiedliwszej decyzji, miałby znacznie łatwiejsze zadanie. Miniony weekend znowu pokazał, że arbitrzy są zbyt często głównymi bohaterami spotkań, a ta rola należy do zawodników. Najwidoczniej dopóki nie pojawią się zdecydowanie działania, nie ma szans na zmianę tej jak najbardziej negatywnej tendencji. Tracą na tym wszyscy - podsumował Piotr Markuszewski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Czego zabrakło Abramczyk Polonii? Trener bydgoszczan wyjaśnia
Na co liczy zawodnik Abramczyk Polonii w tym sezonie? "To byłby idealny scenariusz"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty