Ponad 700 tysięcy fanów czarnego sportu obserwowało Orlen FIM SGP Grand Prix of Poland - Warsaw, a na takie liczby złożyło się blisko 45 tysięcy kibiców, którzy zawitali na stadion oraz ponad 650 tysięcy widzów w telewizji i internecie.
Wszyscy wierzyli, że jednemu z Biało-Czerwonych uda się w końcu stanąć na najwyższym stopniu podium. To się nie udało, więc musieliśmy się zadowolić trzecim miejscem Bartosza Zmarzlika.
Rafał Dobrucki nie ukrywa, że to było ponad 100 procent tego na co stać trzykrotnego mistrza świata. - Cały czas czeka go sporo pracy w boksie. Ma świadomość, że są jeszcze rezerwy. Nie ma żadnych powodów do paniki. Podium zawsze cieszy - powiedział Dobrucki w rozmowie ze sport.tvp.pl.
ZOBACZ WIDEO: Dobrucki tłumaczy wybór Woźniaka kosztem Kołodzieja. "Taka moja rola, że..."
W finałowym wyścigu reprezentant Polski musiał dwa razy zmierzyć się w walce o zwycięstwo. W pierwszej odsłonie doszło do upadku Jasona Doyle'a, a w powtórce mocno potraktował go Jack Holder.
- Czwarte pole na początku było świetne, jednak na koniec stało się najgorszym. Nawet w ustawieniach motocykla Bartek spodziewał się, że to pole nie będzie najlepsze i trzeba będzie skupić się na walce na dystansie - dodał szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Zmarzlik był jedynym Polakiem, który zdołał w ogóle zakwalifikować się do czołowej ósemki Speedway Grand Prix w stolicy naszego kraju. Maciej Janowski musiał się zadowolić dziesiąta pozycją, Bartłomiej Kowalski był trzynasty, a Patryk Dudek szesnasty.
Czytaj także:
Kolejni zawodnicy opuszczą Cellfast Wilki?
Jeśli zrobią to raz jeszcze, to wylecą ze składu!