Nicki Pedersen w sezonie 2023 powrócił na tor po fatalnej kontuzji - w połowie ubiegłego roku Duńczyk doznał poważnego złamania miednicy i urazu biodra. Wielomiesięczna rehabilitacja pozwoliła byłemu mistrzowi świata na ponowną rywalizację w PGE Ekstralidze, ale ostatnie tygodnie pokazują, że 46-latek nie jest w stanie podejmować rękawicy na bardziej wymagających torach.
W obecnym sezonie Pedersen, narzekając na stan torów, nie kończył zawodów w Krośnie i Toruniu. Osłabiał przy tym ZOOleszcz GKM Grudziądz, którego jest liderem. Efekt jest taki, że grudziądzanie muszą zapomnieć o walce o play-offy w PGE Ekstralidze. Obecnie z jednym punktem na koncie zamykają ligową tabelę i w oczy zagląda im widmo spadku z najlepszej ligi świata.
W piątek ZOOleszcz GKM Grudziądz mierzył się na wyjeździe z Platinum Motorem Lublin, przegrywając 35:55. O ile porażka z aktualnym mistrzem kraju mogła być wkalkulowana w sezon, o tyle fanów ekipy z województwa kujawsko-pomorskiego może martwić to, że po raz kolejny Pedersen nie poradził sobie z trudniejszą nawierzchnią i nie ukończył zawodów.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Woryna, Przedpełski i Majewski gośćmi Musiała
W swoim trzecim biegu Pedersen wpadł w dziurę na torze, ratował się przed upadkiem i później kierował uwagi do komisarza odpowiadającego za kontrolę nawierzchni. W kolejnej serii startów Duńczyk asekurancko podszedł do jazdy, by ostatecznie wycofać się z rywalizacji.
Co na to sam zainteresowany? Pedersen zabrał głos w mediach społecznościowych. "PGE Ekstraliga powinna wkrótce i to na poważnie zająć się wszystkimi torami, które są przygotowywane w sposób niewłaściwy i nieregularny" - napisał były mistrz świata, zdaniem którego "to jest takie proste".
"Róbmy żużel, który wygląda dobrze, a nie głupio. Bezpieczeństwo w pierwszej kolejności" - dodał lider ZOOleszcz GKM-u.
Warto dodać, że nawet przedstawiciele gospodarzy przyznawali, że stan toru w Lublinie pozostawia sporo do życzenia. Ich zdaniem, wpływ na przygotowanie nawierzchni miała mieć plandeka, którą przykryto tor w obawie przed opadami deszczu. W efekcie w niektórych miejscach doszło do odparzeń.
Czytaj także:
- Mistrz Polski narzeka, bo plandeka nie zdała egzaminu. "Były niebezpieczne miejsca"
- Lebiediew skomentował sytuację z Pawlickim. "Mogłaby działać zasada pierwszego łuku"