Dodatkową, kto wie czy nie najsurowszą sankcją, jest odebranie jednego ligowego punkty w zawieszeniu na dziewięć miesięcy. Cellfast Wilki Krosno przez ten czas nie mogą więc mieć już nawet najmniejszych problemów z torem, czy zachowaniem kibiców.
To wszystko pokłosie zamieszania podczas niedzielnego meczu z ebut.pl Stalą Gorzów, kiedy to ze względu na fatalny stan nawierzchni mecz został przerwany po dziewięciu wyścigach. Po zawodach fani gospodarzy obrzucali kamieniami drużynę gorzowian.
- Moim zdaniem kara ma drugorzędne znaczenie, bo Wilki i tak w ciągu ostatniego tygodnia straciły wszystko, na co pracowano całymi latami. Mieli gigantyczną szansę, by utrzymać się w lidze, a dodatkowo środowisko było im życzliwe. Oni to zmarnowali i wizerunkowo wyglądają dzisiaj dramatycznie. Sam dałem się nabrać, bo dobrze im życzyłem, a okazało się, że oni nie dorośli do PGE Ekstraligi i mentalnie wciąż są na poziomie II ligi - komentuje skandal mecenas i były działacz żużlowy, Jerzy Synowiec.
ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale
W sobotnim wyroku KOL największym zaskoczeniem jest brak odebrania klubowi prawa do przygotowywania toru na kolejne domowe starcia. Wilki Krosno mają na swoim obiekcie jeszcze cztery mecze i to od wyniku tych meczów będzie zależeć utrzymanie klubu w elicie. Zdaniem eksperta nie ma jednak zagrożenia, by podobne sceny jeszcze się w Krośnie powtórzyły.
- Nie wierzę, że po takim skandalu, ktoś będzie miał jeszcze ochotę coś majstrować przy torze. Przecież takie zachowanie to już nie tylko problem klubu, ale także władz miasta. Kolejny skandal, to byłby koniec żużla w Krośnie. Kara jest właściwa, by wszyscy działacze Wilków zdali sobie sprawę z powagi sytuacji i wyciągnęli wnioski. Oczywiście kara mogłaby być wyższa, ale przecież nie chodzi o to, by zrujnować ten ośrodek - dodaje Synowiec.
Wielu kibiców jest zdziwiona faktem, że żadnej odpowiedzialności nie poniósł komisarz toru Michał Wojaczek. Wobec niego toczy się jednak osobne postępowanie dyscyplinarne przed GKSŻ, a jest już niemal przesądzone, że w tym roku tego komisarza nie zobaczymy podczas meczów PGE Ekstraligi.
Krośnianie z kolei już w piątek przedstawili władzom PGE Ekstraligi plan naprawczy i od niedzieli zabierają się za prace przy torze. Plan opracowywał zawieszony trener Ireneusz Kwieciński i wiele wskazuje, że to on wciąż będzie odpowiedzialny za nawierzchnię. Podczas treningów czy meczów jego rolę będą musieli przejąć jednak Janusz Stachyra i Sebastian Ułamek.
Czytaj więcej:
Zamrożenie wypłat nie pomogło
Pedersen krytykuje polskie tory