Żużel. Wywalczył pierwsze punkty w PGE Ekstralidze. Zdaniem eksperta będzie jeszcze lepiej

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Kacper Andrzejewski
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Kacper Andrzejewski

Kacper Andrzejewski w trakcie sezonu zaczął zastępować Mateusza Panicza, który doznał kontuzji. Początkowo junior Sparty Wrocław miał duże kłopoty z płynną jazdą, ale z meczu na mecz prezentował się coraz lepiej, zdobywając nawet punkty ligowe.

16-latek po raz pierwszy na torach PGE Ekstraligi pojawił się 27 kwietnia w potyczce przeciwko Motorowi na obiekcie w Lublinie. Wówczas nie zdobył żadnego punktu. Podobnie było w rywalizacji z Tauron Włókniarzem Częstochowa i ebut.pl Stalą Gorzów. To się zmieniło w Grudziądzu, gdy Kacper Andrzejewski zapisał na swoim koncie pierwsze "oczko", jednakże za jego plecami do mety nie dojechał żaden z przeciwników.

Z całkiem przyzwoitej strony pokazał się jednakże w spotkaniu, w którym rywalem były Cellfast Wilki Krosno. Już w gonitwie młodzieżowej dobrze wyszedł spod taśmy i skutecznie bronił się przed atakami Krzysztofa Sadurskiego, dzięki czemu dowiózł do mety jeden punkt. W czwartym wyścigu za to jechał na podwójnym prowadzeniu wraz z Danielem Bewleyem, ale na ostatnim łuku dał się wyprzedzić Krzysztofowi Kasprzakowi, po czym upadł na tor. Po tym meczu pojawiły się pozytywne opinie na temat młodego zawodnika.

- Pewnie już się oswoił z nazwiskami, z którymi staje na starcie i może skoncentrować się na samej jeździe. To dla tak młodego chłopaka też jest dużym wydarzeniem. Powiedzmy sobie szczerze, że jazda w zawodach młodzieżowych, pod względem oprawy, otoczki i ludzi zgromadzonych na trybunach, nie robi takiego wrażenia jak PGE Ekstraliga. Myślę, że to go na początku trochę płoszyło - powiedział Zbigniew Lech w rozmowie z naszym portalem, tłumacząc lepszą postawę Andrzejewskiego.

ZOBACZ WIDEO: Zachwycał jako junior, jako senior zaliczył zjazd formy. Piotr Baron o Bartoszu Smektale

- Łatwo powiedzieć, stojąc z boku, że to nie powinno robić wrażenia czy coś w tym stylu. To naprawdę jest silne przeżycie dla takiego młodego chłopaka, szczególnie jeśli nie ma się kogoś odpowiedniego przy sobie. Andrzejewski zapewne ma osobą, która pomogła mu się z tym oswoić, dlatego się poprawił. Trener Dariusz Śledź najprawdopodobniej powtarza mu, żeby się nie przejmował, robił swoje i to musiało mu dużo dać.

Co mogło spowodować, że 16-latek wywrócił się we wspomnianym wcześniej biegu? - On ma też z tyłu głowy, że za nim jedzie poważny zawodnik. Wie, że będzie go atakował i też myśli o tym. Chce zrobić wszystko, żeby mu utrudnić, a ten brak doświadczenia powoduje, że jest spięty, ponieważ jazda na 5:1 jest dla niego sporym wydarzeniem. Najpewniej za dużo myślał i to go wytrąciło na moment z równowagi i dlatego upadł - wyjaśnił trzykrotny drużynowy mistrz Polski.

Coraz lepsza jazda młodzieżowca Sparty Wrocław może cieszyć nie tylko osoby w klubie, ale również samych kibiców. Wiele przed sezonem mówiło się, że aktualny lider PGE Ekstraligi w tegorocznych rozgrywkach będzie miał wyłącznie jednego juniora w postaci Bartłomieja Kowalskiego, a drugi będzie tylko po to, aby spełnić regulamin. Teraz wydaje się, że może się to odrobinę zmienić. Andrzejewski całkiem dobrze spisuje się także w U-24 Ekstralidze, gdzie legitymuje się średnią ponad 1,5 punktu na bieg.

- To kwestia chwili i zaraz dojrzeje do tego. Już się wywrócił, ma to w głowie, za moment przystosuje się do ważnych startów i da sobie radę bez problemu. Jeszcze ma Dariusza Śledzia przy sobie, który jest bardzo spokojny i ułożony. Jeśli w U-24 Ekstralidze idzie mu całkiem nieźle, to tutaj moim zdaniem jest to tylko kwestia tego, że może czuć lekki strach. Na takim poziomie to już każdy potrafi jechać. Skoro już jest lepiej, to pewnie niedługo się z tym oswoi i wyniki przyjdą - zakończył Zbigniew Lech.

Czytaj także:
Żużel. Mieli zagrozić Zmarzlikowi, a jada poniżej oczekiwań. "Wciąż mamy szansę na sukces"
To naprawdę wydarzyło się w polskiej telewizji. Widzowie byli w szoku!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty