[b]
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Poprzedni weekend był bardzo pracowity dla Abramczyk Polonii. O ile Zdunek Wybrzeże postawiło twarde warunki pana drużynie, tak Arged Malesa nie miała już żadnych argumentów w niedzielnym starciu. [/b]
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Najważniejsze, że ostatecznie dopisujemy cztery punkty do ligowej tabeli. Mieliśmy swoje problemy. W czwartek nie mogliśmy liczyć na David Bellego, który jeszcze zmagał się z kontuzją. Choroba znacząco odbiła się też na występie Daniela Jeleniewskiego.
Ostatecznie jednak wygraliśmy to i następne spotkanie. Z Arged Malesą wiele rzeczy zagrało. Zawodnicy odpalili. Treningi zdały egzamin. Na pewno poza zwycięstwem cieszy przełamanie powracającego na tor Davida Bellego.
Czy ktoś zasłużył na szczególne wyróżnienie? I dlaczego Wiktor Przyjemski?
Na pewno cały zespół. Zarówno pierwsza, jak i druga linia zrobiły swoje. Wiktor oczywiście był rewelacyjny, natomiast dobre zawody odjechali również Olivier Buszkiewicz i Benjamin Basso. Każdy dołożył swoją cegiełkę. Z kolei Wiktor ociera się o perfekcję. W ostatnich trzech domowych meczach wygrał wszystkie biegi, oprócz jednego, w którym przekroczył linię mety za plecami Nicolaia Klindta.
Mecz przeciwko ostrowskiej drużynie musiał więc dać solidny zastrzyk pozytywnej energii.
Zawsze staramy się myśleć optymistycznie i dbamy o atmosferę w drużynie, niemniej rzeczywiście obie wygrane nas podbudowały. Najważniejsze, że widzimy coraz więcej powodów do optymizmu. Andreas i David zaczynają przypominać sobie dawną formę. Benjaminowi udało się przełożyć dobrą dyspozycję z treningów na mecz. Miejmy nadzieję, że będziemy coraz silniejsi i wkrótce rozpędzimy się na dobre.
ZOBACZ WIDEO: Cegielski mówi o zmianach w regulaminie. Paluch nie powinien wyjechać do biegu z Kołodziejem?
Nie brakuje krytyków, którzy sugerują, że osiemnastolatek nie może być liderem drużyny i to źle o niej świadczy. Takich przypadków w przeszłości było jednak wiele. Co pan na ten temat sądzi?
Uważam, że takie opinie nie są w żaden sposób trafione. Nie tak dawno w Lesznie były złote czasy i za sprawą świetnej pary juniorów, Dominika Kubery i Bartosza Smektały, Unia zdobyła kilka mistrzowskich tytułów z rzędu. Młodzi, Bartosz Zmarzlik, czy Maciej Janowski także ciągnęli przez lata swoje zespoły. Podobnie jest z Wiktorem, który jest wychowankiem klubu i pcha ten wózek. Oczywiście liczymy na to, że nasi liderzy w najbliższym czasie dorównają mu formą. Wtedy będzie tylko lepiej.
Przed sezonem mówiło się, że Wiktorowi będzie bardzo trudno utrzymać tak dobrą dyspozycję. Tymczasem on jeszcze się poprawił.
Biorąc pod uwagę, że mówimy o juniorze, jego średnia faktycznie jest kosmiczna. Przypominam, że to nie tylko najmłodszy, ale i najlepszy Polak w całej drużynie oraz drugi najskuteczniejszy zawodnik całych rozgrywek. To ambitny zawodnik, który wysoko stawia poprzeczkę.
Zapewne wiele razy w ostatnim czasie słyszał pan, że David Bellego to nie jest materiał na lidera. Rzeczywistość zweryfikowała takie tezy.
David ciężko pracuje nad tym, by jeździć jak najlepiej. W trakcie weekendu spędził mnóstwo czasu w warsztacie. Sprawdzał nowe rozwiązania, dopasowywał się do nawierzchni. W pierwszym starcie wybór maszyny okazał się nietrafiony, jednak druga była bardzo dobrze spasowana. Pojawiła się prędkość, David obierał dobre ścieżki. Oby to wyglądało tak dalej.
Mówimy o samych pozytywach, są jednak także minusy. Nie błysnął Szymon Szlauderbach.
Na pewno jego ambicje są większe. Szymon wie, że jest zawodnikiem drugiej linii i więcej oczekujemy od liderów. Niemniej ma świadomość, że im lepiej pojedzie, tym bardziej ją odciąży. Również ciężko pracuje. Dorobek tego zawodnika w pewnym sensie się broni. Nie można mieć do Szymona pretensji za mecz przeciwko Zdunek Wybrzeżu.
Spotkanie z Arged Malesą okazało się dla niego trudne, musiał wydzierać punkty na dystansie, ostatecznie stanęło na trzech "oczkach", w takiej samej liczbie startów. Szymon wie, że ma rezerwy i co należy zrobić, by z nich skorzystać.
W niedzielę ponownie słabo wypadł Daniel Jeleniewski. Czy to pokłosie feralnej choroby?
Nie do końca można tak powiedzieć. Daniel czuł się zdecydowanie lepiej, ale zawody mu się nie udały. W pierwszym starcie popełnił błąd, zostawiając za dużo miejsca na pierwszym łuku Oliverowi Berntzonowi, który skrzętnie to wykorzystał. Z kolei w drugim swoim biegu dojechał do mety jako ostatni. Musieliśmy reagować i tym samym okazję dostał Benjamina Basso. Daniel musi popracować w trakcie treningów nad szybkością i nad tym, aby nie popełniać błędów na trasie.
Młody Duńczyk świetnie sprawdził się w roli rezerwowego. To oznacza, że dostanie kolejne szanse?
Na pewno pokazał błysk. W drugim starcie widać było u niego lepsze spasowanie i dużą pewność siebie, bo jeszcze powiększali wraz z Davidem Bellego przewagę nad rywalami. Na pewno to spotkanie należy rozliczyć na plus. Ze Zdunek Wybrzeżem może nie błysnął, ale nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Benjamin zgłasza kandydaturę do pierwszego składu i na pewno z niej skorzystamy. Kibice mogą się go spodziewać na torze.
Trudno dbać o atmosferę w drużynie, która ma tak ambitnego rezerwowego? W niektórych klubach bywało z tym różnie.
U nas nie ma tego problemu. Zawodnicy mają świadomość, że o tym, kto jedzie, decydują względy sportowe. Fakty są takie, że Benjamin pojechał dobre zawody i pokazał, że jest głodny jazdy. Jeżeli będzie wykorzystywał swoje szanse, pojedzie dalej.
Dorobek Andreasa Lyagera i Kennetha Bjerre wygląda identycznie. W pana oczach któryś z nich wypadł lepiej lub gorzej?
Nie zawsze sama liczba punktów odzwierciedla, jak jazda wyglądała na torze. Obaj nasi zawodnicy mieli trójki i jedynki, natomiast gdy dojeżdżali do mety na trzecim miejscu, to były biegowe zwycięstwa. Na pewno obaj zaprezentowali się dobrze, ale mają świadomość, że stać ich na więcej. Sam Andreas mi mówił, że trochę pobłądził z ustawieniami w drugiej części zawodów i postara się nie popełnić podobnych błędów.
Jaką ocenę wystawiłby pan swojej drużynie za żużlowy długi weekend?
W skali szkolnej czwórkę z plusem. Jest całkiem dobrze, ale jeszcze nie wszystko, nad czym pracowaliśmy, wypaliło. Mam nadzieję, że będziemy się rozkręcali.
Bydgoską drużynę czeka trudny okres. Dwa wyjazdowe mecze i na dokładkę pojedynek z Enea Falubazem na domowym torze.
W tej lidze nie ma łatwych spotkań. Niezależnie gdzie pojedziemy, czeka nas trudna potyczka. Nastawiamy się na ciężkie spotkania. Musimy solidnie przepracować treningi i walczyć o zwycięstwa.
Taki układ terminarza jest kłopotliwy? W rundzie rewanżowej Abramczyk Polonia rzadko pokaże się kibicom na domowym obiekcie.
Nie mamy na to wpływu, więc się nad tym nie zastanawiam. Musimy się dostosować do rozkładu jazdy i myśleć realnie. Niestety jest jak jest.
To będzie duże wyzwanie, aby przestawić drużynę na rytm wyjazdowy?
Nigdy nie jest łatwo w takich sytuacjach, ale jesteśmy dobrej myśli. Zawodnicy pokazali w starciu z Arged Malesą, że są w dobrej formie. Teraz muszą to udowodnić w pozostałych spotkaniach. Pokazać, że to nie była jedna jaskółka, a dopiero początek.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Trener Arged Malesy nie przebiera w słowach. Surowo ocenił zawody
- ZOOleszcz GKM awansuje do play-offów? "Już nie są głównym faworytem do spadku"