Do niedawna sytuacja ZOOleszcz GKM-u wyglądała bardzo źle. Obraz drużyny z Grudziądza zmienił się jednak jak w kalejdoskopie po bardzo wysokim zwycięstwie z Motorem Lublin. Podopieczni Janusza Ślączki zdobyli punkt bonusowy i zrównali się w ligowej tabeli z Cellfast Wilkami.
Przerośli jego oczekiwania
Po porażce w Krośnie Piotr Markuszewski przyznał, że GKM znalazł się w bardzo trudnym położeniu i ma najwięcej procent szans na spadek. Po niedzielnym spotkaniu zauważył jednak, że sytuacja wcale nie jest oczywista.
- Spodziewałem się, że drużyna z Grudziądza wygra z Motorem, ale różnicą dwóch punktów. Fredrik Lindgren i Jack Holder nie przepadają za torem przy Hallera 4. Kontuzjowany jest Dominik Kubera. Niemniej absolutnie nie myślałem, że GKM zdobędzie bonus. Drużyna wzniosła się na wyżyny, a zespół był prawie kompletny, ten mecz to pokazał. Gdyby GKM tak jeździł do końca rozgrywek, na pewno by nie spadł - mówi Piotr Markuszewski, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Zdaniem byłego zawodnika, układ sił uległ zmianie. - Żużel to bardzo dynamiczna dyscyplina. Przetasowania następują z tygodnia na tydzień. Fakty są takie, że dziś, gdy rozmawiamy, to nie GKM jest głównym faworytem do spadku. Sytuacja Fogo Unii Leszno wygląda zdecydowanie gorzej, przede wszystkim przez falę kontuzji. W tej chwili ta drużyna jest w największych tarapatach, co nie znaczy, że po powrocie kontuzjowanych zawodników tak pozostanie - mówił.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gollob, Leśniak i Kowalski gośćmi Musiała
Więcej powodów do optymizmu niż w Krośnie i Lesznie
Markuszewski ostatnio nie gryzł się w język, oceniając formę Gleba Czugunowa. Zapytaliśmy go, czy Rosjanin z polskim paszportem może wrócić na właściwe tory.
- Mówiłem, że Czugunow powinien zastanowić się, czy woli żużel czy muzykę. Chyba jednak wybrał żużel. Już w Szwecji pokazał, że stać go na dobrą jazdę. Dlatego dawałem mu spore szansę na 6-8 punktów w spotkaniu z Koziołkami. On jednak pojechał jeszcze lepiej. Udowodnił, że stać go na świetne mecze, a sztab, stawiając na niego, nie pomylił się. Jeśli wyciągnął odpowiednie wnioski i do kolejnych zawodów będzie przygotowywał się z podobną determinacją, myślę, że odjedzie niejedne dobre zawody - zapewniał były lider GKM-u.
Zdaniem naszego rozmówcy, w Grudziądzu pojawiła się kompletna drużyna. - Max Fricke i Nicki Pedersen to liderzy z prawdziwego zdarzenia. Czugunow świetnie wsparł drugą linię. Swoje dołożyli również juniorzy i oczywiście nie należy zapominać o wkładzie Wadima Tarasienki. Gdyby Frederik Jakobsen dołożył parę punktów więcej, nie byłoby się do czego przyczepić. Tak jeżdżąc, GKM ma szansę nawet na play-offy. Nie należy popadać w hurraoptymizm po jednym meczu, ale to absolutnie nie jest nierealne. Na dziś w Grudziądzu mają więcej powodów do optymizmu niż w Krośnie i Lesznie - podsumował Piotr Markuszewski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Menedżer Zdunek Wybrzeża nie gryzie się w język. "Aż oczy bolały"
- Grzegorz Walasek nie kryje rozczarowania. "Byliśmy słabi"