Dziewięć sezonów to szmat czasu i choć bywało różnie, to wielu kibiców w Gorzowie dobrze pamięta Krzysztofa Kasprzaka, który w barwach Stali zostawał indywidualnym i drużynowym mistrzem Polski oraz święcił triumfy w Grand Prix.
Zawodnik odczuł to w piątek. Z wyniku drużyny nie mógł być jednak zadowolony. - Bardzo miły powrót. Dziękuję kibicom za przywitanie. Chłopcy ze Stali bardzo szybcy, wygrali zasłużenie - przyznał po meczu.
Wychowanek Unii Leszno zdobył 7 punktów z bonusem, nie zdobywając ani jednej "trójki", choć raz przyjechał na drugiej pozycji za Vaclavem Milikiem, korzystając na defekcie Martina Vaculika. - Przegrywałem każdy start i później było trudno wyprzedzić - ocenił zawodnik.
Gospodarze na pojedynek z Cellfast Wilkami Krosno postanowili przygotować tor inaczej niż w dotychczasowych pojedynkach w ramach tegorocznej PGE Ekstraligi. - Bartkowiak mówił, że tor był bardzo przyczepny. Najbardziej w tym roku. Z Mateuszem rozmawiałem przed chwilą i sami byli zaskoczeni, że tak trzymało. Tor był dobry, w miarę równy. Jedna koleina się zrobiła na drugim łuku - mówił 38-letni żużlowiec w pomeczowym Media Center.
Czy owal na gorzowskim obiekcie różni się od tego, jaki Krzysztof Kasprzak z czasów swoich startów w Stali? - Mocno się zmienił. Wtedy była glina na całym torze, był on bardziej płaski. Teraz jest bardziej żwir i piach, pod kątem. Krawężnik już tak nie niesie, jak kiedyś, bo tam jest twardo. Są inne linie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek wyjaśnia, dlaczego zmienił podstawowego tunera. "Szukam dalej"
Czytaj również:
ZOOleszcz GKM oburzony po meczu we Wrocławiu.
Tajemnicze zwolnienie lekarskie Miśkowiaka.