Kim Nilsson w tym sezonie podjął się trudnego wyzwania, jakim jest walka z czołówką światowego speedwaya. Szwed dotychczas miewał kilka dobrych wyścigów, ale najczęściej musiał uznawać wyższość znacznie lepszych od siebie zawodników.
Na plus zaskoczył w sobotę w Teterow. Zawodnik Trans MF Landshut Devils zainkasował dwa zera, które wpadły w jego pierwszym i piątym starcie, ale w środkowej fazie wywalczył siedem punktów, które dały mu awans do półfinału.
- Nic nie wiedziałem o tym torze, bo ścigałem się tutaj po raz pierwszy. Widziałem ubiegłoroczne zawody, ale tor wyglądał zupełnie inaczej. Tym bardziej mogę być zadowolony z wyniku - mówił po zawodach na antenie Eurosport Player.
W półfinale Nilsson nie był faworytem do awansu. Najpierw niejako uśmiechnęło się do niego szczęście, że defekt motocykla wyeliminował z wyścigu Daniela Bewleya. To oznaczało, że musi pokonać jednego, a nie dwóch rywali, by osiągnąć życiowy sukces. I zrobił to. Śmiałym atakiem po krawężniku pod Leona Madsena wyprzedził Duńczyka.
ZOBACZ WIDEO: Cegielski mówi o zmianach w regulaminie. Paluch nie powinien wyjechać do biegu z Kołodziejem?
- Z każdym wyścigiem, z każdą rundą nabieram pewności, a takie występy, jak ten, to na pewno pomagają. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Czuję pewne rozczarowanie, bo podium było naprawdę blisko, ale faktycznie, jak patrzymy na to, jak trudna była to rywalizacja, to trzeba być zadowolonym z tego wyniku - dodał Nilsson, który ostatecznie w Teterow zajął czwarte miejsce.
Reprezentant Szwecji w sobotni wieczór rywalizował nie tylko z rywalami, ale również z bólem. - Ten dyskomfort dłoni cały czas jest. We wtorek nie byłem w pełni zdrowy, nie czułem się komfortowo, a dziś też te skutki odczuwałem. Ale dużym plusem jest to, że mimo tylu przeciwności udało się osiągnąć dobry wynik.
Czytaj także:
Nowy junior w składzie FNS KS Apatora Toruń?
Zdobył dwa tytuły mistrza świata. Kończy karierę w wieku 21 lat