Przypomnijmy, że Robert Karaś został rekordzistą świata po tym jak z czasem 164 godzin, 14 minut i 2 sekund pokonał 38 km pływania, 1800 km na rowerze i 420 km biegu.
Jednym z obserwatorów morderczego wyczynu Karasia był mistrz świata juniorów na żużlu, Mateusz Cierniak.
- Bardzo mu kibicowałem i śledziłem postępy niemal non stop. Byłem w szoku, że mimo kolejnych i coraz większych utrudnień, kontuzji i przeciwności, dał radę ukończyć to wyzwanie, bijąc dodatkowo rekord świata. To coś niebywałego - przyznał w rozmowie z redbull.com.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek nauczył się, jak unikać hejtu w internecie
- W filmikach na Instagramie mówił o złamanym palcu, pęknięciu kości kostki i innych urazach, a mimo to dopiął swego. Kosmos. Myślę, że to już nie była walka o jak najlepszy czas, ani chęć pokazania, kto jest najbardziej wytrzymały fizycznie. To już kwestia mentalności i test na to, kto jest najtwardszy psychicznie. Mega szacun dla niego - dodał.
21-letni żużlowiec wspomniał, że był bliski treningu z Karasiem. Kiedy przebywał na obozie ze swoją drużyną w Calpe, to triathlonista wracał tam do formy po nieudanym występie w Szwajcarii. Junior zebrał się na odwagę i odezwał się w mediach społecznościowych do urodzonego w Elblągu sportowca.
- Napisałem, że jestem żużlowcem, mistrzem świata juniorów, uwielbiam wycisk, sam marzę o starcie w triathlonie i zapytałem, czy moglibyśmy wspólnie potrenować. Zgodził się i zaplanowaliśmy naprawdę mocny dzień ruchowy. Niestety, dzień wcześniej skręciłem kostkę i o żadnym bieganiu nie było mowy. Ale mamy kontakt i wierzę, że jeszcze wspólnie potrenujemy - wspomniał.
Inicjatywa Cierniaka nikogo nie dziwi, bo tarnowianin uwielbia aktywność fizyczną, o czym sam też wspomina w wywiadzie.
- Im bardziej jestem zmęczony, im mocniej dam sobie w kość, tym lepiej się czuję. Tak było od małego. Wychodziłem z domu i biegłem, albo wsiadałem na rower. Po prostu nie mogłem usiedzieć w miejscu czy normalnie gdzieś pójść - zakończył.
Czytaj także:
Trzy filary wypadły z powodu kontuzji. Junior mówi o atmosferze w klubie
Walczył o powrót do składu nie tylko na torze