[tag=53276]
Arged Malesa Ostrów[/tag] po listopadowym okienku transferowym nie uchodziła za faworyta 1. Ligi Żużlowej, ale nikt chyba wówczas nie przypuszczał, że zespół prowadzony przez Mariusza Staszewskiego zamiast straszyć najmocniejsze ekipy, to będzie bronił się przed spadkiem do 2. Ligi.
Swój wpływ na obecną sytuację na pewno miały problemy zdrowotne zawodników Arged Malesy. Te zresztą w większym lub mniejszym stopniu cały czas dotykają ostrowian.
- Arged Malesa pewnie nie spadnie, ale to, że będzie poza play-off, będzie wydarzeniem dużego kalibru. Bo jednak oni mieli jechać w finale. Nie po to kontraktuje się Musielaka, Berntzona i Walaska, żeby zająć siódme miejsce - skomentował Jacek Frątczak na łamach serwisu polskizuzel.pl.
ZOBACZ WIDEO: Andriej Kudriaszow potrzebuje protezy. Koszt jest gigantyczny
Arged Malesa Ostrów odjechała do tej pory siedem spotkań. Trzy z nich wygrali, z kolei cztery razy przegrywali. W niedzielę udadzą się oni do Poznania, a później czeka ich tygodniowy maraton: u siebie z Abramczyk Polonią (1 lipca), wyjazd do Zielonej Gory (2 lipca) i domowa konfrontacja z Trans MF Landshut Devils (8 lipca).
Łatwo nie będzie. Tym bardziej, że ostrowianom brakuje również atutu własnego toru, a Frątczak zauważa brak jego powtarzalności. - Są ewidentne kłopoty z nawierzchnią, która się rozwarstwia. To się ciągnie od początku tego sezonu. Jeśli do tego dołożymy kontuzje i trudne wejście w sezon, to mamy odpowiedź na pytanie, dlaczego Arged Malesa jest tak nisko - dodał ekspert.
Czytaj także:
Szymon Woźniak odpowiedział Sebastianowi Ułamkowi! "Głowa podjęła decyzję"
Szczere wyznanie zawodnika Cellfast Wilków Krosno. "Tutaj to tak nie działa"