Żużel. Słaby mecz Musielaka na Wyspach. Tygrysom nie pomogło nawet 18 punktów Holdera

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Jack Holder na prowadzeniu

Leicester objęło prowadzenie już na początku meczu i nie oddało go do końca. Kluczem do sukcesu okazała się wyrównana drużyna, w której praktycznie każdy zapunktował przynajmniej na przyzwoitym poziomie. Sheffield Tigers miało za to tylko Holdera.

[tag=895]

Sheffield Tigers[/tag] zajmowało przed spotkaniem czwartą pozycję w Premiership, z kolei Leicester Lions trzecią, co zwiastowało całkiem wyrównaną potyczkę. Warto również dodać, że Tygrysy na swoim obiekcie do tej pory były niepokonane, więc tym bardziej liczyły na korzystny dla siebie wynik. Z pewnością gospodarze chcieli też zgarnąć bonus, jednak aby tego dokonać, musieli odrobić 16 "oczek" straty z pierwszego meczu.

W czwartkowy wieczór na torze ujrzeliśmy jednego Polaka. Był nim oczywiście Tobiasz Musielak, który jest jednym z liderów swojej drużyny. Oprócz tego w składzie Sheffield wystąpił również Jack Holder oraz Adam Ellis. Lwy za to w swoich szeregach posiadają chociażby Maxa Fricke'a, Nicka Morrisa oraz legendę brytyjskiego żużla Chrisa Harrisa. Ten ostatni jeszcze w sobotę świętował zwycięstwo w II rundzie IMŚ w longtracku.

Początek spotkania jednakże był nieco zaskakujący i miejscowi nie tylko nie zaczęli odrabiać strat z pierwszego meczu, ale nawet nie potrafili wyjść na prowadzenie w czwartkowym pojedynku, ponieważ już od pierwszego biegu przewagę uzyskali goście, dzięki czemu po czterech wyścigach na tablicy widniał wynik 10:14.

ZOBACZ WIDEO: Martin Vaculik o zmianie tunera. "Spełniło się moje marzenie"

Następne dwie gonitwy zakończyły się podwójnym zwycięstwem Leicester Lions i w tym momencie tak naprawdę Tygrysy musiały przestać myśleć o punkcie bonusowym i zacząć martwić się o wygraną w samym meczu, ponieważ z wyścigu na wyścig ich strata się powiększała. Słabo spisywał się Musielak, który po pierwszych dwóch startach na swoim koncie zapisał zaledwie "oczko".

Sygnał do ataku wysłali w dziewiątym biegu Josh Pickering i Jack Holder, wygrywając 5:1. Później Tygrysy starały się jeszcze gonić wynik różnymi zmianami, ale ostatecznie na nic się to zdało i mecz zakończył się rezultatem 44:46. W ekipie gospodarzy praktycznie nikt, oprócz Holdera, nie zasłużył na wyróżnienie, a zaledwie pięć "oczek" wywalczył Tobiasz Musielak. Drużyna gości nie miała zdecydowanego lidera, choć najlepiej spisał się Max Fricke, zdobywając 10 punktów.

Punktacja:

Sheffield Tigers - 44 pkt.
1. Tobiasz Musielak - 5 (0,1,2,1,1)
2. Lewis Kerr - 3+1 (2,0,1*,-)
3. Adam Ellis - 1 (1,0,-,0)
4. Josh Pickering - 6+1 (0,1,2*,3)
5. Jack Holder - 18 (3,3,3,3,3,3)
6. Kyle Howarth - 8+1 (3,1,1*,0,2,1)
7. Dan Gilkes - 3 (1,u,2,-)

Leicester Lions - 46 pkt.
1. Max Fricke - 10 (1,3,2,2,2)
2. Justin Sedgmen - 9+2 (3,2*,3,1*)
3. Richard Lawson - 9 (3,0,3,3,0)
4. Chris Harris - 4+1 (2*,2,d,0)
5. Nick Morris - 5+1 (1*,3,1,0)
6. Jake Allen - 7+1 (2,2*,0,1,2)
7. Drew Kemp - 2 (0,2,0,-)

Bieg po biegu:
1. (61,20) Sedgmen, Kerr, Fricke, Musielak - 2:4 - (2:4)
2. (61,60) Howarth, Allen, Gilkes, Kemp - 4:2 - (6:6)
3. (62,10) Lawson, Harris, Ellis, Pickering - 1:5 - (7:11)
4. (61,20) Holder, Kemp, Morris, Gilkes (u) - 3:3 - (10:14)
5. (61,00) Fricke, Sedgmen, Pickering, Ellis - 1:5 - (11:19)
6. (62,00) Morris, Allen, Musielak, Kerr - 1:5 - (12:24)
7. (62,00) Holder, Harris, Howarth, Lawson - 4:2 - (16:26)
8. (62,30) Sedgmen, Gilkes, Kerr, Kemp - 3:3 - (19:29)
9. (62,10) Holder, Pickering, Morris, Allen - 5:1 - (24:30)
10. Lawson, Musielak, Howarth, Harris (d) - 3:3 - (27:33)
11. (62,30) Holder, Fricke, Sedgmen, Howarth - 3:3 - (30:36)
12. (63,20) Lawson, Howarth, Allen, Ellis - 2:4 - (32:40)
13. (62,50) Holder, Fricke, Musielak, Morris - 4:2 - (36:42)
14. (64,40) Pickering, Allen, Howarth, Harris - 4:2 - (40:44)
15. (63,00) Holder, Fricke, Musielak, Lawson - 4:2 - (44:46)

Czytaj także:
Żużel. Nowa hipoteza słabszych występów juniorów Apatora
Żużel. Tak GKM stawał na nogi. Mechanicy Maxa Fricke'a mieli pełne ręce roboty

Komentarze (0)