[tag=856]
Fogo Unia Leszno[/tag] nie podjęła rywalizacji z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń w piątkowym meczu PGE Ekstraligi, bo już po siedmiu biegach gospodarze prowadzili różnicą dziesięciu punktów, a całe spotkanie wygrali 53:37.
Do pozytywów po stronie Fogo Unii trzeba zaliczyć to, że do ścigania wrócił Janusz Kołodziej. Ten przez kilkanaście dni odpoczywał od żużla po upadku, w wyniku którego złamał dwa żebra. W piątek wynik miał dla niego drugorzędne znaczenie. Podkreślał, że liczy się przede wszystkim radość z jazdy po przerwie.
- Przy niektórych kontuzjach jak zakładasz kask, to cię odcina i nie wiesz, że coś takiego jest. Przy żebrach codziennie gdy tylko otwierałem oczy, czułem ogromny ból. W połowie dnia było dobrze, bo miałem to rozruszane. Im bliżej końca, tym było gorzej - przyznał przed kamerą Eleven Sports.
Przeciwko Apatorowi Kołodziej zapisał 10 punktów i bonus w sześciu startach. Jak wyjawił po meczu, jego występ wcale nie był oczywisty, bo jeszcze w czwartek miał myśli, że będzie musiał odpuścić kolejne spotkanie.
- Wiele osób pytało, kiedy wsiądziesz na motocykl. Nie jest to proste, bo ten ból był tak mocny. Nie mogłem doczekać się tego wyjazdu. Wczoraj do połowy treningu myślałem, że nie pojadę dzisiaj. Spróbowałem sobie w głowie zaprogramować - “teraz wyjeżdżam na tor i jadę na maksa, ile potrafię”. Wiem, że za tydzień znów będzie lepiej - opisał.
Za tydzień Fogo Unię czeka domowy mecz z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz.
Czytaj także: Żużel. Były żużlowiec grzmi. "To jedna wielka pomyłka"
ZOBACZ WIDEO: Czy Przyjemski może zostać na kolejny sezon w Polonii? Jest jasna deklaracja