Żużel. Smektała pojawił się na meczu 2. Ligi w nowej dla siebie roli. To na prośbę prezesa klubu

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

Widok Bartosza Smektały w parku maszyn rawickiego stadionu przy okazji meczu ligowego Kolejarza raczej nikogo nie dziwił. Jednak tym razem zawodnik Unii Leszno nie był tam w roli kibica, a... "pracownika".

[tag=25621]

Bartosz Smektała[/tag] ze względu na miejsce zamieszkania często odwiedza Rawicz. Zdarza mu się trenować na obiekcie im. Floriana Kapały, czasem jest gościem w parku maszyn. W sobotę pojawił się w nowej dla siebie roli.

Smektała do Rawicza przyjechał ze swoim mechanikiem i był bardzo zaangażowany w to, co dzieje się w boksie jednego z zawodników Metalika Recycling Kolejarza Rawicz. Chodzi tu konkretnie o Franciszka Majewskiego.

- To, że tu jesteśmy, to zasługa pana prezesa, Sławomira Knopa. Poprosił mnie oraz mojego mechanika, abyśmy wzięli pod swoje skrzydła Franka i byśmy mu pomogli w tym meczu - tłumaczył Smektała przed kamerami Canal+ Sport 5.

ZOBACZ WIDEO: Czy Staszewski zastąpi w Stali Chomskiego? Jasne stanowisko klubu

Młody torunianin spotkanie przeciwko Enea Polonii Piła rozpoczął wybornie, bo po dwóch seriach startów miał komplet punktów - pięć oczek z bonusem. Później przy jego nazwisku pojawiły się dwa wykluczenia (upadek i drugie ostrzeżenie - dop. red.), a kolejne dwa starty, to trzecia i czwarta pozycja.

Jaką rolę w tym odegrał Smektała? - Teoretycznie to wygląda tak, aby najważniejsze było to, co powie zawodnik, co się dzieje z motocyklem, czego potrzebuje, a mechanik ma to dobrze dograć i wprowadzić zmiany. To ma przynieść pożądany efekt - dodał żużlowiec Fogo Unii Leszno.

Smektała w piątek sam uczestniczył w meczu ligowym w Toruniu, gdzie przy swoim nazwisku zapisał dziesięć punktów z bonusem w sześciu startach. W rozmowie z Natalią Pietruchą żartował, że gdyby mógł, to i na obiekcie w Rawiczu by się pościgał, bo czuje się dobrze przygotowany fizycznie i wie, że podołałby nowym wyzwaniom.

W sobotę jednak odpowiadał za sprzęt młodego zawodnika. - Szczerze mówiąc, to przed telewizorem jest mniej stresu niż kiedy trzeba być odpowiedzialnym za sprzęt. To nie jest prosta sprawa. Ja wolę jednak jeździć - skomentował.

Czytaj także:
Mistrz Polski żałuje tego ruchu. "Rozmowy były inne, a w praniu wyszło inaczej"
Historyczna chwila w polskim klubie. Czekali na to ponad 15 lat!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty