Kacper Andrzejewski nieco ponad miesiąc temu doznał kontuzji, która na kilka tygodni wyeliminował go z jazdy w lewo. Kiedy tylko wyzdrowiał i wrócił do treningów, to trener Betard Sparty Wrocław - Dariusz Śledź zdecydował się go powołać na mecz ligowy.
Swoją szansę dostał szybko, bo już w niedzielnej konfrontacji z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń. I już w biegu młodzieżowym z Bartłomiejem Kowalskim przywieźli podwójne zwycięstwo.
- Gorąco było dopiero, jak przejechałem linię mety. Bardzo się cieszyłem z tego wyniku. Dużo radości - skomentował Andrzejewski w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
ZOBACZ WIDEO: Nicki Pedersen sprzedał jeden z najlepszych silników. Wyjaśnia powody
Junior miał olbrzymie szanse na to, by w kolejnym swoim wyścigu wywalczyć kolejne punkty. Ambitnie walcząc o jedno oczko, zaliczył upadek. - Niestety spasowanie motocykla nie było wystarczająco dobre, abym mógł rywalizować. Pod koniec czwartego okrążenia próbowałem przeprowadzić atak, ale skończyło się poślizgiem - skomentował zawodnik.
Wielu ekspertów i kibiców podkreślało postawę fair play zawodnika Betard Sparty, który po upadku przy bramie wjazdowej do parku maszyn podniósł się i dojechał do mety po zero. Tym samym rywal mógł zainkasować bonus. - Ja wywodzę się z motocrossu. Tam po każdym upadku trzeba wstać. Można powiedzieć, że to taki dobry nawyk - dodał.
W tej chwili Andrzejewskiego czeka walka o miejsce w składzie z Mateuszem Paniczem. Patrząc jednak na wyniki obu zawodników i postawę na torze w lepszej sytuacji jest młodszy z nich. - To jest mój pierwszy sezon z taka "pełnoletnością" żużlową. W wieku 16 lat mogę jeździć w każdych możliwych rozgrywkach. Ten mecz uważam za udany, ale mogłem z niego wyciągnąć więcej. Mam nadzieję, że jeszcze będą szanse i będę mógł pokazać jeszcze więcej - powiedział młodzieżowiec.
Czytaj także:
Nie gryźli się w język w sprawie Nickiego Pedersena
Walczy o utrzymanie oraz swoją przyszłość. Ten ruch na przyszły sezon uważa za najrozsądniejszy