Władze Unii Leszno przerywają milczenie ws. zwolnienia Chorosia i ostatnich zmian w klubie

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Janusz Kołodziej i Grzegorz Zengota
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Janusz Kołodziej i Grzegorz Zengota

W ostatnich dniach władze Fogo Unii Leszno musiały poradzić sobie ze sporym zamieszaniem. Najpierw podjęły decyzję o zwolnieniu toromistrza Jana Chorosia, a chwilę później usłyszały, że trener Piotr Baron nie zamierza przedłużyć umowy.

Po okazałym piątkowym zwycięstwie nad najlepszą tegoroczną drużyną PGE Ekstraligi, Betard Spartą Wrocław 48:42, przedstawiciele Fogo Unii Leszno w końcu zdecydowali się skomentować ostatnie zmiany.

- Przyznam, że nawet przez moment nie miałem wątpliwości, że podejmuję dobre decyzje. Czułem, że potrzebujemy zmiany, a przy okazji widziałem ogromne zaangażowanie Janusza Kołodzieja, by poprawić nasz tor. Piątkowy mecz nie pozostawił żadnych złudzeń, czy była nam potrzebna taka zmiana. Cieszę się, że mamy w drużynie tak zaangażowanego kapitana. Jestem pod wrażeniem pracy, jaką wykonał w tym tygodniu - komentuje prezes Unii, Piotr Rusiecki.

Sternik klubu zdradza, że gdy w mediach trwała dyskusja na temat zmian personalnych w Unii, na torze cały czas bardzo mocno pracowano, by dobrze przygotować się do bardzo ważnego spotkania ze Spartą. Kołodziej był obecny w Lesznie przez cały tydzień i osobiście spędził dużo czasu na traktorze i polewaczce. To właśnie codziennie kierował pracami kilkuosobowego sztabu i samodzielnie wydawał zalecenia odnośnie przygotowania toru.

- Mogę zdradzić, że nie chodziło o kosmetyczne zmiany, ale praktycznie całkowite przerzucenie nawierzchni. Tor został przygotowany od początku zgodnie z wytycznymi przygotowywanymi przed drużynę. Piątkowy mecz pokazał, że to była słuszna droga, bo wszyscy spisywali się w takich warunkach doskonale. Do sytuacji z Janem Chorosiem nie zamierzam już więcej wracać. Liczy się to, że jesteśmy blisko występów w play-off i postaramy się o sprawienie niespodzianki. Na trybunach nie było chyba nikogo, komu ten mecz, by się nie podobał - dodaje Rusiecki.

Wiadomo więc już, że warunkiem, który Janusz Kołodziej postawił swojemu pracodawcy przed przedłużeniem umowy była właśnie zmiana sposobu przygotowania toru i wsłuchanie się w głos samych zawodników. Dzięki temu leszczynianie przed ćwierćfinałami wcale nie stoją na przegranej pozycji i mogą postawić się nawet najlepszym drużynom w lidze.

Nikt w klubie nie ma wątpliwości, że Piotr Baron do ostatnich dni w klubie zrobi wszystko, by wywalczyć z Unią jak najlepsze miejsce. Wiadomo też, że nikt nie będzie jednak namawiał go do zmiany decyzji.

ZOBACZ WIDEO: Bajerski o Gale: Motocykl prowadzi jego. Nie powinien gadać bzdur

Czytaj więcej:
Motor Lublin nie pozostawił złudzeń rywalom
Zengota szczerze na temat Chorosia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty