InvestHousePlus PSŻ Poznań mógł sprawić w niedzielę ogromną niespodziankę i zwyciężyć z Enea Falubazem Zielona Góra. Po czterech wyścigach gospodarze prowadzili już różnicą sześciu punktów (15:9), a przyjezdni wynik na swoją korzyść przechylili dopiero w jedenastym wyścigu.
Trener Skorpionów, Adam Skórnicki po meczu nie ukrywał małego zadowolenia z tego, że jego ekipa nawiązała walkę z liderem i dominatorem pierwszoligowych rozgrywek. Jednak za to punktów do tabeli nie ma.
- Na pewno siła nasza nie jest jeszcze taka, by rozwiązać w końcówce to spotkanie na naszą korzyść. Myślę, że większość zawodników może być zadowolona ze swoich zdobyczy punktowych i swojego występu. Nie jest tak łatwo wygrać wszystkie biegi w meczu, ale drużyna potrafi po przegranym wyścigu wygrać kolejny oraz zmobilizować się do walki kiedy sytuacja w trakcie spotkania jest ciężka - powiedział Skórnicki, którego cytuje klubowy serwis PSŻ-u.
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
Jednym z zaskoczeń niedzielnego meczu na Golęcinie był wyścig młodzieżowy. Niespodziewanie, to właśnie gospodarze wygrali i to podwójnie. - Na pewno cieszy postawa naszych juniorów i może nie mamy takiego zaawansowanego szkolenia jak Falubaz, który szkoli młodych zawodników od długiego czasu, a Huryszem i Teską udało się pokonać ich na 5:1 i dlatego cały mecz był do końca na styku - dodał Skórnicki.
Zespół z Poznania wciąż ma szansę na to, by utrzymać się w 1. Lidze Żużlowej. Nie będzie to jednak łatwe zadanie, bo żeby tak się stało, to musieliby wygrać w Landshut za trzy oczka i liczyć na to, że H.Skrzydlewska Orzeł Łódź przegra u siebie z Abramczyk Polonią Bydgoszcz.
- Nadal jesteśmy w stanie wygrać mecz o ważne punkty. To, co zawodnicy pokazali na torze na pewno pozwala patrzeć na to optymistyczne przed spotkaniem w Niemczech - powiedział Skórnicki.
- Ja nie odczuwałem podobnej presji przed meczem, jaka była przed decydującym meczem ze Startem w 2007, bo obecnie już nie jeżdżę (śmiech). To na zawodnikach ciąży większa presja i to im trzeba zabezpieczyć głowę, by nie mówić 1500 razy rzeczy oczywistych przed meczem - zakończył.
Czytaj także:
- Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
- Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"