Nie da się ukryć, że oczekiwania wobec Biało-Czerwonych są ogromne. Jednak jakie mają być, skoro to nasz kraj jest zdecydowanie najsilniejszą nacją żużlową na całym świecie? Jeszcze dodatkowo finał odbędzie się na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, a więc na obiekcie, który jest doskonale znany wszystkim naszym reprezentantom.
Stolica województwa dolnośląskiego to też w pewnym sensie miejsce wyjątkowe. Gdy w 2001 roku debiutował nowy format drużynowych mistrzostw świata, już po szyldem Drużynowego Pucharu Świata, baraż i finał odbywał się właśnie we Wrocławiu. Wówczas wywalczyliśmy srebrny medal, a ówczesne czasy w rozmowie z naszym portalem wspominał Krzysztof Cegielski. W 2018 roku za to w tym mieście zainaugurowano Speedway of Nations, a więc zawody, które weszły do kalendarza zamiast Pucharu Świata.
Zresztą to nie jedyne historyczne imprezy, które odbyły się w tym miejscu. W 1995 roku turniej jednodniowy, wyłaniający indywidualnego mistrza świata, został zastąpiony cyklem Speedway Grand Prix. Pierwsza runda w nowej formule została rozegrana właśnie na Olimpijskim. Triumfował wtedy Tomasz Gollob, pozostawiając za swoimi plecami późniejszego mistrza, Hansa Nielsena. Za to w pandemicznym 2020 roku, gdy cykl GP rozpoczął się dopiero pod koniec sierpnia, odbyły się tutaj dwa pierwsze turnieje. Najpierw wygrał Artiom Łaguta, ale później po zwycięstwo sięgnął Maciej Janowski.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Thomsen, Dobrucki, Cieślak
W 2023 roku Stadion Olimpijski będzie miejscem szczególnym i pewnego rodzaju wyjątkowym. Przede wszystkim DPŚ wraca po kilku latach przerwy. Ostatnia edycja odbyła w 2017, a sam finał w Lesznie. Aż trzech polskich zawodników z tamtych zawodów wystąpi również w sobotę. Będą nimi Patryk Dudek, Maciej Janowski oraz Bartosz Zmarzlik. Już od kolejnego roku zaczęto jednak organizować Speedway of Nations, czyli zawody parowe. W 2021 roku ogłoszono, że począwszy od sezonu 2023, DPŚ odbywać się będzie co trzy lata, a pomiędzy nimi SoN.
Lecz to nie jest jedyny powód, dlaczego tegoroczna edycja wyróżnia się spośród innych. Po raz pierwszy żużlowy mundial w tym formacie, w całości odbywa się w jednym miejscu. Poprzednio najczęściej na jednym torze rozgrywano wyłącznie baraż i finał, a wcześniejszej fazy rozgrywano na innych obiektach. Zresztą w SoN było podobnie, choć wyjątek stanowił rok 2020, gdy z powodu pandemii odwołano półfinały. W ubiegłym sezonie za to wszystkie zawody zorganizowano w Vojens. W tym roku najlepsze reprezentacje świata toczą bój we Wrocławiu już od wtorku.
Trzeba przyznać, że Polska wielkimi imprezami sportowymi w drugiej połowie lipca stoi. Tak naprawdę ledwo skończyła się siatkarska Liga Narodów w Ergo Arenie, graniczącej pomiędzy Gdańskiem i Sopotem, a już dwa dni później rozegrano pierwszy półfinał Drużynowego Pucharu Świata, a więc polscy kibice przez dwa tygodnie mogą być świadkami ogromnych sportowych emocji. Sam finał DPŚ rozpocznie się dokładnie sześć dni po starcie finału LN. Finału, w którym nasza reprezentacja osiągnęła ogromny sukces. Biało-Czerwoni po raz pierwszy w historii triumfowali w tym turnieju.
Złoty krążek polskich żużlowców nie byłby historyczny, ale jakże niezwykle ważny. Przecież czekamy na niego już sześć lat, a więc od ostatniej edycji Drużynowego Pucharu Świata. Wyłanianie mistrzów świata poprzez ten typ turnieju został wręcz pokochany przez polskich kibiców. Gdy zapytamy fana żużla z naszego kraju o finały DPŚ, najczęściej nachodzi go ogromna nostalgia. W ankiecie na WP SportoweFakty pod jednym z artykułów ponad 90 procent odpowiadających stwierdziło, że powrót tego formatu jest dobrym wyborem. Trudno też dziwić się, że tak bardzo lubimy Puchar Świata, ponieważ zdobyliśmy w nim 12 medali, w tym 8 złotych, 3 srebrne i 1 brązowy.
To najpewniej główny powód, dla którego nie polubiliśmy się ze SoN. Choć co roku jesteśmy jednym z największych faworytów, cały czas brakuje nam tego największego sukcesu, a więc zwycięstwa. Warto zaznaczyć, że mimo tego, wywalczyliśmy najwięcej miejsc na podium, gdyż trzykrotnie byliśmy drudzy, a raz trzeci. Zmagania w 2022 roku zakończyły się jednak dla Polski źle, ponieważ zajęliśmy dopiero szóstą lokatę, co zostało obwieszczone ogromną porażką. Przed sobotnim finałem oczekiwania są ogromne. W ankiecie pod niedawnym artykułem na naszym portalu blisko 80% osób stwierdziło, że wywalczymy złoto.
Takie wyniki nie mogą zaskakiwać, skoro w Drużynowym Pucharze Świata jesteśmy najlepszą reprezentacją w klasyfikacji medalowej. Dodatkowo jesteśmy nacją, której w żużlu zdecydowanie najłatwiej zebrać czterech bardzo silnych zawodników, a w naszym przypadku, to nawet nietrudno o to, aby powołać takich pięciu żużlowców.
W przypadku duetów te szanse są zdecydowanie równiejsze. Dlatego trzeba powiedzieć jasno, że Polska jest faworytem, ale nim jesteśmy praktycznie co roku, a to mimo wszystko nie zawsze kończyło się tak, jak tego oczekiwali kibice. Cokolwiek by się jednak nie wydarzyło, w sobotę czeka nas kolejny wspaniały finał w naszym kraju, przy komplecie publiczności na trybunach.
Czytaj także:
- Żużel. Anders Thomsen mógł opuścić Stal Gorzów! Duńczyk otwarcie o negocjacjach
- Żużel. Juniorzy ZOOleszcz GKM-u zarobili dla klubu sześć milionów złotych!