Żużel. Bartosz Zmarzlik dziękuje kolegom z kadry. "Taki scenariusz każdy brałby w ciemno"

- Kupę czasu czekałem na ten DPŚ - powiedział Bartosz Zmarzlik, który po latach poprowadził Polaków do mistrzostwa świata. Kapitan Biało-Czerwonych przyznał, że przez całe zawody towarzyszyły mu ogromne nerwy, dlatego po ostatnim wyścigu poczuł ulgę.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
W ostatnich latach nad Biało-Czerwonymi ciążyła klątwa, za sprawą której reprezentacja Polski nie była w stanie wygrać Speedway of Nations. To sprawiło, że presja przed tegorocznym finałem Drużynowego Pucharu Świata była większa niż zwykle. Odczuwał ją nawet Bartosz Zmarzlik.

Chociaż trzykrotny mistrz świata zdobywał już wcześniej DPŚ z polską kadrą, to po latach porażek w SoN w końcu chciał przełamać złą passę. - Kupę czasu czekałem na ten DPŚ - powiedział Zmarzlik po zawodach, nawiązując do faktu, że po raz ostatni turniej według tej formuły rozgrywano w roku 2017.

Polacy w sobotnim finale od początku mieli pod górkę. Zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w ostatniej gonitwie, pokonując Brytyjczyków różnicą dwóch punktów. - Wiem, że ten dzień jest wyjątkowy. Mocna obsada, świetne ściganie i ciągłe nerwy. To, co chłopacy zrobili, to jak podróż z piekła do nieba. Taki scenariusz każdy brałby w ciemno - dodał Zmarzlik.

Dobrucki o presji zdobycia złotego medalu. "Nie potrafimy się z tego cieszyć"

Nie jest tajemnicą, że władze światowego żużla zrezygnowały z DPŚ, bo miały dość dominacji Polaków w tych rozgrywkach, a parowa formuła SoN wyrównała rywalizację. Finał mundialu we Wrocławiu pokazał, że nawet w rywalizacji drużynowej nie mamy już takiej przewagi jak kiedyś. - Nas to pewnie jeszcze bardziej cieszy, że nie było lekko w tych zawodach, ale najważniejsze, że końcówka była szczęśliwa - skomentował kapitan polskiej kadry.

Wpływ na problemy Polski mógł mieć też fakt, że nasi zawodnicy nie zdążyli poznać toru przy okazji półfinału i barażu, a taki przywilej spotkał Brytyjczyków, Duńczyków i Australijczyków. - Na treningu było zupełnie inaczej - zdradził Zmarzlik.

- W finale po każdym równaniu ten tor się mocno zmieniał. Po zawodach uznaliśmy, że tak naprawdę co bieg byliśmy spóźnieni o regulację. W tych warunkach i tak wyciągaliśmy dobre punkty z wyścigów i to najważniejsze. Żaden z nas przez cały turniej nie był doregulowany idealnie, aby wygrywać każdy wyścig - podsumował najlepszy polski żużlowiec.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
- "Wielbłąd sędziego". Kontrowersja podczas finału DPŚ!
- Mistrz zostanie nim po raz trzeci? Małe szanse pozostałych kadrowiczów

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy jesteś zaskoczony wynikami finału DPŚ we Wrocławiu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×