Maciej Janowski jest królem wrocławskiego toru. On zna każdy centymetr owalu położonego na Stadionie Olimpijskim i udowadniał to wielokrotnie. Błysnął geniuszem podczas finału Drużynowego Pucharu Świata, a w środę udowodnił, co potrafi wyczyniać.
W trzecim biegu dnia meczu Betard Sparty Wrocław z Platinum Motorem Lublin Janowski nie wyszedł najlepiej ze startu. Wykorzystali to goście, Bartosz Zmarzlik wyjechał na prowadzenie, a za jego plecami Dominik Kubera zablokował wrocławianina. Podwójne prowadzenie Koziołków utrzymywało się do końca drugiego okrążenia.
Wówczas napędzony Janowski wyprzedził Kuberę i rzucił się w pogoń za Zmarzlikiem. Wrocławianin konsekwentnie jechał po szerokiej, by na wyjściu z drugiego wirażu przyciąć do krawężnika. To pozwoliło mu wjechać pod Zmarzlika i go wyprzedzić.
Mistrz świata natychmiastowo odpowiedział, ale nie dał rady wyrwać trzech punktów.
Czytaj także:
- Jest liga, która ma pewną przewagę nad PGE Ekstraligą. Tłumaczy powody
- Zawodnicy Sparty Wrocław i Kolejarza Rawicz pobili się na torze. Są kary!
ZOBACZ WIDEO: Lebiediew rezerwowym w przyszłym sezonie PGE Ekstraligi? Zawodnik uchylił rąbka tajemnicy