Ostatnia sytuacja z Patrickiem Hansenem pokazuje, że w temacie bezpieczeństwa zawodników na torze nadal są rzeczy do poprawy. Przypomnijmy, że podczas meczu w Ostrowie Duńczyk z pełnym impetem wpadł w dmuchaną bandę.
Zanim jednak do tego doszło, to najpierw w dmuchany element okalający tor wpadł motocykl Duńczyka. To spowodowało, że banda podniosła się do góry, a pod nią wpadł Hansen, który tym samym uderzył w drewniane ogrodzenie. Właśnie to przyczyniło się do paskudnej kontuzji zawodnika.
Po tych wydarzeniach ponownie wrócił temat wsuwania się zawodników pod dmuchane bandy przy upadkach. W podobny sposób groźnej kontuzji w 2015 roku nabawił się Jarosław Hampel, którzy także wpadł pod "dmuchańca", co skończyło się złamaniem kości udowej w ośmiu miejscach.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan
Okazuje się, że niedługo po tym powstał projekt, który miał na celu zminimalizowanie ryzyka odnoszenia kontuzji przy upadkach, w których zawodnicy wsuwają się pod dmuchane bandy. Autorem pomysłu jest Tomasz Muszalski, konstruktor-pneumatyk, który swój projekt przedstawił Krzysztofowi Cegielskiemu.
Wyjaśnijmy, że pomysł ten zakłada wyżłobienie tuż przed dmuchaną bandą kanału w torze o szerokości 20 cm i głębokości 30 cm. W nim znajdowałyby się płyty z hakami, na które byłyby zamocowane osłony band. Całe łączenie miałoby się oczywiście znajdować pod powierzchnią toru (wybrane zdjęcia z nadesłanej prezentacji zobaczysz poniżej).
Cały projekt został przedstawiony osobom decyzyjnym. Zainteresowanie sprawą miało nie być jednak zbyt duże, a po jakimś czasie temat całkowicie ucichł. Teraz Krzysztofowi Cegielskiemu, przedstawicielowi Stowarzyszenia Metanol, zależy na tym, by ponownie powrócić do tej dyskusji.
- Ten projekt był kilka lat temu przedstawiany działaczom i od razu zaznaczałem, że to dobry punkt wyjścia do dyskusji - mówi nam Cegielski. - Niestety zarządzający dość szybko stracili zainteresowanie tą sprawą i do tematu nie wracali. Moim zdaniem temat jest bardzo ważny i trzeba w końcu coś z tym zrobić - dodawał.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się z PGE Ekstraligą. Poniżej prezentujemy odpowiedź, jaką otrzymaliśmy.
"Ekstraliga Żużlowa nie zajmuje się nadawaniem homologacji band ADP i licencji torów. Ekstraliga Żużlowa zarządza rozgrywkami w oparciu o regulaminy PZM i FIM w zakresie bezpieczeństwa. Od 2015 roku nastąpiły zmiany w wymogach dotyczących band ADP i każdy klub przy wymianie band ADP po upływie okresu homologacji ma obowiązek zastosowania bandy nowego typu ADP++. Banda ta jest głębiej osadzona w podłożu i według zapewnień FIM eliminuje w większym stopniu niż bandy starego typu problem ich podnoszenia się po uderzeniu motocykla. Wymiana band na polskich torach następuje stopniowo - zgodnie z przepisami FIM" - czytamy.
Okazuje się również, że adresatem wspomnianego projektu nie powinny być władze polskiego żużla, lecz FIM. "Wszelkie nowe pomysły modyfikacji w tym zakresie powinny być zgłaszane wyłączenie do Komisji Techniczne FIM, która nadaje homologacje bandom" - dodano na zakończenie.
Zobacz także:
Sukcesu Bartosza Zmarzlika mogło nie być
Męczarnie Zmarzlika zakończone happy endem