Żużel. Landshut Devils stało się solidnym pierwszoligowcem. Lekki niedosyt jednak pozostał

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kai Huckenbeck

Devils po raz drugi awansowali do fazy play-off w 1. Lidze Żużlowej i po raz drugi odpadli w ćwierćfinale. Mimo wszystko wydaje się, szczególnie po początku sezonu, że niemiecka ekipa nie może narzekać na końcowy rezultat. Choć mogło być ciut lepiej.

Podsumowanie sezonu w wykonaniu Trans MF Landshut Devils oczami serwisu WP SportoweFakty.

***

KOMENTARZ. Bawarska drużyna nadal nie jest przez wszystkich kibiców traktowana tak samo, jak pozostałe zespoły w 1. Lidze Żużlowej i nadal często wskazywana jest jako potencjalny spadkowicz. Klub z Niemiec nie może oczywiście awansować do PGE Ekstraligi, co najpewniej dla niego samego jest dużym minusem, gdyż trudno oczekiwać, aby zaczął walczyć o najwyższe cele, które tak naprawdę nic nie dadzą. Jednakże kolejnym solidnym sezonem udowodnił, że stał się rywalem, z którym muszą liczyć się wszyscy, zwłaszcza na jego domowym torze. Na nim Diabły w tym roku przegrały tylko dwa razy w rundzie zasadniczej i raz w play-offach. Porażka z Enea Falubazem Zielona Góra była oczywiście wkalkulowana. Arged Malesie Ostrów uległy, startując na praktycznie nieprzygotowanej pod siebie nawierzchni.

Udało się za to odnieść sukces w Gdańsku i zgarnąć pięć punktów w dwumeczu ze Zdunek Wybrzeżem. Landshut zdobyło bonus także w rywalizacji z Abramczyk Polonią Bydgoszcz, na którą trafiło również w ćwierćfinale. W tabeli było niżej, ale rezultat z rundy zasadniczej pozwalał myśleć o przejściu dalej. Kto wie, jakby ta rywalizacja się potoczyła, gdyby nie kontuzja Kaia Huckenbecka w pierwszym spotkaniu, która wykluczyła go praktycznie z całego meczu. Na rewanż już powrócił, ale w województwie kujawsko-pomorskim nie udało się zwyciężyć. Teraz można tylko gdybać. Mimo wszystko Sławomir Kryjom i jego podopieczni mogą być zadowoleni z osiągniętego wyniku w całym sezonie, choć lekki niedosyt na pewno pozostanie.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

BOHATER SEZONU. To właśnie wcześniej wspomniany 30-latek był niekwestionowanym liderem swojej ekipy. Niemiec ma nie tylko najwyższą średnią w drużynie. Zdobywając 2,173 punktu na bieg, plasuje się w czołowej dziesiątce wśród wszystkich żużlowców pierwszej ligi. Łącznie wywalczył 151 punktów i 12 bonusów. Miał bardzo zbliżone średnie zarówno na swoim torze jak i na wyjeździe. W tym drugim przypadku zajmuje siódmą lokatę w lidze. Wygrał 31 z 75 biegów i aż 10 spotkań kończył z dwucyfrówką. Ta statystyka mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby nie kontuzje, przez które dwa razy nie ukończył meczu.

KLUCZOWY MOMENT. Trudno wskazać na jeden, który wyróżniałby się szczególnie. Na pewno istotna była wygrana w Gdańsku, która pozwoliła Bawarczykom uwierzyć nie tylko w utrzymanie, ale w wywalczenie awansu do fazy play-off. Aczkolwiek najważniejsza wydaje się pierwsza potyczka z Polonią. Nie da się ukryć, że bydgoszczanie nie radzą sobie rewelacyjnie w tym roku, a już szczególnie na wyjazdach. To była właśnie szansa dla Landshut Devils, które przecież w rundzie zasadniczej zdobyło bonus. Kontuzja Huckenbecka wszystko popsuła.

Oczywiście, Dimitri Berge, Kim Nilsson oraz Norick Bloedorn zastąpili go w kapitalnym stylu. Jednak, gdyby 30-latek był zdolny do dalszej jazdy, to junior niemieckiej drużyny najpewniej zastępowałby Jonasa Jeppesena, a wynik wtedy mógł być zupełnie inny. Lecz teraz to są tylko przypuszczenia, a jakby było, już nigdy się nie dowiemy. Szczególnie że na Diabły nadal czekałby rewanż.

CYTAT. "Podjąłem decyzję, że jeszcze raz jakiś zawodnik pojedzie na turniej tysiąc kilometrów od Landshut i będzie wracał nocą, jak pan Bloedorn i pan Hillebrand, to niestety bez względu na nazwisko wyleci ze składu" - powiedział Sławomir Kryjom na antenie Radio Zielona Góra po spotkaniu z Falubazem na swoim obiekcie. Bawarczycy wówczas mieli bardzo intensywny weekend. Najpierw w piątek podejmowali Polonię, a w niedzielę mierzyli się z zielonogórzanami. Dwójka wspomnianych żużlowców w sobotę udała się z kolei na turniej Master of Speedway, który był rozgrywany na północy Niemiec, a więc blisko 800 kilometrów od Landshut. To bardzo nie spodobało się opiekunowi zespołu.

LICZBA. 377 - Tyle punków na swoim torze zdobyło Devils, które swoją siłę opiera przede wszystkim na domowych meczach. Bawarczycy średnio zapisywali na swoim koncie w Landshut 47 "oczek". To oni do tej pory byli najbliżej pokonania Falubazu. 7 maja przegrali zaledwie 44:46, po tym, jak prowadzili przez większą część spotkania. Tor w południowych Niemczech nie należy być może do najbardziej widowiskowych, a o wszystkim najczęściej decyduje start i pierwszy łuk, ale ten element podopieczni Kryjoma dopracowali niemal do perfekcji.

CO DALEJ? Trudno tak naprawdę stwierdzić, co w przyszłości będzie czekało Landshut Devils. Wiadomo, że nie będzie mogło wywalczyć awansu do PGE Ekstraligi. Wydaje się jednak, że w kolejnym sezonie ponownie powinni celować w fazę play-off, a być może w poprawę tegorocznego rezultatu. Z tym jednakże może nie być łatwo, gdyż wiadomo już, że Bawarię opuści drugi najlepszy zawodnik drużyny Dimitri Berge.

Niepewna jest także przynależność klubowa Huckenbecka, choć w Landshut wszyscy wierzą, że 30-latek nie zmieni barw. Gdyby jednak przeniósł się gdzieś indziej, to Diabłom będzie niezwykle trudno poszukać dwójki liderów, w tym jednego krajowego. Niemiecka drużyna do tej pory opierała się na trzech seniorskich pewniakach i bardzo dobrym młodzieżowcu. Jeśli w przyszłym roku włodarze klubu chcą myśleć o czymś więcej to, oprócz zastąpienia Francuza przydałoby się pozyskać jeszcze kogoś na drugą linię, kto gwarantowałby przyzwoitą liczbę punktów.

Czytaj także:
Żużel. "Dokonał cudu". Sukcesu Zmarzlika mogło nie być
Żużel. Będą kolejne zawody w Świętochłowicach. Wiadomo, co z memoriałem Waloszka

Źródło artykułu: WP SportoweFakty