Żużel. Adam Krużyński: Towarzyszy nam wstyd. To, co się wydarzyło, jest niewytłumaczalne

WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Adam Krużyński
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Adam Krużyński

Torunianie stanęli przed ogromną szansą awansu do finału PGE Ekstraligi, ale ostatecznie ulegli zdziesiątkowanym wrocławianom 39:51. Przewodniczący Rady Nadzorczej FNS KS Apatora w rozmowie z WP SportoweFakty podsumował mecz i ocenił swoją drużynę.

[tag=859]

Betard Sparta Wrocław[/tag] jeszcze przed spotkaniem straciła Taia Woffindena, a później w niedzielę kontuzji nabawili się Maciej Janowski oraz Charles Wright, który zresztą był zastępcą trzykrotnego indywidualnego mistrza świata. Wydawało się, że taką szansę muszą wykorzystać przyjezdni. Jednakże jak się okazało, nie zdołali oni nawiązać skutecznej walki, a swój wynik oparli głównie na dwójce Patryk Dudek-Emil Sajfutdinow, którzy wywalczyli 26 z 39 punktów swojego zespołu.

- Z pewnością poczucie wstydu jest jedną z emocji, która nam towarzyszy. To był mecz, jakiego pewnie w historii nie było. Nic nie usprawiedliwia postawy toruńskiej drużyny. Mieliśmy do czynienia z losem, który nam sprzyjał, a dotkliwie dotknął przeciwnika i to, co się wydarzyło, jest kompletnie niewytłumaczalne. Nie będę próbował usprawiedliwiać zespołu, gdyż towarzyszą nam jedynie rozgoryczenie czy poczucie wstydu - przyznał Adam Krużyński.

- W niedzielę byliśmy chorzy na to samo, co przez cały sezon, a dodatkowo doszedł nowy problem, którym była totalna bezradność Roberta Lamberta. Pewnie, gdyby jechał na normalnym poziomie, to ten mecz wyglądałby inaczej, ale wydarzyło się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć. Dodatkowym kłopotem był brak jakiegokolwiek promyka nadziei ze strony Pawła Przedpełskiego - kontynuował.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Witkowski uderza w żużlowców. "Zarabiają za dużo, to są łatwe pieniądze"

Dodał również, że w przypadku Brytyjczyka ostateczny dowód jego bezradności obejrzeliśmy przed 14. wyścigiem, gdy wykonał próbny start na motocyklu Patryka Dudka, jednak nie zdecydował się na nim pojechać w tej gonitwie i ostatecznie przesiadł się na swój sprzęt. Ten z kolei miał zupełnie nieprzygotowane ustawienia do wrocławskiej nawierzchni i chwilę po wystrzeleniu taśmy w górę był już 20 metrów za pozostałymi zawodnikami.

Nie zaskoczyła go za to postawa młodzieżowców, gdyż przez cały rok prezentowali się podobnie na wyjazdach i tak naprawdę na jakiś dodatkowy punkt, oprócz jednego w biegu juniorskim, można było liczyć wyłącznie w przypadku jakiegoś szczęścia. Za to w barwach ekipy z Dolnego Śląska świetne spotkanie odjechał Kevin Małkiewicz. - Myślę, że tutaj zaważyły jego wolicjonalne cechy. Tydzień temu w Toruniu było mu trudno przejechać w pełni technicznie łuk naszego toru, a dzisiaj ścigał się jak równy z równym z Emilem -skomentował.

Warto zaznaczyć, że 16-latek jest wychowankiem Roberta Kościechy, który kilka lat temu pracował w grodzie Kopernika. To właśnie z tego miasta przeniósł się do Grudziądza i to z ZOOleszcz GKM-u do Sparty został wypożyczony utalentowany młodzieżowiec. - Robertowi udało się osiągnąć dobre wyniki. Czasami jest tak, że pracodawcę zmienia się, z różnych powodów. Rozstał się z nami, kontynuował karierę trenerską w Grudziądzu i zbiera tego efekty - stwierdził Przewodniczący Rady Nadzorczej For Nature Solutions KS Apatora Toruń.

Teraz przed zespołem z województwa kujawsko-pomorskiego dwumecz z Tauron Włókniarzem Częstochowa o brązowy krążek PGE Ekstraligi. Nasz rozmówca przyznał, że taki pojedynek powinien być zaszczytem dla każdego. Najpierw jednak toruńscy jeźdźcy muszę przepracować porażkę psychicznie i mentalnie oraz zamknąć się w swoich garażach, zajrzeć do sprzętu, powiedzieć czego potrzebują i w jaki sposób może im pomóc klub. Ma on również nadzieję, że w zespole będzie widoczna motywacja i chęć odniesienia tryumfu.

- Nie może być sytuacji, że po takim meczu nie podejdziemy z wolą walki do rywalizacji o brązowy medal. Największą motywacją dla zawodników powinien być wstyd, który teraz czują. Wierzę, że po takim niepowodzeniu wszyscy będą chcieli udowodnić, że jednak każdy z nich potrafi osiągać lepsze wyniki. Mam nadzieję, że tego typu emocje u żużlowców, którzy mieli słabszy albo beznadziejny występ, spowodują, że motywacja wróci - podsumował Adam Krużyński.

Czytaj także:
Żużel. Bezlitosny mistrz z Lublina. Włókniarz został w tym półfinale zdeklasowany
Żużel. Kontuzje nie złamały Sparty. 16-latek pogrążył Apatora!

Komentarze (44)
avatar
Tańczący z łopatą
12.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Tutaj też brak asfodela. No tak , mowa o kolejnej kompromitacji trolunia to tchórz nie komentuje :) P.S. "To był mecz, jakiego pewnie w historii nie było" - myli się Pan. Bardziej się skompromi Czytaj całość
avatar
ed54
12.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kruszyński jak by miał trochę ambicji i honoru to po takiej kompromitacji i ośmieszeniu bApatora i Torunia powinien odejść bo za wysoka półka dla nieg.jego pomysły sprowadzenie Sawiny wygnanie Czytaj całość
avatar
Möchomorek
12.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
avatar
Möchomorek
12.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
@tarmor: A ty wielki znawco żużla, którego klub właśnie poniósł porażkę i cały żużlowy świat się śmieje, będziesz mnie uczył jak kierować społecznością? Czytaj całość
avatar
tomas68
12.09.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ekipa bez jaj i tyle w tym !