Już podczas sesji treningowej zawodnicy mieli problemy z płynną jazdą, a z torem dosłownie zapoznał się Bartłomiej Kowalski. Gospodarze poczynili prace, aby wieczorem owal był znacznie bezpieczniejszy i choć prace przyniosły pewne efekty, to nadal uczestnikom Grand Prix 2 zdarzało się miewać problemy.
W siódmym biegu dnia doszło do fatalnego upadku. W pierwszym wirażu w Noricka Bloedorna uderzył Petr Chlupac, a ci wpadli jeszcze w Nazara Parnickiego. Czech najszybciej podniósł się z toru i wrócił do parku maszyn o własnych siłach.
Po kilku chwilach do swojego boksu podążył również Bloedorn, a do Parnickiego wyjechała karetka. Ostatecznie zawodnik Fogo Unii Leszno wypożyczony do OK Bedmet Kolejarza Opole nie musiał w ten sposób opuszczać toru, ale tak samo, jak jego koledzy o własnych siłach wrócił do parku maszyn.
ZOBACZ WIDEO: Witkowski o skandalu wokół IMP. "Zachowałbym się inaczej"
Niestety, choć żużlowcy w komplecie zameldowali się ponownie w parku maszyn, to rywalizacji w Vojens nie ukończył Parnicki, który okazał się być niezdolny do dalszego ścigania. Skutki upadku odczuł także Bloedorn. Niemiec w rozmowie z Marceliną Rutkowską-Konikiewicz na antenie Eurosportu przyznał, że czuje się na tyle w porządku, że pojedzie w jeszcze jednym biegu.
Kilka chwil później komentatorzy przekazali jednak, że Niemiec zawodów nie będzie kontynuował, bo ból okazał się być zbyt silny. Sęk w tym, że kilkadziesiąt sekund później mogliśmy zobaczyć Bloedorna w gotowości do ścigania. Padła krótka wymiana zdań między teamem utalentowanego żużlowca, a dyrektorem cyklu. Ostatecznie 19-latek na torze się nie pojawił.
Czytaj także:
- Ma konkretny cel na okienko transferowe
- Zadają sobie jedno ważne pytanie - "co dalej?"