Dominik Kubera uchodzi za jednego z najlepszych polskich żużlowców młodego pokolenia. W juniorskich czasach pozostawał jednak w cieniu rówieśników - chociażby Bartosza Smektały i Maksyma Drabika. To oni "sprzątnęli" mu sprzed nosa złote medale mistrzostw świata juniorów. Kuberze na pocieszenie pozostał brąz wywalczony w roku 2019 i srebro w sezonie 2020.
Jednak po przejściu do grona seniorów, to właśnie Kubera zaczął robić największą karierę. Podczas gdy Smektała i Drabik stali się solidnymi ligowcami w PGE Ekstralidze, on wyrósł na jednego z liderów Platinum Motoru Lublin. Z "Koziołkami" sięgnął właśnie po drugie z rzędu mistrzostwo Polski (2022-2023), wcześniej zdobył pięć tytułów z macierzystą Fogo Unia Leszno (2015, 2017, 2018, 2019, 2020).
Kubera w wieku 24 lat ma w dorobku siedem złotych medali DMP, co jest fantastycznym osiągnięciem. Do tego w lipcu wygrał z polską reprezentacją Drużynowy Puchar Świata. Niewiele jednak brakowało, a od wiosny siedziałby na wózku inwalidzkim...
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Hampel, Kępa, Korościel i Gajewski
Upadek w SGP mógł zakończyć jego karierę
Była połowa maja, gdy Dominik Kubera miał wystartować z "dziką kartą" w GP Polski na PGE Narodowym w Warszawie. W kwalifikacjach żużlowiec wpadł w dziurę na torze, stracił panowanie nad motocyklem i uderzył w bandy. Diagnoza lekarzy brzmiała niczym wyrok. U 24-latka stwierdzono złamanie kręgu TH12. Zamiast walki przed 40-tysięczną publicznością, była pilna operacja w szpitalu.
- Ten sezon był dla mnie trudny. Złamałem kręgosłup. Byłem o włos od bycia sparaliżowanym i cieszę, że tutaj jestem i mogę dalej się ścigać - powiedział Kubera w rozmowie z WP SportoweFakty, po tym jak wraz z Platinum Motorem Lublin wygrał finał PGE Ekstraligi.
Czy doświadczenia z powrotem na tor po ciężkiej kontuzji sprawiają, że tegoroczne zwycięstwo w PGE Ekstralidze smakuje lepiej niż poprzednie? - Ciężko powiedzieć. Każde złoto było inne. Było zdobywane w różnych okolicznościach z różnymi problemami - dodał wychowanek leszczyńskiej Unii.
Stadion Olimpijski we Wrocławiu staje się dla Kubery miejscem szczególnym. Jeszcze jako junior, to właśnie na tym obiekcie świętował z Unią pierwsze tytuły w PGE Ekstralidze. W lipcu wygrywał tam DPŚ z polską z kadrą. - Dziękuję wszystkim, którzy pomogli i pozwolili mi wrócić do takiej formy. Dziękuję też trenerowi za to, że mi zaufał. Myślę, że się nie zawiódł - mówił wtedy Kubera, który powrócił na tor po złamaniu kręgosłupa po ledwie sześciotygodniowej przerwie. Niektórzy mówili wtedy o cudzie.
Mistrzostwa świata? Nierealne
Kubera zna już smak bycia na podium turniejów mistrzostw świata SGP. W debiucie w 2021 roku dwukrotnie kończył zawody w Lublinie na drugim miejscu. Później wystąpił jeszcze w szwedzkiej Malilli, gdzie awansował do półfinału i znów potwierdził, że jest gotów do rywalizacji z najlepszymi. Nazwisko Polaka było wymieniane wtedy w gronie kandydatów do stałej "dzikiej karty". Żużlowiec ostatecznie zaproszenia do cyklu nie otrzymał.
Gdyby nie wypadek na PGE Narodowym, być może Kubera miałby właśnie zapewnioną jazdę w SGP 2024. Zawodnik Platinum Motoru nie tylko stracił sporą część sezonu, ale też przegapił eliminacje do przyszłorocznych mistrzostw świata. Na pocieszenie pozostaje mu występ w GP Polski w Toruniu (30 września).
- Chcę bawić się żużlem i powalczyć o jak najlepszy wynik - powiedział Kubera przed ostatnim turniejem Grand Prix w 2023 roku. Czy myśli o tym, że ewentualny dobry występ na Motoarenie uczyni z niego kandydata do stałej "dzikiej karty" w kolejnym sezonie?
- Nie, absolutnie - odpowiedział bez chwili namysłu Kubera. - Nie chcę sobie robić nadziei. To nierealne. Chcę pojechać dobre zawody i zostawić po sobie dobry wizerunek i tyle - dodał.
24 lata i siedem tytułów mistrzowskich
Niezależnie od dalszych losów, Dominik Kubera może zapisać się w historii polskiego żużla jako jeden z najbardziej utytułowanych ligowców. Ma dopiero 24 lata, a już siedmiokrotnie wygrywał rozgrywki ligowe ze swoimi drużynami. Zawdzięcza to faktowi, iż najpierw bronił barw leszczyńskiej Unii, gdy ta dominowała w PGE Ekstralidze, a teraz stał się wiodącą postacią innego hegemona - Platinum Motoru Lublin.
- Czy mam jeszcze frajdę z tych kolejnych tytułów? Zdecydowanie! - odpowiedział Kubera na pytanie WP SportoweFakty.
- Każdy medal jest niesamowity, obroniliśmy tytuł. Każdy wie, że trudniej się broni mistrzostwa, niż go zdobywa. Jestem z tego niezmiernie dumny, z pracy całego zespołu. Byliśmy jednością, sporo rozmawialiśmy i wyciągaliśmy wnioski po meczach w Toruniu i Częstochowie - dodał zawodnik "Koziołków", zdaniem którego kluczem do sukcesu było "zjednoczenie" zespołu przed fazą play-off.
W polskim żużlu rekordzistą pod względem zdobytych tytułów ligowych jest Stanisław Tkocz. Rybniczanin 11-krotnie zostawał Drużynowym Mistrzem Polski. Dominik Kubera ma wiele lat kariery przed sobą, aby poprawić to osiągnięcie. Do Tkocza może zbliżyć się już po sezonie 2024, bo Platinum Motor Lublin znów będzie głównym kandydatem do złota.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Zawodnik ROW-u Rybnik zabrał głos ws. przyszłości. Wszystko przesądzone
- Kluby nie chcą płacić kar! Stal Gorzów zwróciła się już do Trybunału PZM