Zdobył mandat na ostatniej prostej. Zostanie nowym ministrem?

Instagram / robertdowhan / Na zdjęciu: Robert Dowhan
Instagram / robertdowhan / Na zdjęciu: Robert Dowhan

- Rozmowy na temat ministra sportu już trwają. Są przymiarki. Na pewno czułbym się na siłach, by się tego podjąć - mówi Robert Dowhan, poseł na Sejm z list Koalicji Obywatelskiej, który w przeszłości był kuszony przez PiS objęciem tego stanowiska.

[tag=5920]

Robert Dowhan[/tag] jest byłym prezesem Falubazu Zielona Góra. W przeszłości stworzył najbardziej rozpoznawalny klub w polskim żużlu i odnosił z nim wielkie sukcesy. Ostatnio był senatorem, ale tym razem ubiegał się o mandat posła. Dowhan startował z okręgu wyborczego numer osiem. Z powodu czwartej pozycji na liście swojego ugrupowania miał trudne zadanie. Ostatecznie uzbierał 14 761 głosów i na ostatniej prostej zajął czwarte miejsce na liście, z której mandaty uzyskało pięciu kandydatów.

- Sejm to zupełnie inna kampania niż w przypadku Senatu. W naszym okręgu było mnóstwo kandydatów. Każdy miał swoje miejsca zamieszkania i rodziny, więc głosy się bardzo rozkładały. Poza tym do Sejmu zostałem przerzucony w ostatniej chwili. Moim zadaniem było dodanie jak najwięcej głosów dla listy i zdobycie piątego mandatu, bo wcześniej mieliśmy cztery. Zadanie wykonałem - mówi nam Robert Dowhan. - Niepewność była, bo dopiero na koniec dnia wskoczyłem na miejsce biorące. Zadanie nie było łatwe, bo przede mną na liście znajdowały się mocne i znane nazwiska. To była trochę bratobójcza walka - przyznaje były szef Falubazu.

Mejza? To szok

Warto dodać, że z tego samego okręgu o miejsce w Sejmie ubiegał się Łukasz Mejza. Kompromitującą działalność polityka pod koniec 2021 roku ujawnili dziennikarze Wirtualnej Polski, którzy poinformowali, że dawna firmy Łukasza Mejzy oferowała wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, Alzheimera czy Parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi za niesprawdzone i niebezpieczne.

Mejza niedawno postanowił puścić oko do fanów żużla. W marcu pojawił się na konferencji prasowej Enei, gdy była ona przedstawiana jako sponsor tytularny klubu. Wtedy też obiecywał "wagony pieniędzy" dla sportu w Lubuskiem. Mejza uzyskał ostatecznie gorszy wynik od Dowhana, bo zdobył 10 162 głosy. To wystarczyło mu do uzyskania mandatu. Dla Dowhana to szok.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Rany się zabliźniły, ale wciąż zostały we mnie

- Nie chciałbym się wypowiadać na temat tego człowieka i być do niego porównywanym. To ogromne zaskoczenie, że ktoś taki uzyskał poparcie. Trudno mi to wyjaśnić i zrozumieć. Jego kampania była bardzo brudna i uderzała w znanych ludzi. Poza tym zaśmiecał miasta i wioski swoimi plakatami. Rozsiewał niepotwierdzone wiadomości o wagonach pieniędzy, których nikt nigdy nie widział. Ludzie w to niestety uwierzyli. To już jednak efekt dawania wiary w przekazy, które serwuje TVP Info. Niektórzy najwyraźniej nie mieli ochoty lub dostępu do innych mediów - komentuje Dowhan.

Ministerstwo? Czułby się na siłach

W wyborach parlamentach największe poparcie uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, które najprawdopodobniej nie zdoła stworzyć większościowego rządu. To oznacza, że władze przejmie opozycja. Obecnie trwają rozmowy pomiędzy liderami ugrupowań. Jak się okazuje, dotyczą one już także funkcji ministra sportu, co raczej ostatecznie dementuje krążące pogłoski, jakoby to ministerstwo miało być wcielone do innego.

- Słyszałem o pomysłach. Takie rozmowy już się toczą, choć osobiście w nich nie uczestniczę. Na razie są to tylko przymiarki. To zadanie dla koalicjantów, którzy muszą wyłonić rząd. Ministerstwo Sportu i Turystyki jest ważnym ogniwem, ale nie potrafię wskazać, które ugrupowanie powinno mieć tam swojego człowieka - zaznacza Dowhan.

Były prezes Falubazu nie ukrywa jednak, że czułby się na siłach, by stanąć na czele resortu. Co ciekawe, mógł to zrobić już w przeszłości, bo po poprzednich wyborach dostał taką propozycję od Prawa i Sprawiedliwości, które straciło wtedy większość w Senacie. Dowhan jednak odmówił i nie przeszedł na drugą stronę.

- Nigdy nie oczekiwałem, że coś za to dostanę. Jestem lojalny i uczciwy wobec swoich wyborców i dlatego wtedy tak postąpiłem. Na tym poprzestańmy. Nie zawierałem wtedy żadnej umowy, że będę oczekiwać zapłaty, gdy dojdziemy do władzy - podkreśla.

- Jeśli dostałbym jednak taką propozycję, byłoby to bardzo budujące. Czułbym się też na siłach. Przypomnę, że jestem absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego. Pracowałem przez długi czas w jednej z komisji w PKOL. Z dużymi sukcesami prowadziłem też klub żużlowy z Zielonej Góry, gdzie zbudowaliśmy wielką markę i promowaliśmy żużel w całym kraju - zaznacza Dowhan.

Gdyby były prezes Falubazu dostał propozycję, to jako minister sportu skupiłby się na rozwoju konkretnego obszaru. - Postawiłbym na rozwój dzieci, by nasza młodzież miała jeszcze więcej możliwości do rozwoju. Sport młodzieżowy, zdrowe wychowanie i styl życia są mi szczególnie bliskie i od dawna twierdzę, że należy na to położyć większy akcent. Taka idea powinna być wpajana już przedszkolakom, a obecnie jest z tym duży problem. Młodzież wybiera inne rozrywki. Wystarczy czasami wyjść do parku, by zobaczyć tam ludzi, którzy siedzą na ławkach wpatrzeni w telefony. To absurd XXI wieku i trzeba coś z tym zrobić - podsumowuje.

Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Mejza przegrał z byłym prezesem Falubazu
Co powinien zrobić Zagar?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty