[tag=406]
Władysław Komarnicki[/tag] z KO zdobył mandat senatora i od razu zapowiedział, że jak najszybciej będzie chciał się spotkać z następcą Jacka Sasina i rozmawiać o finansowaniu klubów sportowych przez spółki Skarbu Państwa. Polityk Koalicji Obywatelskiej zaznaczył, że zakręcanie kurka z kasą dla takich ekip jak Platinum Motor Lublin to konieczność i element jego programu. Jego zdaniem państwowe spółki powinny wspierać całe rozgrywki, a nie poszczególne zespoły. Komarnicki dodał, że podobne zdanie ma wielu ważnych polityków z jego obozu.
Te słowa wywołały duże poruszenie nie tylko wśród kibiców. Stanowiskiem Komarnickiego mocno zdziwiony jest inny polityk Koalicji Obywatelskiej Robert Dowhan, który uzyskał mandat posła z okręgu numer osiem. - Mam całkiem inne zdanie i pierwsze słyszę, że wśród polityków Koalicji Obywatelskiej, czy nawet w obozie Szymona Hołowni lub PSL-u, ktoś prowadził takie dyskusje. A znam tych ludzi bardzo dobrze i często się z nimi spotykam - mówi nam Dowhan. - Nic mi nie wiadomo, by miało dojść do prób ograniczenia takiego wsparcia. To byłby absurd. Jeśli jakaś umowa jest podpisana, to należy ją uszanować - dodaje.
Dowhan uważa, że Motor Lublin nie straci pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa. Jego zdaniem takie działania byłyby szkodliwe. - Moim zdaniem Motorowi nic nie grozi. Mam przesłanie dla kibiców wszystkich klubów, żeby spali spokojnie, bo nic, co zostało dane, nie zostanie teraz odebrane. Wyjątkiem byłaby tylko sytuacja, gdyby umowa zawierała jakieś niedozwolone zapisy. Byłbym naprawdę megazdziwiony działaniami, które zmierzałyby w takim kierunku. Osobiście nie rozumiem ataku na Motor. Poza tym w Polsce mamy obecnie ważniejsze sprawy, na które czekają ludzie. Jest ich tysiące - wyjaśnia.
ZOBACZ WIDEO: Kubera mówi o kulisach przyznania dzikiej karty. "Dostałem zaskakujący telefon"
Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra, jest zwolennikiem finansowania przez spółki Skarbu Państwa całych rozgrywek i dzielenia pieniędzy równo pomiędzy kluby. Nazywa to modelem idealnym, ale jego zdaniem nie można ograniczać także innych form wsparcia. - W przyszłości byłoby oczywiście fajnie, gdyby taka firma jak PGE sponsorowała całe rozgrywki. Wtedy można by to uczciwie dzielić. Nie można jednak niczego zabraniać komuś, kto ma duży zakład w danym mieście zatrudniający także kibiców danej dyscypliny. Dodałbym, że ten zakład czasami utrudnia mieszkańcom życie. Dla mnie to normalne, że taka spółka chce finansować sport, szkoły czy wydarzenia kulturalne. Wszystkie próby, które miałyby to ograniczyć, odbieram jako działania wynikające z zazdrości. Jest ona jednak niezrozumiała, bo te pieniądze same do klubu nie przyszły - wyjaśnia.
Dowhan uważa, że inne kluby nie powinny zazdrościć Motorowi wsparcia państwowych spółek.
- Każdy z prezesów chciałby być na miejscu Jakuba Kępy i innych, którzy mieli zdolności do namówienia na wejście w sponsoring spółki Skarbu Państwa. To naprawdę nie jest takie łatwe, jak się niektórym wydaje. Wiem, bo sam działałem w tym sporcie. Nic nie dzieje się z dnia na dzień i na zasadzie, że idziemy na jedno spotkanie, a wychodzimy z niego z workiem pieniędzy. I to bez względu na to, jaka opcja rządzi. Trzeba oddać szacunek ludziom, którzy to wychodzili i wywalczyli. Poza tym pieniądze ze spółki KGHM ma też Stal Gorzów. Dziwi mnie zatem, że senator Władysław Komarnicki wypowiada takie słowa, bo na jego podwórku jest to samo. Ja nie chcę zabierać takiego wsparcia Stali. Skoro je pozyskali, to chwała im za to. I naprawdę nie opowiadajmy o nierównych szansach, bo to tak naprawdę sprowadza się do operatywności ludzi w klubach. Jedni są zdolni, by podpisać dobre umowy, a inni nie. Wszystko zależy od tego, czy ktoś jest prawdziwym menedżerem, który ma odpowiednie kontakty - podsumowuje Dowhan.
Jarosław Galewski, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Czy Polonia chciała zawodników ROW-u?
Po bandzie: Znaleźć haka na lidera