- Nie poznaję tego miasta. Niesamowicie się rozwinęło przez ostatnie dziesięć lat - powiedział Nicki Pedersen po podpisaniu kontraktu z Texom Stali Rzeszów. Trzykrotny mistrz świata ma być gwiazdą "Żurawi" w 1. Lidze Żużlowej. W przeszłości Duńczyk już dwukrotnie startował w podkarpackim klubie (2006-2007, 2013).
Rzeszów zmienił się nie do poznania
Trzy lata spędzone w Rzeszowie sprawiły, że Nicki Pedersen dość dobrze poznał miasto. Tym bardziej szczere wydają się jego słowa o zmianach, jakie w nim zaszły. Zaskoczona oceną 46-latka nie jest Marta Półtorak, która przed ponad 15 laty po raz pierwszy ściągała żużlową gwiazdę do Stali.
- Rzeszów to specyficzne miasto, ale pięknieje z dnia na dzień. Na przestrzeni ostatnich lat stało się bardzo otwarte. Na ulicach można już usłyszeć nie tylko język polski, ale też angielski, francuski i ukraiński. Kiedyś tego nie było i na pewno Nicki, jako osoba niemówiąca po polsku, teraz mógł się poczuć jeszcze lepiej u nas - mówi Półtorak w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"
Zdaniem Półtorak, zmiany zachodzące w Rzeszowie są odzwierciedleniem tego, co dzieje się ze społeczeństwem polskim. - Pod względem mentalnym to miasto jest zupełnie inne niż w roku 2013, bo inna jest też nasza młodzież. Jest dobrze skomunikowane - nie tylko z polskimi, ale zagranicznymi ośrodkami. Jest tutaj filharmonia, teatr. Dlatego coraz częściej widzimy tu zagranicznych turystów - dodaje znana przedsiębiorczyni wywodząca się z Rzeszowa.
Właścicielka kilku firm działających w Rzeszowie i okolicach podkreśla też, że Pedersen jest "szczery" w swoich wypowiedziach na temat Podkarpacia, bo nie ma powodów, żeby kłamać. - Taka ocena z zewnątrz jest przydatna, bo czasem żyjąc w danym miejscu na co dzień nie doceniamy niektórych pozytywnych zmian - stwierdza.
Wojna w Ukrainie zmieniła sytuację Rzeszowa
Nie bez znaczenia dla rozwoju Rzeszowa są wydarzenia za naszą wschodnią granicą. O stolicy Podkarpacia było głośno, gdy krótko po wybuchu wojny w Ukrainie wizytował ją prezydent Joe Biden. Później gospodarz Białego Domu przebywał w mieście, które posłużyło mu za kluczowy punkt w podróży do Kijowa.
Podczas gdy wszyscy oczekiwali, że w lutym 2023 roku Biden wyląduje w Warszawie, jego samolot trafił na lotnisko Rzeszów-Jasionka. Cała akcja była skrywana w tajemnicy i wiedziały o niej jedynie służby specjalne Polski i Stanów Zjednoczonych. - Spotykam się z ludźmi z USA, którzy nie do końca wiedzą, gdzie leży Warszawa, a znają Rzeszów. To zasługa Bidena - komentuje Półtorak.
Chociaż wkrótce miną dwa lata od wybuchu wojny w Ukrainie i nic nie wskazuje na to, by Rosja miała zrezygnować z atakowania sąsiada. Dla Rzeszowa oznacza to nadal większą liczbę wojsk NATO w okolicy i wizyty zagranicznych oficjeli.
- My przywykliśmy do toczącej się wojny, ale Ukraińcy też. Alarmy bombowe przypominają im czasem o tym, co się dzieje. Życie musi się jednak toczyć dalej. Rzeszów ciągle koordynuje jednak pomoc dla Ukrainy. Sama brałam ostatnio udział w forum polsko-ukraińskim, które zorganizowano w naszym mieście. Miałam okazję spotkać się z kobietami biznesu z Ukrainy. Niektóre z ich opowieści były szokujące - zdradza była prezes Stali Rzeszów.
- Po tych kobietach widać, że wojna w Ukrainie się nie skończyła i nie można przechodzić obok niej obojętnie. Nawet jeśli trochę nam to spowszechniało, jeśli większe zainteresowanie budzi teraz sprawa Izraela, to za naszą granicą codziennie giną ludzie. Ukraińcy mają problem z masą kontuzji, okaleczeń wśród swoich mieszkańców - dodaje Półtorak.
Była działacz żużlowa przy okazji forum polsko-ukraińskiego wysłuchała się opowieści Ukrainek, których synowie i mężowie wrócili z frontu wojennego z niepełnosprawnościami. - W każdej rodzinie odczuwalne są tam efekty bestialstwa Putina - mówi.
- Żołnierze NATO czy oficjele zza granicy stali się elementem codziennego życia rzeszowian. Tuż za naszą granicą mamy wojnę i mamy tego świadomość. Można to porównać do sytuacji, w której do sąsiada przyszedłby złodziej, a my chowalibyśmy się pod kołdrę i udawalibyśmy, że nic się nie dzieje. U nas czegoś takiego nie ma, jest pełne wsparcie dla Ukraińców - podsumowuje Półtorak.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Opozycja kłóci się o pieniądze na żużel. PiS już to wykorzystuje
- Mejza przegrał z byłym prezesem klubu żużlowego. "Wagony pieniędzy" nie przekonały