Ich już nie ma wśród nas. Żużel stracił wiele ważnych osób

1 listopada to dzień, w którym wspominamy zmarłych. W trakcie minionych dwunastu miesięcy środowisko żużlowe wielokrotnie okrywało się żałobą. Z tego świata odeszło wiele zasłużonych dla czarnego sportu osób.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Gordon Kennett Wikimedia Commons / Keithlawson / Na zdjęciu: Gordon Kennett
Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą - pisał ks. Jan Twardowski. 1 listopada to dzień, w którym na chwilę się zatrzymujemy, by wspominać naszych bliskich zmarłych. Udajemy się na cmentarze, by zapalić symboliczne znicze. Myślimy także o tych bardziej lub mniej znanych, którzy opuścili ten świat.

W trakcie ostatnich dwunastu miesięcy środowisko żużlowe wielokrotnie okryło się żałobą. Zmarli zasłużeni dla klubów kibice, ale także i żużlowcy, którzy sięgali po duże sukcesy, z medalami Drużynowych Mistrzostw Polski na czele.

22 grudnia 2022 roku zmarł Piotr Brachmański, który w 1980 roku świętował tytuł wicemistrza Polski z ROW-em Rybnik. Dla tego klubu ścigał się przez siedem sezonów. Niestety, ale życie nie oszczędzało Brachmańskiego. Dwie poważne kolizje na torach żużlowych sprawiły, że mocno ucierpiały jego kolana, którym swoje "pięć groszy" dołożyła praca na kopalni. Od wielu lat zmagał się również z fatalnymi warunkami mieszkaniowymi. Miał 65 lat.

Luty był czarnym miesiącem dla żużla. 4 dnia tego miesiąca zmarł Feliks Olejniczak, który odchodził jako najstarszy żużlowiec Stali. Olejniczak zapisał się historii gorzowskiego klubu. Jest on w gronie zdobywców pierwszego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski dla Stali w 1964 roku. Zrezygnował z kontynuowania kariery ze względu na liczne kontuzje. Do ostatnich swoich chwil pasjonował się jednośladami i miał bogaty zbiór starych motocykli. Zmarł w wieku 86 lat.

7 lutego zmarł Mariusz Tarach. Był postacią doskonale znaną w zielonogórskim środowisku żużlowym. Od wielu lat utrzymywał on przyjacielskie relacje z Piotrem Protasiewiczem, był też mechanikiem - chociażby w teamie Fredrika Lindgrena, gdy ten startował w klubie z Grodu Bachusa. Współpracował też z Rafałem Kurmańskim i Gregiem Hancockiem. Po jego zaginięciu w Zielonej Górze rozpoczęły się poszukiwania Taracha. Niestety, po kilku godzinach klub przekazał tragiczne wieści. Miał 50 lat.

Dwa dni później - 9 lutego - znów żałobą okrył się Gorzów Wielkopolski. W wieku blisko 88 lat zmarła Władysława Przezpolewska. Była najstarszą fanką Stali, która co roku wykupywała karnet. Na żużel chodziła przez 67 lat i oglądała na żywo kilkaset meczów. Jej wnuczka Agnieszka Żłobińska-Przezpolewska mówiła, że musiało się zdarzyć coś wyjątkowego, by babcia opuściła jakieś spotkanie. Na stadionie siadała zawsze w sektorze 15, czyli na wejściu w pierwszy łuk. Dodajmy, że 30 października 2022 roku zmarł Jerzy Jurasz, najstarszy kibic Stali Gorzów. Odszedł w wieku 91 lat.

12 lutego zmarł wieloletni lekarz żużlowców Polonii Bydgoszcz, dr Krzysztof Gaweł. Z bydgoskimi zawodnikami pracował od początku lat 90-tych. Był przy klubie, kiedy ten święcił największe sukcesy. To on był najczęściej jako pierwszy przy żużlowcach po ich upadkach, a następnie informował media o stanie ich zdrowia. Wiele razy wykonywał zabiegi i operacje. Pomagał w powrocie do zdrowia m.in. Tomaszowi Gollobowi czy Perowi Jonssonowi. Miał 70 lat.

15 lutego zmarł Marek Fojcik. Był wychowankiem ROW-u Rybnik, a w swojej żużlowej karierze ścigał się także dla Kolejarza Opole i Śląska Świętochłowice. Z rybnickim zespołem zdobył brązowy medal MMPPK. W lipcu tego roku skończyłby 50 lat.

W lutym - 24 dnia miesiąca - zmarł także James Arthur Lightfoot, który przeżył 90 lat. Był angielskim żużlowcem, który w 1963 roku zakwalifikował się do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata. Swoją karierę spędził w Coventry Bees. Przez wiele lat był czołowym angielskim żużlowcem.

7 marca o śmierci Stanisława Baury poinformowała Ostrovia, który był wieloletnim spikerem podczas zawodów żużlowych w Ostrowie Wielkopolskim. Jego charakterystyczny głos znało kilka pokoleń kibiców ostrowskiego speedwaya. Stanisław Baura w przeszłości był także zawodnikiem i trenerem KS Stal w sekcji podnoszenia ciężarów. Był wielkim pasjonatem żużla, którym interesował się do ostatnich lat swojego życia. Zmarł w wieku 78 lat.

19 marca to smutny dzień w rodzinie Hancocków. W wieku 59 lat zmarł wtedy David Hancock, starszy brat czterokrotnego mistrza świata, Grega Hancocka. To on był tym pierwszym, który pojawił się na żużlowych torach. Jednak zawsze pozostawał w cieniu Grega. W 1987 roku z powodu przeprowadzki do Chicago musiał zawiesić swoją karierę. Zamiast żużla, wybrał wtedy studia na kierunku handlowym.

Tydzień później - 26 marca - zmarł Kazimierz Giżycki. Na żużlu zaczął jeździć w 1967 roku. Długo nie mógł przebić się do składu Stali Gorzów. Jego kariera trwała dosyć krótko, ale speedway uprawiali jego dwaj synowie: Andrzej i Mirosław. W rodzinnych Marwicach wybudował dla nich mini tor. Miał 76 lat.

12 kwietnia zmarł Roman Abramczyk, pierwszy i wieloletni prezes firmy "Abramczyk", która w ostatnich latach wspiera żużel w Bydgoszczy. Miał 74 lata.

Żałobą okryła się też Zielona Góra. 1 maja zmarł Jan Szurkowski. Zaczynał swoją karierę w zielonogórskiej drużynie jeszcze w latach 60. XX wieku jako jeden z pionierów żużla w naszym mieście. W trakcie kariery był jednym z ważniejszych zawodników Falubazu. Przez sześć sezonów jazdy w naszym klubie zdobył w ligowych rozgrywkach 472 punkty. Po zakończeniu kariery sportowej, Szurkowski pozostał związany ze sportem. Przez wiele lat był działaczem Polskiego Związku Motorowego. Zmarł w wieku 84 lat.

W czerwcu zmarł Tadeusz Gortat. W latach 1970-1980 ścigał się w barwach Gwardii Łódź i był ważnym ogniwem tego zespołu. W 1974 roku zakwalifikował się do finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Był solidnym ligowcem, ale bez sukcesów indywidualnych. Miał 72 lata.

17 lipca smutne wiadomości napłynęły ze Szwecji. W wieku 34 lat zmarł Dennis Andersson, który specjalizował się w ice racingu. Dopiero rozpoczynał karierę w tej odmianie żużla. Startował nawet w Indywidualnych Mistrzostwach Europy w Sanoku. Popełnił samobójstwo, osierocił dziecko, które na świat przyszło dwa miesiące wcześniej.

Z kolei 5 sierpnia zmarł Jorgen Bitsch, szef Duńskiego Związku Motorowego. Powodem śmierci działacza był poważny wypadek, w jakim brał udział podczas jazdy na motocrossie. Został przewieziony do szpitala, gdzie wykonano operację. Pierwsze rokowania były optymistyczne, ale niestety życia Duńczyka nie udało się uratować. Doszło do nagłego pogorszenia się stanu zdrowia.

12 września Wielka Brytania straciła jedną ze swoich żużlowych legend. W wieku 70 lat zmarł Gordon Kennett. Pochodził z rodziny o żużlowych tradycjach. Sport ten uprawiali jego dwaj bracia Dave i Brian oraz bratanek Edward. W 1972 roku zdobył tytuł młodzieżowego wicemistrza Wielkiej Brytanii. Sześć lat później został srebrnym medalistą Indywidualnych Mistrzostw Świata. Był także mistrzem świata par oraz sięgnął po srebro DMŚ. Ten ostatni sukces powtórzył w 1981 roku.

3 października zmarł Peter Maurer. Na torze w Herxheim doszło do tragedii podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Niemiec na długim torze i w sidecarach. W trakcie zmagań tych drugich doszło do tragedii. Pojazd prowadzony przez Fabiana Muellera i Petera Maurera wypadł z toru i przebił bandę. Maurer miał 41 lat. To był już - niestety - trzeci śmiertelny wypadek na torze żużlowym w tym sezonie. 14 maja w Mulmshorn zginął 68-letni Wolfgang Henselak. 20 sierpnia z kolei wskutek odniesionych obrażeń na zawodach w Eenrum zmarł 37-letni Florian Niedermeier.

3 października zmarł Andrzej Pawliszak. Licencję "Ż" uzyskał już w wieku 17 lat. Był w złotej drużynie Stali Gorzów, która w 1986 roku sięgnęła po tytuł Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Był to dla gorzowian pierwszy triumf w historii tych rozgrywek. Przygoda z żużlem nie była dla niego łatwa. W 1985 roku miał wypadek na torze w Bydgoszczy. Pawliszak nie opanował motocykla, a ten uderzył w stojącego na murawie Mieczysława Połukarda. Legendarny żużlowiec i pierwszy polski finalista IMŚ w wyniku tego zdarzenia zmarł.
Pawliszak karierę zakończył w 1988 roku. Doznał wtedy kontuzji na jednym z treningów i nie wrócił już do startów.

Tego samego dnia zmarł także Bob Crump, dziadek Jasona Crumpa. Był legendą żużla w Australii. Jeszcze po dziewięćdziesiątce pracował jako "otwieracz bramy" na stadionie w Mildurze. Robił to przez ponad 40 lat. Przez wiele lat działał w miejscowym klubie. Miał 93 lata.

Z kolei 6 października zmarł Marian Zaranek. Był zawodnikiem bydgoskiego klubu w latach 1968-1979. Największe sukcesy świętował na początku swojej kariery. W 1971 roku został Drużynowym Mistrzem Polski, a sezon później cieszył się ze srebra w tych rozgrywkach. Zaranek w swojej karierze trzykrotnie startował w finałach Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, a jego najlepszym wynikiem było szóste miejsce. Raz wystartował w finale Srebrnego Kasku. Był także finalistą MPPK.

13 października zmarł znany sympatyk łódzkiego żużla, Kazimierz "Zakręcony" Bińkowski. Była to ikona żużlowych trybun w Łodzi. Człowiek, który stworzył ruch kibicowski w tym mieście i przez lata wspierał działalność klubu. Miał 73 lata.

19 października poinformowano o śmierci Marka Idzikowskiego, najmłodszego z braci Bronisława Idzikowskiego. Przez całe życie Marek Idzikowski kultywował pamięć o bracie, który zginął na żużlowym torze. Pomagał w organizacji specjalnej wystawy w częstochowskim ratuszu. Przekazał wiele cennych pamiątek i opowieści.

Cześć ich pamięci!

Czytaj także:
Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"
Czy Marta Półtorak wróci do Stali Rzeszów? Mamy odpowiedź

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×