Żużel. Łaguta zrobił to jak Screen. Kibice tę akcję pamiętali na długo [WIDEO]

Facebook / Na zdjęciu: atak Grigorija Łaguty
Facebook / Na zdjęciu: atak Grigorija Łaguty

Przed laty Grigorij Łaguta był idolem Włókniarza Częstochowa. Na torze słynął z waleczności, a jego jazdę kibice zapamiętali na długo. Oto jedna z popisowych akcji Rosjanina.

Obecnie w rozgrywkach PGE Ekstraligi nie możemy oglądać Grigorija Łaguty. Wszystko ze względu na zakaz startów Rosjan w naszym kraju, co ma związek z trwającą od lutego 2022 roku wojny w Ukrainie. Nie da się jednak ukryć, że - pod względem sportowym - nieobecność starszego z braci Łagutów to duża strata dla najlepszej ligi świata.

"Grisza" słynął bowiem z waleczności na torze. Robił to już w Lokomotivie Daugavpils, ale jego gwiazda rozbłysła po transferze do pogrążonego w kryzysie finansowym Włókniarza Częstochowa. Do klubu tego trafił w 2011 roku i z miejsca stał się idolem miejscowej publiczności oraz liderem zespołu.

Na torze nie było dla niego straconych pozycji. Imponował zwłaszcza jazdą po szerokiej, pod samą bandą. Tam odnajdywał ścieżki, które pozwalały mijać rywali. Kto miał za plecami Łagutę, musiał drżeć o to, by utrzymać pozycję. I tak też było w 14. biegu meczu Włókniarza z Unibaxem Toruń, który odbył się 8 września 2013 roku.

W nim pod taśmą stanęli Grigorij Łaguta i Artur Czaja (Włókniarz) oraz Paweł Przedpełski i Adrian Miedziński (Unibax). Ze startu najlepiej wyszedł Czaja i pognał do mety po 3 punkty. Z kolei Łaguta zajmował ostatnie miejsce. Torunianie przez trzy okrążenia odpierali ataki Rosjanina.

Jednak na drugim łuku trzeciego okrążenia Łaguta znalazł dziurę między zawodnikami Unibaxu. Zrobił to niczym Joe Screen z pamiętnego meczu Włókniarza ze Stalą Gorzów. Wjechał między dwójkę rywali i za jednym zamachem wyprzedził obu.

- Łaguta jeszcze jakimś fantastycznym manewrem wierzy, że ten mecz można wygrać i wjechać do finału. Łaguta między dwóch! Co tu się dzieje?! Robi to, robi to Grigorij Łaguta! Niesamowita akcja! Niesamowity atak! Wielki żużel, wielkie ściganie - emocjonował się komentujący mecz Tomasz Dryła.

Wypełniony po brzegi kibicami stadion Włókniarza odleciał. Fani byli w euforii. Włókniarz przez całe spotkanie musiał sobie radzić bez ukaranego wykluczeniem do końca zawodów Rafała Szombierskiego, ale i tak zdołał powalczyć o finał. Częstochowianie - przynajmniej teoretycznie - prowadzili wtedy 44:40. W 15. wyścigu też mieliśmy gigantyczne emocje. W nim defekt zaliczył Rune Holta, co pogrzebało nadzieje Lwów na finał, ale to już temat na inną powieść.

Później okazało się, że Czaja w czternastym wyścigu nie mógł zjawić się pod taśmą, gdyż nie mógł zastąpić wykluczonego Szombierskiego. Jego trzy punkty zostały anulowane.

Czytaj także:
Wielki mistrz nowym obywatelem Polski. "Zdrajca"
Zawodnik Stali Gorzów może wkrótce zmienić klub. Jest tylko jeden problem

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"

Komentarze (0)