Po bandzie: To złote czasy żużla! [FELIETON]

- Nie wiem, czy niezwykle drogi w utrzymaniu sport, w dodatku robiący hałas w zaledwie kilkunastu miastach, ma prawo mieć się lepiej. My obecnych czasów chyba nie doceniamy - pisze w swoim felietonie Wojciech Koerber

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Bartosz Zmarzlik WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
"Po bandzie" to cykl felietonów Wojciecha Koerbera, współautora książek "Pół wieku na czarno" i "Rozliczenie", laureata Złotego Pióra, odznaczonego brązowym medalem PKOl-u za zasługi dla Polskiego Ruchu Olimpijskiego.

***

Chyba nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że pozycja speedwaya w Polsce osiągnęła właśnie swoje apogeum. Otóż stawiam tezę, że żyjemy w złotych czasach dyscypliny, mieniących się wszystkimi kolorami tęczy. Przypomnijcie sobie tylko, jak przed ponad trzema dekadami wyglądały kombinezony polskich gwiazd, a jak internacjonałów z Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych czy nawet Węgier i Czechosłowacji, a później Czech. Bo dla nas Węgrzy i Czesi również byli wtedy z innego świata. Te gwiazdy nosiły na sobie najbardziej poczytne tytuły prasowe na wyspach, a także znane marki motoryzacyjne, odzieżowe czy obuwnicze. Tak, to były barwne postacie, w dosłownym słowa znaczeniu, tym bardziej na tle naszej biało-czerwonej szarości.

Dziś te gwiazdy z zagranicy mieszkają lub pomieszkują w Polsce, korzystając z polskich mecenasów. Ale mniejsza z tym. Wiele innych spraw świadczy o tym, że w polskim żużlu nastał czas dobrobytu. Spoglądam na zawodników. Szymon Woźniak przygotowuje się do każdego sezonu z prywatnym trenerem, natomiast w trakcie sezonu będzie go wspierał Greg Hancock. Przede wszystkim świadczy to o profesjonalizmie i ambicji Szymona. O tym, że rezerw szuka na wielu płaszczyznach i że interesuje go wynik sportowy. Podobnie postrzegam Norberta Krakowiaka, teraz zawodnika z niższego szczebla rozgrywek. Już kilka lat temu postawił na współpracę z psychologiem Damianem Salwinem, jeszcze niedawno członkiem sztabu piłkarskiej reprezentacji Polski. Jak się domyślam, fachowiec ten nie udziela porad wyłącznie za zwrot kosztów podróży i suchy prowiant. A jak wiadomo, Norbert zechciałby jeszcze pozyskać do swojego sztabu Marka Cieślaka, obecnie skupionego na roli telewizyjnego eksperta.

ZOBACZ WIDEO: Janowski mówi o kulisach decyzji o dzikich kartach. "Pierwsza myśl to było - nie, dziękuję"

Woźniak i Krakowiak to przykłady żużlowców mających nie tylko cele zarobkowe, ale i sportowe. Jednocześnie dowodzą tego, że nie będąc z absolutnego krajowego topu można zgromadzić budżet, który udźwignie utrzymanie kilkuosobowych teamów z członkami o różnych specjalizacjach. Co pokazuje też ich zdolności menedżerskie czy biznesowe.

W polskim żużlu mamy obecnie wielomilionowy kontrakt telewizyjny i potężne pieniądze ze spółek Skarbu Państwa. Ale nie tylko. Prywatni sponsorzy nie są przecież przedstawicielami mikroprzedsiębiorstw. Nie są to osiedlowe warsztaty samochodowe, lecz gracze z najwyższej półki. To mercedesy i BMW. Do tego samorządy spoglądają na dyscyplinę jak na społeczne dziedzictwo, o które należy dbać. To przecież z publicznych pieniędzy odbywa się renowacja stadionów w Zielonej Górze, Bydgoszczy, Krośnie czy Ostrowie. A w Toruniu, Wrocławiu, Łodzi czy Gorzowie już teraz mamy perełki.

Betard Sparta rokrocznie wypracowuje milionowe zyski, nawet rzędu ponad czterech baniek. I nie są to dane z dziennikarskich przecieków, lecz oficjalne liczby. Bale i gale podsumowujące sezon organizują nie tylko władze rozgrywek i kluby w swoim gronie. Tego typu dziękczynne kolacje to od dłuższego czasu także domena zawodników, bo zawodnicy to dziś autonomiczne firmy zewnętrzne na usługach klubu. Wynajęcie zameczku, pałacyku, dworku czy też restauracji, by w godny sposób podziękować za różnego rodzaju wsparcie to dziś pozycja z kanonu dobrych praktyk i zwyczajów. Nie rezygnują z tego nawet ci, za którymi marny sezon. Po marnym też się coś z budżetu wykroi. To zresztą kolejna okazja do zacieśnienia więzi.

Pieniędzy w polskim żużlu znalazło się nagle tyle, że kazano stworzyć rozgrywki U-24 Ekstraligi i jeszcze kazano w nich płacić za punkty. A kluby zobligowano do stworzenia w ich strukturach dodatkowych etatów. By wszystkiego nie przejedzono i by nie trafiło do jeźdźców pierwszej drużyny. To doprawdy jest oznaka dobrobytu. Tak samo jak ujednolicenie boksów na wszystkich stadionach, na co w sumie poszły miliony. A teraz słyszę, że mają też powstać nowe boksy - kilkumetrowe klatki, w których drużyny mogłyby się skryć podczas narad, jeśli nie chcą być podsłuchiwane i podglądane przez kamery.

Niektórzy byli za tym, by lubelski wynalazek - dwa komplety kombinezonów, domowy i wyjazdowy - stał się obligatoryjny. Nie wszystkim jednak się uśmiecha, by zamawiać dodatkowy garnitur na siedem spotkań. Uznają to za fanaberię. No ale może nowy kontrakt telewizyjny okaże się nie mniej intratny od obecnego. To by oznaczało, że piękny sen się nie kończy.

Nie wiem, czy niezwykle drogi w utrzymaniu sport, w dodatku robiący hałas w zaledwie kilkunastu miastach, ma prawo mieć się lepiej. Stąd ta moja teza, że żyjemy w złotych czasach speedwaya. Tym bardziej że zebraliśmy akurat z rynku niemal wszystkie międzynarodowe trofea. One nas jednak niespecjalnie cieszą, uznajemy je za zasrany obowiązek. A kiedy ich zabraknie, uznamy to za potwarz dla żużlowego narodu wybranego. Przy okazji jesteśmy coraz bardziej sfrustrowani nieporadnością żużlowego zachodu.

Oczywiście, są i tacy, których sytuacja zmusza zimą do podjęcia pracy zarobkowej. Trudno jednak, by wszyscy żyli sobie przez okrągły rok jak pączki w maśle. Ale starzy mistrzowie, których elitarne rozgrywki wypluły, nie myślą o emeryturze. I na zapleczu potrafią się urządzić, wykorzystując kontakty biznesowe, wcześniejsze dokonania, magię nazwiska. Nicki Pedersen, Chris Holder, Kris Kasprzak

Można tylko dodać - oby tak jak najdłużej! Bo nie mam pewności, czy doceniamy obecne czasy. Wciąż tylko słychać, że ten sport się kończy i jedną nogą stoi nad przepaścią, a drugą na skórce od banana. Chociaż, kto wie, skoro osiągnął apogeum, to może rzeczywiście lepiej już było. Zwłaszcza że nowy sezon jeszcze się nie zaczął, a my już wszystko wiemy - w kraju nadal ma rządzić Motor, a na świecie Zmarzlik …

Życie jednak płynie szybko, a młodzież jeszcze szybciej dorasta, patrz Bartosz Bańbor. Ktoś da jakiś nowy impuls?

Wojciech Koerber

Czytaj także:
Bez wsparcia dla klubów? Czarnecki krytykuje pomysł senatora KO
Żużel. Kibice Cellfast Wilków Krosno oburzeni. Klub próbuje załagodzić sytuację

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×