Żużel. Arged Malesa nie dostanie licencji?! "To nie jest wylęg drobiu"

WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski
WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Mariusz Staszewski

Arged Malesa nadal nie zapłaciła opłaty szkoleniowej w wysokości 340 tysięcy złotych. Faworyt Speedway 2. Ekstraligi jest świadomy, że może to oznaczać problemy w procesie licencyjnym. - Najwyżej nie dostaniemy licencji - mówi Mariusz Staszewski.

Ostrowski klub już jakiś czas temu odwołał się do Trybunału Polskiego Związku Motorowego w związku z tzw. opłatą szkoleniową. Odpowiedzi jednak nadal nie otrzymał. Trener czwartej drużyny 1. Ligi Żużlowej w sezonie 2023 nie ukrywa, że od początku nikt z władz żużlowych nie chce na ten temat rozmawiać. W Arged Malesie mają świadomość, że brak wpłaty 340 tysięcy złotych może oznaczać problemy z uzyskaniem licencji.

Działacze ostrowskiego klubu nie zamierzają jednak ustąpić. - Jesteśmy jednym z lepiej szkolących klubów w Polsce i otrzymujemy karę za brak szkolenia. Najwyżej nie dostaniemy licencji i tyle - mówi Mariusz Staszewski, który w ostatnich dniach był gościem Kuriera Ostrowskiego. Trener Arged Malesy udzielił bardzo mocnego wywiadu na temat regulaminu szkoleniowego.

Stanowcza wypowiedź

- Szkolenie to nie jest wylęg drobiu. Nie można zaplanować, że co roku będziemy wychowywali trzech adeptów w każdej kategorii. Raz pojawi się jeden chłopak, a innym razem czterech. Ktoś, kto pisał ten regulamin, w życiu nie zajmował się szkoleniem, nie szkolił i nie był szkolony - stwierdził w rozmowie z portalem kurierostrowski.pl.

W jego opinii trzeba zastanowić się, czy bardziej zależy nam na szkoleniu, czy przestrzeganiu błędnego regulaminu, ponieważ kluby żużlowe nie mają żadnego wpływu na to, ilu zdolnych chłopaków pojawi się w jednym roku. - Możemy też ściągać byle kogo z innych ośrodków, żeby tylko zdał egzamin, odjechał 15 biegów i na tym zakończył swoją karierę. Jednakże moim zdaniem to nie jest szkolenie - zaznaczył 48-latek.

ZOBACZ WIDEO: To może być transferowy niewypał? "Mam pewne wątpliwości"

Nie da się ukryć, że opiekun Arged Malesy jest bardzo zirytowany całą sytuacją. Ktoś może skontrować, że przecież trenerzy oraz prezesi wiedzieli, na jaki regulamin się zgadzali i mogli wcześniej protestować. Staszewski jednakże odpowiada stanowczo. - Nikt o to klubów nie pyta. Każdy ze szkoleniowców mówi oficjalnie, że to był błąd regulaminowy, który powstał bez konsultacji z nami. Przychodzi dzień, w którym są ogłaszane regulaminy i koniec. Co prawdą są organizowane spotkania z nami i wówczas praktycznie wszyscy mówią jednym głosem, ale to jest dialog w jedną stronę.

Przyczyna nałożenia opłaty szkoleniowej

W zeszłym roku ostrowianie na szkolenie wydali łącznie ponad 1,8 miliona złotych. Szkoleniowiec w rozmowie wyjaśnił dokładnie, za co wielkopolski ośrodek otrzymał karę. - Gdy byliśmy w sezonie 2022 w PGE Ekstralidze, regulamin obowiązywał tylko jeden rok. W każdej klasie, czyli na mini tor, 250cc i 500cc, egzamin musiało zdać trzech zawodników. Dodatkowo każdy z nich musiał wyjechać limit biegowy. Wiadomo, że przystępując do najwyższej klasy rozgrywkowej, nie mieliśmy mini toru, więc trudno było nam cokolwiek zrobić - przyznał.

- Najpierw wykonaliśmy prace na stadionie, żeby wszystko dopiąć przed sezonem, a później wzięliśmy się za mały tor. Zaczęliśmy szkolić, ale to nie jest tak, że dzisiaj ktoś wyjedzie i jutro zda licencję. Trzeba do tego trochę czasu. Ze względu na to, że później wybudowaliśmy tor, chłopacy nie byli jeszcze wyszkoleni do takiego poziomu, żeby zdać egzamin, chociaż trenowali cały czas. Co prawda jeden chłopak był gotowy, ale złamał rękę i nie pojechał na egzamin. W następnym roku licencję zdobyło trzech. - podkreślił trener.

-  W 2022 roku w klasie 250 cc egzamin zdało trzech adeptów, ale dopiero we wrześniu. Wówczas Polski Związek Motorowy, ani żadna inna instytucja, nie organizowały już oficjalnych zawodów, więc chłopaki nie mieli okazji odjechać wymaganych wyścigów. Nie można było też przeprowadzić imprezy towarzyskiej, ponieważ to muszą być oficjalne zawody rangi mistrzowskiej - zdradził 48-latek.

- Mnóstwo gonitw odjechał Gracjan Szostak, ale to nie zostało uznane, bo zdobył licencję sezon wcześniej. Wystartował też w finale Speedway Grand Prix 3, ale jego wyścigi nie były policzone do limitu, bo nie. Tamta trójka także nie była policzona, więc dostaliśmy kolejną karę za trzech adeptów. Filip Seniuk też przeszedł pozytywnie przez egzamin we wrześniu, ale żadnych zawodów nie było, więc licencja, co prawda była zdana, ale nie wypełnił limitów biegowych. Stąd są te kary. - wyjaśnił Staszewski.

Regulamin do zmiany

Według niego regulamin musi zostać zmieniony, a wymagać powinno się tylko jednego zawodnika ze zdanym egzaminem w każdej kategorii. Zwrócił on także uwagę na problem obecnie obowiązujących przepisów. Jeśli co roku licencję zdobędzie trzech młodzieżowców, to po sześciu latach będzie ich w klubie 18. Mnożąc to przez wszystkie ośrodki, wychodzi kilkaset młodzieżowców w Polsce, którzy musieliby jeszcze wypełnić limity biegowe.

- Wiadomo, że jakaś hierarchia w drużynie młodzieżowej musi być. Nie może być tak, że odstawię dwóch najlepszych juniorów, aby reszta wyjechała wymaganą liczbę wyścigów. Musi być konkurencja, ponieważ tylko ona napędza rozwój. Teraz wypożyczyłem trzech chłopaków, żeby zgadzały się miejsca na Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów, nie wspominając już o lidze. Jeśli szkolilibyśmy jeszcze więcej, to nie wiem, co musielibyśmy z tymi zawodnikami zrobić? - zapytał były żużlowiec.

Arged Malesa nie pojedzie w lidze?

Jeśli ostrowianie ostatecznie nie zapłacą opłaty szkoleniowej, to mogą zostać niedopuszczeni do przyszłorocznych rozgrywek. Szkoleniowiec jest tego świadomy, ale mimo wszystko Arged Malesa nie ma zamiaru wycofywać się ze swojego stanowiska. Zresztą klub nie stać za znalezienie dodatkowych 340 tysięcy złotych, ponieważ ma już policzony budżet.

Na koniec warto dodać, że szkółka w Ostrowie Wielkopolskim w tym momencie liczy około 30 osób. Mimo wszystko nie ma możliwości, aby co roku w każdej kategorii licencję zdobywało po trzech zawodników. - Chyba że zaczniemy robić tak, jak ci, którzy te limity wypełnili, czyli po prostu będziemy brać kogoś tylko po to, aby zdał licencję i odjechał 15 gonitw. Co ciekawe, mimo tego, że nie szkolimy, to nawet po sezonie mamy z młodymi chłopakami dwa treningi dziennie - zakończył ironicznie Mariusz Staszewski.

Czytaj także:
Żużel. Doyle to za mało? "GKM to wielka niewiadoma"
Żużel. Będą problemy z licencjami dla klubów? "Mam takie zapewnienie"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty