Przypomnijmy, że 7 grudnia Międzynarodowy Komitet Olimpijski podjął decyzję o dopuszczeniu rosyjskich i białoruskich sportowców do rywalizacji indywidualnej pod flagą neutralną w Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu, które odbędą się w 2024 roku.
Ministerstwo Sportu, któremu przewodziła do poniedziałku Danuta Dmowska-Andrzejuk, od razu wydało w tej sprawie komunikat i stanowczo potępiło taką decyzję. "Do czasu zakończenia wojny sportowcy z Rosji i Białorusi nie powinni być dopuszczeni do udziału w międzynarodowej rywalizacji, w tym w igrzyskach olimpijskich, które są najważniejszą imprezą sportową na świecie" - czytamy w oficjalnym komunikacie ministerstwa.
Senator Koalicji Obywatelskiej Władysław Komarnicki nie ma wątpliwości, że nowy minister sportu w rządzie Donalda Tuska powinien w tym przypadku kontynuować politykę poprzedników. To jedno z najważniejszych zadań, które czeka nowego szefa tego resortu Sławomira Nitrasa. - Bojkot rosyjskich i białoruskich sportowców musi trwać. Nie wyobrażam sobie innego postępowania. Tam, gdzie giną dzieci i ich rodzice, nie może być najmniejszego pobłażania. Zwłaszcza, jeśli społeczeństwo rosyjskie w takiej większości popiera bandytę. Nie można również pozwalać na chowanie się pod neutralnymi flagami. To jest żenująca praktyka. Nowa władza nie powinna w tym zakresie niczego zmieniać - zaznacza Komarnicki.
ZOBACZ WIDEO: Rekordowy budżet Apatora. Ile brakuje torunianom do walki o mistrzostwo?
Poza tym senator Koalicji Obywatelskiej twierdzi, że nowy minister powinien jak najszybciej zająć się tematem finansowania sportu przez spółki Skarbu Państwa. Komarnicki od dłuższego czasu namawia do zmiany zasad. Jego zdaniem pieniądze powinny trafiać najpierw do związków, a później być dzielone równo pomiędzy poszczególne kluby.
- Trzeba wrócić do normalności. Nie może być tak, że kacyk partyjny podejmuje decyzje we własnym interesie. Jeśli będzie zgoda, by do sportu płynęły pieniądze ze Skarbu Państwa, to muszą one najpierw trafiać do związków lub takich organizacji jak żużlowa PGE Ekstraliga. To one powinny później dokonać sprawiedliwego podziału pomiędzy wszystkich uczestników rywalizacji - podkreśla Komarnicki.
Sławomir Nitras udzielił już w tej sprawie wywiadu Radiu ZET. Nowy minister dostrzegł problem i mówił o negatywnej działalności Jacka Sasina, a jako przykład podał żużel i Platinum Motor Lublin, który w tym roku zdobył drugi z rzędu tytuł mistrzowski.
- Bardzo mnie ta wypowiedź ucieszyła. Cieszę się, że udzielił jej człowiek, który obserwował to wszystko z boku. Decyzje, które podejmował rząd PiS, mogą mieć miejsce w Rosji i Białorusi, ale nie w Polsce. Zaznaczam, że Sławomir Nitras doszedł do takich wniosków sam. Niczego mu nie sugerowałem. Nie zamieniliśmy na ten temat nawet słowa - tłumaczy senator.
W najbliższych dniach powinno dojść do spotkania na linii Komarnicki - Nitras. - Do tej pory czekałem na jego oficjalną nominację. Później będę nadal zabiegać o unormowanie tych spraw. Jestem przekonany, że Sławomir Nitras wraz z następcą Jacka Sasina zrobią porządek. Wcześniej wszystko stało na głowie. Wierzę, że zmiany nastąpią bardzo szybko. Nie można traktować Skarbu Państwa jak swojej prywatnej kieszeni. Nasze spotkanie to kwestia dni - podsumowuje Komarnicki.