Pechowy upadek na treningu. Zmarł po dziesięciu dniach walki o życie

Jerzy Kowalski był zapatrzony w starszego brata Stanisława i także rozpoczął starty na żużlu. Zmarł po wypadku na jednym z treningów. Nad rodziną wisiało tragiczne fatum.

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy w motocyklowym wypadku zmarł Stanisław Kowalski, jego młodszy brat Jerzy Kowalski miał 11 lat. Bat był dla niego wzorem do naśladowania. Był w niego zapatrzony i chciał go naśladować na każdym kroku. Nagła i tragiczna śmierć Stanisława Kowalskiego była ciosem dla całej rodziny. Mimo tego mały Jurek także chciał być żużlowcem i dopiął swego.

Licencję uzyskał w wieku 17 lat. Jego pierwszym trenerem był Henryk Żyto, przyjaciel jego brata i jeżdżący trener młodzieży w Unii Leszno. Chciał pomóc Kowalskiemu. Wychował solidnego i dobrze punktującego zawodnika, który na żużlu jeździł przez kilkanaście lat, będąc solidnym punktem leszczyńskich Byków.

Rodzinne fatum

Nad rodziną Kowalskich wisiało fatum. Jerzy Kowalski także stracił życie po wypadku na motocyklu. 12 sierpnia 1978 roku, podczas treningu Unii przed meczem w Zielonej Górze, w wyniku wypadku Jerzy Kowalski doznał wielu groźnych obrażeń i po 10 dniach, nie odzyskawszy przytomności, podobnie jak starszy brat, zmarł.

ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?

W treningowym biegu udział Kowalski i Czesław Piwosz. Mieli walczyć o miejsce w składzie na wyjazdowy mecz w Zielonej Górze. Przy wyjściu z łuku zawodnicy zderzyli się, uderzyli w siatkę i upadli na tor. Piwosz doznał złamania nogi. Z kolei u Kowalskiego doszło do poważnych obrażeń: stłuczenia głowy i szyi, stłuczenia mózgu i pnia mózgu, złamania kręgosłupa na odcinku szyjnym. Do tego doszło zatrzymanie pracy serca.

Przed treningiem Piwosz chciał dogadać się z Kowalskim i zaproponować mu, żeby ten jechał po zewnętrznej, a on będzie jechał po wewnętrznej. Kowalski miał odpowiedzieć: "żadnych układów".

Żużlowe tradycje chcieli kontynuować synowie Jerzego Kowalskiego. Stanisław w 1985 roku na treningu odniósł kontuzję i zrezygnował ze startów. Andrzejowi na przeszkodzie w zrobieniu kariery stanęła choroba.

Pechowy wyjazd do Anglii

Jerzy Kowalski był zazwyczaj w cieniu bardziej utytułowanych kolegów z drużyny. Jak informuje strona historiaunia-leszno.pl.tl, dla Unii pojechał 202 meczach i 787 wyścigach. Zdobył w nich 1333 punkty, co jest bardzo dobrym dorobkiem. Kowalski imponował walecznością na torze.

Początek sezonu 1978, zakończonego tak tragicznie, nie układał się po myśli Kowalskiego. Dostał on angaż w lidze brytyjskiej. 17 marca popłynął promem do Anglii i zadebiutował jeszcze tego samego dnia. Zdobył jeden punkt i był tak zmęczony, że ledwie trzymał się kierownicy. W kolejnych imprezach nie wywalczył zbyt wielu "oczek" i po miesiącu wrócił do Polski.

Do tego doznał kontuzji ręki i nie wiedział nawet, jak zwrócić się o pomoc. 34-letni Kowalski po powrocie do Polski ustępował w składzie leszczyńskiej Unii młodszym zawodnikom. Po powrocie z Anglii narzekał na to, że jego sprzęt trafił do innych zawodników, a on musiał jeździć na wolniejszych maszynach.

22 sierpnia Leszno znów zalało się łzami. Unia straciła kolejnego wielkiego żużlowca.

Czytaj także:
Cieślak chwali Janowskiego. "To dobrze, że nie chce się jeszcze cieszyć wygodnym życiem"
Sześciu kandydatów do spadku z PGE Ekstraligi. "Decydują przypadki"

Komentarze (0)