Żużel - a w zasadzie dirt track - w pionierskich czasach rządził się zupełnie innymi prawami niż obecnie. Podobieństwa to kształt toru, punktacja i dystans czterech okrążeń, jaki musieli pokonać zawodnicy. Jedną z legend tego okresu jest Franciszek Szrubkowski. To postać tak zasłużona - nie tylko dla żużla - że warto przypominać jego sylwetkę.
Szrubkowski urodził się 31 sierpnia 1905 roku i już jako dzieciak interesował się sportem. Były to jednak czasy, gdy Polski nie było na mapach, a późniejsza historia naszego kraju zdominowana została przez dwie wojny światowe. On też zaangażował się w walkę o wolność swojej ojczyzny.
Walka na froncie
Szrubkowski swoją karierę zaczynał w Klubie Motocyklowym Związku Strzeleckiego, którego członkowie byli piłsudczykami. Mogli w nim startować tylko zawodnicy z polskim obywatelstwem. Takie posiadał Szrubkowski. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał 34 lata. Postanowił walczyć.
ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?
Był zaangażowany w działania na wojennym froncie i skończyło się to dla niego utratą zdrowia. W kwietniu 1945 roku brał udział w walkach o Berlin. Został ranny po tym, jak wybuchający odłamek trafił w jego oko.
Przeżył, ale oka nie udało się uratować. Był bohaterem, a po wojnie wrócił do tego co kochał: wyścigów na żużlu. Już przed wybuchem wojny startował w Bydgoszczy i był wyróżniającym się zawodnikiem. Po jej zakończeniu był jednym z nielicznych, którzy kontynuowali starty na czarnym torze.
Bali się z nim jeździć
Brak oka nie przeszkadzał mu w startach na żużlu. Szrubkowski zakładał czarną przepaskę na oko i ścigał się z rywalami. Jak mówił nam Daniel Ludwiński - autor książek "Od dirt-tracku do Motoareny. Opowieść o toruńskim żużlu" czy "Rose. Legenda żużla" - bohater tej historii dorobił się pseudonimu "jeździec śmierci".
Na przełomie lat 40 i 50 ubiegłego wieku był jednym z najbardziej charakterystycznych zawodników. Mimo problemów ze wzrokiem, Szrubkowski startował w zawodach. Byli tacy, którzy nie chcieli z nim rywalizować.
- Krążyły legendy, że niektórzy zawodnicy bali się przez to z nim startować. W tamtych czasach żużlowcy jeździli na tym, co mieli. Popularne były motocykle Rudge, NSU - często sprzęt poniemiecki, jedynie przystosowany do jazdy na żużlu. Nietrudno się domyśleć, że motocykle miały różną moc, więc wprowadzono podział na klasy - mówił nam Ludwiński.
Zasłużony nie tylko dla żużla
Szrubkowski początkowo był zawodnikiem SSM Gdynia. Tam zaczynał, bo po wojnie był jednym z budowniczych stoczni w Gdyni. Po roku wrócił do Bydgoszczy. Wszystko dzięki żonie, która chciała wrócić w rodzinne strony. I tam reprezentował barwy Polonii i Gwardii. Rywalizował w pierwszych powojennych finałach IMP.
Karierę skończył w 1951 roku. Miał wtedy już 46 lat i po prostu kondycyjnie ustępował młodszym. Nadal był jednak obecny w żużlowym środowisku. Gdy zakończył karierę, był blisko żużla. Oglądał mecze, bywał w parku maszyn.
Szrubkowski zmarł 3 stycznia 1991 roku. Miał 86 lat. W ostatnich dniach klub Abramczyk Polonia Bydgoszcz oraz Stowarzyszenie Bohaterowie Czarnego Gryfa podjęły działania aby uratować przed likwidacją grób Franciszka Szrubkowskiego. Te starania przyniosły pozytywny skutek. Mogiła byłego żużlowca i jego żony, znajdujące się na bydgoskim cmentarzu przy ul. Wiślanej, będą uratowane. W planach jest także wykonanie tablicy pamiątkowej na poziomej części pomnika.
Czytaj także:
Wiemy, ile kosztuje utrzymanie w elicie. Taki budżet niedawno wystarczył na walkę o złoto
Sześciu kandydatów do spadku z PGE Ekstraligi. "Decydują przypadki"