Jordan Stewart kilka lat temu uchodził za zawodnika z potencjałem, który może zrobić udaną karierę na międzynarodowym poziomie. Szybko trafił na Wyspy Brytyjskie, gdzie z miejsca zdobył sympatię tamtejszych kibiców, przede wszystkim Redcar Bears.
Szybko chłonął wiedzę i nabierał cennego doświadczenia. Po zaledwie dwóch miesiącach w Wielkiej Brytanii wywalczył w jednym z meczów 16 punktów z bonusem, a jego plecy oglądali m.in. Chris Harris i Claus Vissing.
Niestety, ale los go nie oszczędzał. Notował wiele upadków, które przekładały się na kontuzje. Paskudny uraz barku oraz pandemia COVID-19 mocno wyhamowały jego rozwój i przed sezonem 2023 zawiesił kevlar na kołku.
ZOBACZ WIDEO: PGE Ekstraliga planuje ważną zmianę w regulaminie. Najlepsze kluby będą miały kłopoty?
- Ostatnie zawody, jakie odjechałem w Wielkiej Brytanii, miały miejsce w Birmingham i zakończyły się dla mnie upadkiem. Sezon przedwcześnie dobiegł końca, a kiedy wróciłem, to odbyłem tylko jeden trening - powiedział Stewart w rozmowie ze "Speedway Star".
Powrót do rodzinnego Down Under pozwolił mu zaangażować się w rodzinną firmę, która zajmuje się produkcją stali. W międzyczasie przechodził szereg operacji, by wyleczyć uszkodzone kolana oraz obojczyk. I wrócił na motocykl, ale nie ten żużlowy.
- Odkąd byłem dzieckiem, to uprawiałem jakiś sport. W Wielkiej Brytanii nabyłem motocykl enduro i choć kocham żużel, to szczerze mówiąc straciłem nieco zainteresowania takimi wyścigami - przyznał.
Australijczyk podążył śladami Leigha Adamsa i obecnie marzy o ukończeniu najbardziej żmudnej imprezy w Australii - Tatts Finke Desert Race. Ponadto weźmie udział w Alice Springs, które odbywa się na terytorium północnym.
- Obydwa wydarzenia odbywają się raz w roku, a Finke to ogromny wyścig, który trwa 17 godzin. Jedziemy tam i odbywamy około czterech treningów przed samym startem imprezy. [...] Wyścigi pustynne wymagają innego rodzaju treningu niż żużel. Ze względu na charakter wytrzymałościowy musisz być znacznie silniejszy na motocyklu. W żużlu ważne też jest to, byś był szczupły, najlepiej jak najlżejszy - skomentował.
Czytaj także:
- Ten rok może należeć do nich. Na tych polskich 15- i 16-latków warto zwrócić uwagę
- Dla nich to był ostatni sezon na torach. W tym gronie wielu Polaków