Żużel. Zaskakujące słowa Fredrika Lindgrena. To on jest jego inspiracją

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren

Dla Szweda 2023 rok był jednym z najlepszych w karierze. Za powrotem do formy stoi kilka czynników, o których powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi. Zdradził również, czy rozważał zakończenie kariery i jaki wpływ miał na niego Platinum Motor.

Fredrik Lindgren bez wątpienia jest jednym z czołowych żużlowców świata. Świadczyć może o tym, chociażby srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w sezonie 2023. 38-latek w cyklu musiał uznać wyższość wyłącznie Bartosza Zmarzlika, który na co dzień jest jego klubowym kolegą w Platinum Motorze Lublin.

Inspiracja

Szwed nie ukrywał, że możliwość podpatrywania Polaka z takiego bliska była czymś wyjątkowym. Dodatkowo styl jazdy 28-latka jest ofensywny oraz agresywny, dzięki czemu świetnie się go ogląda w akcji.

- Czasami, gdy widzę biegi z jego udziałem, to uśmiecham się od ucha do ucha. On jest dla mnie inspiracją do dalszego rozwoju. Gdy widzę, co on wyprawia na torze, to mówię do siebie, że ja też chcę to umieć. Wiem, że to możliwe, więc po prostu cały czas muszę pracować jeszcze mocniej, by mu dorównać - powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi urodzony w Örebro żużlowiec.

ZOBACZ WIDEO: Jaki plan na sezon 2024 ma nowy trener ZOOleszcz GKM Grudziądz?

Powody powrotu do formy

Złoty medalista Drużynowych Mistrzostw Świata z 2015 roku po kilku trochę słabszych sezonach powrócił do świetnej dyspozycji w 2023 roku. Na to wpłynęło kilka czynników, ale najważniejszym były względy zdrowotne. To dzięki nim czuł się swobodnie i mógł skupić się na żużlu. Ważne było także nawiązanie współpracy z tunerem Bertem van Essenem. Ona co prawda rozpoczęła się wcześniej, ale na dobre rozkręciła się podczas ubiegłorocznych rozgrywek.

- Kluczowe było to, że przed sezonem i w jego trakcie byłem w końcu zupełnie zdrowy. Nic mi nie dolegało i mogłem się skupić tylko na kolejnych występach. W poprzednich latach ciągle walczyłem z powikłaniami po koronawirusie, więc praktycznie cały czas na coś się skarżyłem. Teraz byłem zdrowy, a dzięki temu czerpałem większą przyjemność z jazdy na torze. Energia wróciła i naprawdę dobrze się bawiłem podczas kolejnych meczów - zdradził Lindgren.

Szwed przyznał również, że w przeszłości w pewnym momencie zaczął rozważać zakończenie kariery, z powodu podirytowania swoimi problemami. Teraz jednakże cieszy się, że nie podjął takiej decyzji i czerpie radość z jazdy, mając jednocześnie motywację do osiągania kolejnych sukcesów.

Motor wyjątkowym miejscem?

Co ciekawe obecny zawodnik Motoru Lublin jest kolejnym przykładem żużlowca, który po dołączeniu do tego klubu powrócił do dobrej dyspozycji. Tak było, chociażby w przypadku Mateja Zagara czy Jacka Holdera. Gość naszego programu stwierdził, że złożyło się na to kilka elementów. Już od samego początku został znakomicie przyjęty w nowej ekipie. Czuł również, że wszyscy w klubie chcą wygrywać, ale jednocześnie nikt nie nakładał na żużlowców zbyt wielkiej presji.

-  Chcieliśmy zwyciężać, ale wiedzieliśmy, że jeśli zdarzy się wpadka, to nic się nie stanie. Mieliśmy znakomity zespół z wieloma doskonałymi zawodnikami, ale co ważne, udało nam się stworzyć prawdziwą drużynę. Podczas meczów dzieliliśmy się informacjami i przekazywaliśmy wskazówki. Pomagaliśmy sobie, mimo że przecież podczas turniejów Grand Prix walczyliśmy ze sobą o tytuł mistrza świata. To naprawdę wielki wyczyn, że w Lublinie udało się stworzyć z tylu indywidualności zgraną paczkę. Mamy znakomitego trenera, który pomógł nam w tym - podsumował Fredrik Lindgren.

Czytaj także:
Po bandzie: Zmarzlik? Nie udaje. Lewy? Nie bluźnijmy [FELIETON]
Żużel. Falubaz na zgrupowaniach. Niektórzy zawodnicy trenują z akrobatami

Źródło artykułu: WP SportoweFakty