Żużel. Dostał szansę po fatalnym sezonie. Opowiedział o kulisach

- Bardzo mi się spodobało, że ktoś we mnie wierzy - przyznał Mateusz Świdnicki, który opowiedział o kulisach swojej formy w 2023 roku oraz rozmowach z Texom Stalą Rzeszów. - Nie ma możliwości, żebym zapomniał, jak się jeździ - zapewnił.

Mateusz Kmiecik
Mateusz Kmiecik
Mateusz Świdnicki WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mateusz Świdnicki
Sezon 2023 w wykonaniu 22-latka był wręcz katastrofalny. Na torach PGE Ekstraligi pojawił się w 27 biegach, w których zdobył zaledwie 14 punktów oraz dwa bonusy. To przełożyło się na średnią 0,593 "oczka" na wyścig.

Trudno było się spodziewać aż tak słabych wyników Mateusza Świdnickiego, który przecież do niedawna uchodził na jednego z najzdolniejszych zawodników młodego pokolenia w naszym kraju. Zresztą w 2022 roku został młodzieżowym indywidualnym mistrzem Polski, a sezon wcześniej był czwarty w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów.

Sam zainteresowany nie ukrywa bycia w pełni świadomym swoich fatalnych rezultatów. Sam również mocno przeżył ostatni rok. W jego jeździe można było zauważyć małą pewności siebie. Częstochowian potwierdził brak czucia sprzętu, przez które powstała wielka loteria, co nie mogło w ostateczności przynieść niczego dobrego. Duży wpływ na to miała zdecydowanie mniejsza liczba startów.

ZOBACZ WIDEO: Jaki plan na sezon 2024 ma nowy trener ZOOleszcz GKM Grudziądz?

- Początek miałem jeszcze w miarę dobry i jazdy było całkiem sporo. Później mieliśmy kłopoty z treningami i zaczęło się robić coraz gorzej. W czerwcu zostałem z dnia na dzień bez mechanika i musiałem sobie na nowo zorganizować team. To też nie jest łatwe. Jadąc cztery czy pięć meczów z różnymi osobami w swoim boksie, nie da rady zbudować pewności siebie - stwierdził wychowanek Włókniarza podczas rozmowy na Facebookowym profilu Texom Stal.

To właśnie do tej drużyny z Cellfast Wilków Krosno przeniósł się Świdnicki w przerwie zimowej. Jak sam zdradził, z rzeszowianami rozmawiał jeszcze przed sezonem 2023, ale wówczas nie chciał schodzić do drugiej ligi. Fiasko negocjacji nie wpłynęło na jego relacje z przedstawicielami klubu, z którymi cały czas utrzymywał dobry kontakt. Ci w połowie zeszłorocznych rozgrywek jako pierwsi zaproponowali 22-latkowi kontrakt. - Bardzo mi się spodobało, że ktoś we mnie wierzy. Dlatego nie zastanawiałem się długo i od razu podaliśmy sobie ręce - dodał nowy nabytek podkarpackiej ekipy.

Obiecał również, że w nadchodzącym sezonie będzie mocniejszy, a pomóc w tym ma możliwość częstszej jazdy. Urodzony w 2001 roku zawodnik planowo będzie występować zarówno w Rzeszowie, jak i w zespole z Krakowa. Powinien też pojawić się na torach Allsvenskan League. Dodatkowo posiada nowe silniki od Michała Marmuszewskiego oraz Ashley'a Holloway'a, które powinny pomóc w znalezieniu większej prędkości na torze.

- Przede wszystkim rzeszowski tor będzie mi bardziej pasował niż ten krośnieński. Tutaj się lepiej czuję i wierzę w to, że wszystko będzie dobrze. Nie ma możliwości, żebym zapomniał, jak się jeździ. Byłem pod koniec sezonu 2023 na treningu we Wrocławiu i tam po uwagach od Sławomira Drabika wyciągnąłem kilka wniosków - powiedział Mateusz Świdnicki.

Czytaj także:
Żużel. Ma dopiero 15 lat, a polskie kluby już się nim interesują. "Jestem zaszczycony, że tak mówią" [WYWIAD]
Żużel. Kościecha przyznaje. To był powód nieprzedłużenia kontraktu z Pedersenem

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Mateusz Świdniki w przyszłości powróci do PGE Ekstraligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×