Wieloletnia podpora ROW-u wyleczona z żużla. Jazdy uczył się, podglądając Wyglendę i Worynę

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Bronisław Klimowicz w czerwonym kasku
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Bronisław Klimowicz w czerwonym kasku

Karierę rozpoczynał już po złotym okresie legendarnego Górnika, potem ROW-u. Bronisław Klimowicz w Rybniku przez długie lata był podporą, swoje wygrał i jest pamiętany przez starsze pokolenie. W żużlu od długich lat jednak niewidziany.

Aż dwanaście złotych medali w Drużynowych Mistrzostwach Polski wywalczyli żużlowcy z Rybnika. Prawdziwą potęgą krajowego speedwaya byli przede wszystkim w latach 60. XX wieku, kiedy seryjnie potrafili zwyciężać ligowe zmagania. Ostatni tytuł ROW wywalczył jednak bardzo dawno, bo ponad pół wieku temu, tj. w 1972 roku. Przez kolejne dekady na podium wdrapać udało się mu jeszcze tylko pięciokrotnie, przy czym ostatni raz w 1990.

Bronisław Klimowicz licencję zdał cztery lata po ostatnim złotym krążku. Urodzony w 1957 w Pyskowicach jest niezwykle zasłużonym zawodnikiem w historii górnośląskiego klubu, w którym spędził osiemnaście sezonów. Zdobył z nim cztery krążki DMP (trzy srebrne i brązowy), doświadczając ponadto trzech spadków i dwóch awansów.

Z ROW-em był na dobre i na złe. Zdążył załapać się na wspólną jazdę z absolutnymi legendami, przede wszystkim Andrzejem Wyglendą i Antonim Woryną, którzy mieli też smykałkę do trenowania następców. Pierwszy z nich prowadził potem zresztą przez osiem sezonów ROW, więc i Klimowicza. Ten z początku podpatrywać mógł też tak znakomitych jeźdźców, jak Andrzej Tkocz, Jerzy GrytPiotr Pyszny czy Antoni Fojcik. Przełom w jego jeździe nastąpił na początku lat 80. Stał się wtedy bardzo solidnym punktem tzw. drugiej linii i czynił ewidentne postępy.

Podobnie było zresztą z Antonim Skupieniem, który dołączył do grona czołowych postaci zespołu z Gliwickiej. W 1982 roku ROW po 27 latach spadł z elity, ale na zapleczu elity spędził tylko jeden sezon. W Rybniku szło nowe, bo choć wciąż liderem i największą gwiazdą był Pyszny, to coraz lepsze wyniki notowali też młodzi i gniewni - Mirosław Korbel, Adam Pawliczek, a krótko później również Eugeniusz Skupień. Ugruntowaną pozycję miał również Klimowicz. Zresztą to on, Pyszny i starszy ze Skupieniów byli na drugoligowych torach prawdziwymi "rakietami", od razu przywracając najwyższą ligę Rybnikowi.
 
[b]ZOBACZ WIDEO: Rewelacyjne informacje od Hansena! Zdradził, kiedy wsiądzie na motocykl

[/b]
  
Klimowicz charakteryzował się dość wysokim wzrostem, szczupłością i... dobrym ubiorem. Uważany za zawodnika upartego i mającego swoje zdanie. Był przez lata ważnym ogniwem marzącego o powrót na tron ROW-u, choć zabrakło mu sukcesów indywidualnych. W 1979 był drugi w Brązowym Kasku, a w 1980 zdobył brązowy medal w MMPPK, jeżdżąc w parze z Antonim Skupieniem. W 1989 był czwarty w Złotym Kasku.

Ostatni rok spędzony w ROW-ie to 1993, gdy rybniczanie już bez wsparcia finansowego ze strony Romana Niemyjskiego stanowili tło dla rywali w 1. Lidze. Wtedy Klimowicz łączył jazdę z byciem trenerem, ale taki układ nie wypalił, czego powodem miały być także częste tarcia z władzami klubu. Po spadku zdecydował się odejść jeszcze do tzw. czerwonej latarni 2. Ligi - CemWapu Opole. Tam startował jeszcze rzadziej niż na koniec pobytu w macierzy i mając na karku 37 lat, postanowił zakończyć starty na motocyklu.

W 2009 roku Klimowicz udzielił wywiadu SportowymFaktom. W rozmowie ze Stefanem Smołką dzielił się kilkoma wspomnieniami z czasów jazdy na żużlu, żałując, że uprawiał go tak długo, przez co nie mógł w pełni poświęcić się biznesowi, który zdążył założyć. Przekonywał, że sport odcisnął na nim duże piętno na podłożu psychicznym. Zarazem stanowczo przyznawał, że od żużla trzyma się daleko i że nie zamierza do niego wracać. Słowa dotrzymał.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Tworzył złotą drużynę Unii Leszno. Zdobywca Brązowego Kasku z toru zjechał szybko
Interesujące losy Hansa Andersena w GP. Do dziś nikt nie przebił jego wyczynu z Wrocławia

Komentarze (2)
avatar
Kolo101
11.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Darcy Ward brawo i szacunek.