Żużel. Jeden upadek i długa lista złamań. Już myśli o powrocie na tor

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicolas Covatti
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Nicolas Covatti

Fatalnie dla Nicolasa Covattiego zakończyły się występy w Indywidualnych Mistrzostwach Argentyny. Zawodnik z włoską licencją zaliczył paskudny upadek, który przypłacił licznymi złamaniami. Mimo to już patrzy w przyszłość.

W tym artykule dowiesz się o:

Nicolas Covatti przez wiele lat był jedną z gwiazd Indywidualnych Mistrzostw Argentyny, które odbywają się zimą. Z czasem musiał zmienić swoje priorytety i teraz pojawia się w ojczyźnie na tyle, na ile może. Jednak zawsze stara się zaliczyć, chociaż te kilka startów.

Podobnie było w tym roku. Covatti wziął udział w kilku rundach i planował przed zakończeniem czempionatu wrócić do domu. Udało mu się jednak przedłużyć swój pobyt i zdecydował się na jeszcze jeden występ. Dziś z perspektywy czasu żałuje tego ruchu.

W 9. rundzie mistrzostw Argentyny Covatti wywalczył do rundy zasadniczej 11 punktów (2,d,3,3,3), a następnie minął linię mety na pierwszej pozycji w półfinale. Był krok od kolejnego podium, jednak w finale zaliczył paskudny upadek.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Dowhan, Krawczyk, Baron i Jaźwiecki

Na pierwszym wirażu problemy z opanowaniem motocykla miał Facundo Albin, który staranował jadącego po zewnętrznej Covattiego. Obaj z impetem wpadli w bandę, ale już tam, gdzie nie było dmuchanych elementów. U 35-latka zdiagnozowano złamanie: prawego przedramienia z przemieszczeniem, kości promieniowej, łokciowej, piszczelowej i strzałkowej.

- Będziemy rozważać, kiedy wrócę do Włoch. Bierzemy pod uwagę również możliwość przybycia tutaj mojej żony z dzieckiem. W tej chwili chodzi o to, by być ze sobą. Po powrocie do kraju rozpocznę rehabilitację, a wtedy będę myślał, kiedy rozpocząć sezon i tournee po Europie - powiedział Covatti, którego cytują dziennikarze brytyjskiego magazynu "Speedway Star".

Covatti zdaje sobie sprawę z tego, że uraz w tym momencie praktycznie przekreśla mu szanse na starty w marcu oraz kwietniu, a co za tym idzie, straci angaż w Plymouth Gladiators w brytyjskiej Championship. Żużlowiec zdaje się nie mieć pretensji do Albina o całą sytuację, aczkolwiek na pewno wewnątrz czuje rozczarowanie.

- To był finał, każdy chciał wygrać. Powiedziałem mu, żeby się nie martwił, bo jesteśmy ludźmi i każdy popełnia błędy. Wiem, że nie miał takich zamiarów, on też brał udział w tej kolizji, ale jemu nic się nie stało. Na motocykl jednak wsiądę, znów będę się dobrze bawił i nie zamierzam z tym kończyć - dodał doświadczony jeździec.

Czytaj także:
1. Wzbudził zainteresowanie klubów PGE Ekstraligi
2. Zawodnik Cellfast Wilków Krosno mówi wprost

Komentarze (0)