Dziwne zachowanie władz klubów 2. Ekstraligi. Zignorowali najważniejsze spotkanie od lat

WP SportoweFakty / Michał Szmyd /  Na zdjęciu: Brady Kurtz
WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Brady Kurtz

Poniedziałek był wielkim dniem dla działaczy klubów Metalkas 2. Ekstraligi. Informację o kwocie nowego kontraktu telewizyjnego (10 mln zł rocznie) na żywo usłyszeli jednak przedstawiciele zaledwie czterech klubów. Reszty... zabrakło na spotkaniu.

W tym artykule dowiesz się o:

Władze PGE Ekstraligi od przejęcia robią wszystko, by jak najszybciej nauczyć kluby Metalkas 2. Ekstraligi profesjonalizmu. O tym, jak trudne może okazać się to wyzwanie, pokazała sama frekwencja podczas poniedziałkowego zebrania.

Choć władze poszczególnych klubów wiedziały, że usłyszą na nim znakomite informacje na temat nowego kontraktu telewizyjnego i będą miały okazję porozmawiać o przyszłości rozgrywek, to nie skorzystały z okazji, by pojawić się na spotkaniu osobiście.

Dla porównania, wśród klubów PGE Ekstraligi nie zabrakło przedstawicieli żadnego z klubów, a prawie każdy z nich był reprezentowany przez prezesa. Dzięki temu poza ogłoszeniem rekordowo wysokiego kontraktu 71,5 mln złotych rocznie przez lata 2026-2028, od razu mogła odbyć się ciekawa dyskusja i przedstawione zostały kierunki zmian regulaminu oraz sposobu rozliczania dodatkowych pieniędzy.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

O wielkiej dyskusji w 2. Ekstralidze w takich warunkach trudno było myśleć, a szkoda, bo przecież w tym przypadku mowa o blisko 600-procentowej podwyżce kontraktu telewizyjnego.

- Jestem zdziwiony takim podejściem do sprawy. Szczerze mówiąc spotkałem się z tym pierwszy raz, by aż tyle klubów nie uznało za właściwe wysłać na miejsce choćby swojego przedstawiciela. Nie najlepiej to o nich świadczy - przyznaje były prezes PZM, Andrzej Witkowski, który prowadził poniedziałkowe spotkania obu lig.

Jeszcze "śmieszniej" jest, gdy słyszy się powody, dla których część klubów nie pojawiła się na spotkaniu. Okazuje się bowiem, że jeden z ośrodków nieobecność prezesa usprawiedliwiał tym, że pracownicy zapomnieli poinformować prezesa. W innym z kolei, przedstawiciel planował przyjechać na spotkanie koleją, ale przez opóźnienia nie zdążył. W dwóch innych klubach prezesi mieli ważniejsze sprawy, a nie miał ich kto zastąpić.

Warto dodać, że jedynym prezesem klubu, który stawił się osobiście na spotkaniu był sternik Wilków Krosno, Grzegorz Leśniak. Pozostałe trzy kluby były reprezentowane przez pracowników, a cztery nie wysłały żadnego swojego przedstawiciela.

Ostatecznie ci z działaczy, którzy zjawili się na spotkaniu usłyszeli, że od przyszłego roku muszą rozbudować w klubach działy marketingu, zatrudnić dyrektorów sportowych, a przede wszystkim zadbać o infrastrukturę stadionową.

Czytaj więcej:
Młodzi Polacy jak gwiazdy F1
To koniec U24? Padła ciekawa propozycja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty