Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Czy był realny niepokój o start Unii Tarnów w Krajowej Lidze Żużlowej, czy jednak byłeś dobrej myśli?
Adrian Cyfer, zawodnik Unii Tarnów: Ogólnie rzecz biorąc, był jakiś delikatny niepokój. Nie da się tego ukryć. Na całe szczęście wszystko skończyło się dobrze i jest zapewnienie z klubu, że finanse są na cały sezon. Te cele, które klub zakładał przed zbudowaniem tego składu, zostają i zaraz zaczynają sezon, więc w stu procentach trzeba się skupić właśnie na tym.
A te perturbacje jakoś wpłynęły na twoje przygotowania?
Ja z góry wiedziałem, że co by nie było, to muszę być przygotowany. Dosyć wcześnie wyjechałem na tor, korzystając z gościnności innych klubów. Byłem gotowy na każdy możliwy scenariusz.
Za moment startuje Krajowa Liga Żużlowa. 31 marca to dobry termin na inaugurację?
Ja uważam, że to za wcześnie. Nie każdy zespół chce tak szybko odbywać sparingi, a my mamy bardzo mało czasu na przygotowanie sprzętu. Tory też nie są takie, jak będą w sezonie. Te pierwsze mecze przy takiej pogodzie to będzie taka loteria. Uważam, że KLŻ powinna zaczynać się tak, jak pozostałe ligi.
Wy na inaugurację jedziecie w Gnieźnie. Jakie nastawienie przed tym niedzielnym meczem w pierwszej stolicy Polski?
Zostało nam kilka dni na przygotowanie i będziemy chcieli to wykorzystać jak najlepiej. Nie będę się odgrażał. Po prostu wiadomo, że każdy z nas chce wygrywać biegi czy też mecze. My się nastawiamy na to, by pokazać się z jak najlepszej strony. Mam nadzieję, że rezultat będzie korzystny dla nas. To jednak tylko sport i dopiero początek sezonu. Wierzę, że dopisze pogoda i w normalnych warunkach stworzymy fajne widowisko. Chcemy pokazać fajny żużel i zadowolić tarnowskich kibiców.
Tak silny rywal na inaugurację, na dodatek na wyjeździe, to dobra rzecz czy niekoniecznie?
Tak czy siak spotkalibyśmy się na początku sezonu - czy to na początku, czy w połowie, czy na końcu sezonu. Nie robi to jakiejś różnicy, bo jeśli chce się robić dobry wynik, to trzeba jechać z każdym i nie można patrzeć, kto to jest. Każdy może zaskoczyć, więc na wszystkich musimy być przygotowani w stu procentach. Nikogo nie można lekceważyć. Podchodzimy do tego meczu bardzo poważnie.
Ostatnio jechaliście sparing ze Stalą Rzeszów. Chyba może być on całkiem niezłym prognostykiem przed tym sezonem.
Nikt z nas nie jechał o wynik, tylko każdy skupił się na testach sprzętu. Ja też nie jechałem wszystkich biegów. Dobry silnik, który testowałem w Rzeszowie, odłożyłem na mecz. Został mi jeszcze jeden silnik do sprawdzenia. Patrząc na kolegów z zespołu, to widać, że są głodni ścigania. Wyglądali na bardzo szybkich. Mam nadzieję, że przełoży się to też na mecze.
Jaki jest twój indywidualny cel na 2024 rok?
Jest ich kilka, ale nie będę teraz o nich mówić. Wolę się miło zaskoczyć niż potem rozczarować. Te cele się nie zmieniają od tamtego sezonu. Mam nadzieję, że uda mi się je spełnić. W zeszłym roku nie osiągnąłem tylko jednego, ale to z uwagi na problemy sprzętowe. Chodzi o awans do finału Indywidualnych Mistrzostw Polskich. Mogę zdradzić, że to jeden z kilku priorytetów na ten sezon. Jest trochę więcej czasu na przygotowanie się i trzeba odpowiednio się nastawić. Myślę, że do maja wszystko będzie przygotowane tak, jak być powinno.
Czyli rozumiem, że teraz skupiacie się tylko na wątkach sportowych i nie chcecie myśleć o perturbacjach w Unii Tarnów?
Tak, w stu procentach musimy to wymazać z pamięci i skupić się wyłącznie na sporcie. Ta liga startuje i trzeba nastawić się na rywalizację. Mam nadzieję, że w klubie działają dalej i pracują nad wszelkimi tematami. Powinno być wszystko dobrze.
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Glazik, Holder i Termiński
Czytaj także:
> Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki. "Takie błędy są potrzebne"
> Chce wrócić po dwóch latach. Mówi o presji związanej z nazwiskiem