Historia Drużynowych Mistrzostw Europy nie jest długa, bowiem tegoroczny finał będzie dopiero trzecim. Polacy wygrali obie dotychczasowe edycje i do Grudziądza 6 kwietnia pojadą po trzecie złoto. Rafał Dobrucki na ten turniej mógł powołać jednego zawodnika cyklu Grand Prix i padło na Bartosza Zmarzlika.
Czy to znak dla rywali, że Biało-Czerwoni poważnie myślą o kolejnym triumfie? - Chcielibyśmy tego bardzo i zrobimy wszystko, aby tak się stało. Jedziemy w tym roku u siebie i na znanym sobie torze, więc i kibice będą stwarzać dodatkową presję. Czasem jest to handicap, a czasem niekoniecznie - przyznał Dobrucki w rozmowie z TVP Sport.
Selekcjoner naszej reprezentacji przyznał, że początek sezonu sprawia, że wśród zawodników jest wciąż wiele niewiadomych oraz znaków zapytania, a finał Złotego Kasku w Opolu pokazał, że niektórym brakuje też wjeżdżenia. W Grudziądzu o złoty medal z Polakami powalczą Duńczycy, Szwedzi oraz Czesi.
- Z Duńczykami często toczymy boje o zwycięstwa i zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Teraz też można się spodziewać, że będzie podobnie, ale to jest sport i wiele może się wydarzyć. Szwedzi też mają swoje argumenty - skomentował.
Na obiekcie przy ulicy Hallera kevlar z orzełkiem na piersi przywdzieją również Patryk Dudek oraz bracia Pawliccy - Przemysław oraz Piotr. Rolę rezerwowego stanowić będzie Wiktor Przyjemski. Zawody odbędą się 6 kwietnia, a ich początek wyznaczono na godzinę 14. Serwis WP SportoweFakty przeprowadzi relację LIVE z turnieju.
Czytaj także:
1. Te zawody na pewno odbędą się w Świętochłowicach
2. Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Syn Leigh Adamsa w roli mechanika. Pomaga gwieździe z Grand Prix