Żużel. Falubaz powalczy o najwyższe cele? "Poczuli, że mają kontakt z czołówką, a może nawet sami nią są"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek /  Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Przemysław Pawlicki

Zdaniem Jacka Frątczaka, NovyHotel Falubaz pomimo porażki z Betard Spartą (41:47 - dop.red.), wyjedzie z Wrocławia w lepszym humorze niż zwycięzcy. - Ta piątkowa potyczka bez wątpienia jest sporym bonusem psychologicznym - podkreślił ekspert żużlowy.

NovyHotel Falubaz Zielona Góra skazywany na zdecydowaną porażkę we Wrocławiu z tamtejsza Betard Spartą, niemal sprawił ogromną sensację i prawie wywiózł punkty z Dolnego Śląska. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 47:41, ale ekipa z województwa lubuskiego może być zadowolona ze swojej postawy. To też podkreśla Jacek Frątczak.

- Taki rezultat buduje. Zawodnicy poczuli, że mają kontakt z czołówką, a może nawet sami nią są. Myślę, że Falubaz z dobrym poczuciem własnej wartości, sprzętem oraz umiejętnością wyciągania wniosków, może przystępować do kolejnych potyczek. Aczkolwiek pamiętajmy, że mecz przegrany, nigdy nie jest spotkaniem wygranym. Jednakże zespół zaprezentował się świetnie i chciałbym wszystkim zielonogórzanom tego pogratulować - powiedział po pojedynku ekspert żużlowy w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Bez wątpienia pojechali zawody, które przyniosły masę emocji. Walczyli nawet o remis do samego końca, co jest z całą pewnością dobrą wiadomością dla drużyny - dodał po chwili.

ZOBACZ WIDEO: Nie chciał zostać prezesem. Czy Piotr Protasiewicz boi się odpowiedzialności?

Podkreślił jednocześnie, że wcale nie jest zbytnio zaskoczony takim rezultatem. Nie do końca rozumiał też opinie, które powstały po finale Mistrzostw Polski Par Klubowych w Poznaniu, w którym Falubaz okazał się najsłabszy. - Już wcześniej przekonywałem, że zawodnicy z Zielonej Góry nie oduczyli się jeździć, tylko w Wielkopolsce użyli innych jednostek napędowych - stwierdził były menedżer.

W jego opinii o wiele mniej zadowoleni po piątkowym meczu mogą być żużlowcy oraz sztab szkoleniowy Betard Sparty. Co prawda drużynowi wicemistrzowie Polski odnieśli tryumf, ale z dobrej strony pokazali się tylko Artiom Łaguta, Bartłomiej Kowalski oraz Jakub Krawczyk i Marcel Kowolik. Nieźle spisał się Daniel Bewley. Całkowicie zawiedli za to Tai Woffinden oraz Maciej Janowski, którzy razem zdobyli zaledwie osiem "oczek" i bonus.

- Było widać, że to inauguracja PGE Ekstraligi i wrocławianie mają mnóstwo pracy przed sobą, zarówno w kwestiach torowych, jak i sprzętowych. Mam wrażenie, że w zespole było bardzo dużo nerwowości, a presja na wynik też zrobiła swoje. Pomimo wygranego spotkania, nie jest on raczej zbudowany. Ta konfrontacja dała wiele do myślenia, choć oczywiście najważniejsze są dwa punkty do tabeli. Za trzy czy cztery kolejki nikt nie będzie już o tej potyczce pamiętał. To jest tak doświadczona ekipa, że szybko zostaną wyciągnięte wnioski - podsumował Frątczak.

Przed Falubazem teraz bardzo ważny pojedynek w kontekście walki o utrzymanie w najlepszej żużlowej lidze świata. 21 kwietnia zielonogórzanie będą rywalizowali na swoim stadionie z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Według naszego rozmówcy to właśnie gospodarze są faworytami tego meczu. Czy jednak pozytywny wynik spotkania z Betard Spartą może spowodować zbyt dużą pewność siebie w szeregach zespołu z Zielonej Góry?

- Trudno byłoby teraz zaciągać hamulec i budować wrażenie, że Falubaz jest w słabej formie. Ta piątkowa potyczka bez wątpienia jest sporym bonusem psychologicznym. Zawodnicy utwierdzili się w swoim sprzęcie, co jest kluczowe. Moim zdaniem pozytywne poczucie o swojej mocy, jest kluczowe w zdobywaniu punktów w żużlu - zakończył Jacek Frątczak.

Czytaj także:
Żużel. Pierwszy bieg PGE Ekstraligi i już kraksa. Przerażający wypadek zawodnika Sparty
- Żużel. Poświęcił się dla Janusza Kołodzieja. "Plan się powiódł"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty